-Kiedy ona się obudzi?
–usłyszałam znajomy mi głos.
-Tego nie wiemy. –odpowiedział
jakiś mężczyzna.
Delikatnie i powoli otworzyłam
swoje powieki. Jednak szybko je zamknęłam gdyż światło przedostające się do
pomieszczenia strasznie raziło mnie w oczy. Poczułam uścisk na swojej dłoni.
-Emily. –usłyszałam radosny głos.
Ponownie otwarłam swoje powieki. Rozkojarzona rozejrzałam się dookoła. Przede mną stał mężczyzna w średnim wieku. Na głowie miał niewiele włosów a na nosie okrągłe okulary. Miał na sobie biały fartuch i jakiś notes w ręku. Po jednej mojej stronie siedział Niall i Liam a chłopak który trzymał moją dłoń był nie kto inny jak Zayn.
Ponownie otwarłam swoje powieki. Rozkojarzona rozejrzałam się dookoła. Przede mną stał mężczyzna w średnim wieku. Na głowie miał niewiele włosów a na nosie okrągłe okulary. Miał na sobie biały fartuch i jakiś notes w ręku. Po jednej mojej stronie siedział Niall i Liam a chłopak który trzymał moją dłoń był nie kto inny jak Zayn.
-Witamy z powrotem. –powiedział
radośnie mężczyzna w białym fartuchu.
Był to najwidoczniej lekarz.
Uśmiechnął się do mnie uprzejmie po czym wyszedł z pomieszczenia. Popatrzyłam
na radosnych chłopaków. Nie rozumiałam co się tu dzieje. Co się stało?
-Jak się czujesz? –zapytał mulat.
Podrapałam się delikatnie po
głowie próbując sobie wszystko przypomnieć. Światła. Wzrok Miley. Ból. W końcu
wszystko do mnie dotarło.
-Co z Miley? –zapytałam szybko.
Popatrzałam na chłopaków.
Spuścili głowy nic do mnie nie odpowiadając. Bałam się najgorszego. Bałam się
odpowiedzi jednak chciałam wiedzieć co się stało.
-Co z Miley? –krzyknęłam a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Co z Miley? –krzyknęłam a w moich oczach pojawiły się łzy.
Niall i Liam wstali z miejsc
opuszczając pomieszczenie. Spojrzałam na Zayna błagając by wszystko mi
powiedział. Musiałam wiedzieć co się stało. Musiałam wiedzieć co z moją
przyjaciółką.
-Miley nie żyje. –wyszeptał
chłopak i powoli opuścił pokój.
Nie mogłam wydusić z siebie
żadnego słowa. Nie docierało do mnie to co powiedział Zayn. Że co? Że moja
jedyna najlepsza przyjaciółka nie żyje? Przecież to nie możliwe. Dlaczego?!
Dlaczego akurat ona?! Ktoś kogo znałam od dziecka ktoś kogo uważałam za członka
rodziny ktoś dzięki komu chciało się żyć ktoś na kogo zawsze mogłam liczyć ktoś
kto był dla mnie jak siostra tak po prostu nie żyje? Dlaczego?!
Nie mogłam pojąć tego co się
stało. Schowałam twarz w kolana i zaczęłam płakać. Jak małe dziecko.
-siedem dni później-
Dzisiaj miałam wyjść ze szpitala.
Całe moje życie było jak pusta szara kartka odkąd dowiedziałam się o śmierci
swojej przyjaciółki. Nie chciałam nikogo widzieć. Całe dnie siedziałam
zamknięta w sali wpatrując się w okno. Zaczęłam rozumieć że to wszystko przeze
mnie. Gdybym nie wyciągnęła ją na tą dyskotekę nic by się nie wydarzyło. A
teraz... a teraz ktoś na kim mi zależało nie żyje. Nie potrafiłam i nie
potrafię tego zrozumieć. Dlaczego nie mogłam być to akurat ja? Dlaczego?! Z
każdym dniem zaczęłam rozumieć ile przeżyłam dzięki niej. Byłam ze mną zawsze.
Całe siedem dni w tym cholernym szpitalu przesiedziałam w ciszy. Z
nikim nie chcąc się widzieć. Pamiętam
gdy obiecałam Miley i samej sobie że
nigdy nie będę płakać chodź bym nie wiem co się stało. Chyba nie dotrzymałam
obietnicy. Czasem są po prostu wyjątki gdzie nie można tak po prostu dotrzymać
obietnic. Tak przynajmniej myślałam przez jakieś cztery dni gdy moje policzki
były całe mokre od łez. Zdałam sobie jednak sprawę że tylko to mogę jeszcze dla
niej zrobić. Dotrzymać obietnicy. Więc przestałam płakać. Wszystkie moje
dotychczasowe smutki chowałam w sobie. Nic nie mówiąc dusiłam to co tak bardzo
mnie dręczyło. Nie wiem czy robię źle czy dobrze. Wszystko zaczęło nie mieć dla
mnie sensu. Wstawanie rano o świcie jedzenie rozmawianie życie. Nawet już
prawie nie spałam. Po prostu siedziałam i wpatrywałam się w okno tak jakbym
miała zaraz ją tam zobaczyć.
I dzisiaj wypis ze szpitala. Chłopcy od rana chrzontali się po
pomieszczeniu. Mówili do mnie co jak dla mnie nie miało żadnego sensu bo ich
kompletnie nie słuchałam. W pewnym momencie do pokoju ktoś wszedł. Odwróciłam
się i w drzwiach dostrzegłam... mamę Miley? Chłopcy momentalnie wyszli z
pomieszczenia. Dziwiło mnie co ona tu robi. Po tym gdy się obudziłam minęło dwa
miesiące. Niestety nie byłam nawet na jej pogrzebie. Widząc jej mamę która była
dla mnie jak ciocia moje oczy momentalnie się zaszkliły. Kobieta niepewnie
zbliżyła się do mnie.
-Jak się czujesz? –zapytała
stojąc naprzeciwko mnie.
-Źle. –odparłam niechętnie
spoglądając w okno.
-Wiesz nie wiem jak ci to
powiedzieć ale... –zaczęła kobieta a jej głos lekko drżał.
Spojrzałam na nią czekając na to
co mi powie.
-Ale Miley była chora.
Dowiedzieliśmy się... ona się dowiedziała o tym bardzo późno. Za późno. Z
każdym dniem umierała coraz bardziej. Zostało jej siedem dni. Nie chciała ci
nic mówić bo nie wyobrażała sobie życia wiedząc że wszyscy dookoła wiedzą że za
niedługo umrze. Gdy mieliście wypadek zostało jej jeszcze tylko dwa dni. Emily
ona i tak by umarła. –powiedziała jej matka a po jej policzku spłynęła
pojedyncza łza.
Nie mogłam już tego znieść. Jak
dla mnie to już za dużo tych wiadomości. „I tak by zmarła”? Ludzie! Ja przez
ostatnie chwile jej życia pieprzyłam jej cały czas tylko o sobie. Zadręczałam
ją swoimi problemami. Gdybym wiedziała.... gdybym wiedziała zapewne było by
inaczej.
-Miley napisała do ciebie list.
–powiedziała kobieta wyjmując ze swojej torebki żółtą kopertę –Przeczytaj go.
–dodała podając mi go do ręki.
Uśmiechnęła się do mnie sztucznie
i opuściła pomieszczenie. Byłam teraz sama. Sama ze swoimi myślami. Patrzyłam
naprzeciwko siebie zastanawiając się czy przeczytać to co do mnie napisała.
Spojrzałam po raz kolejny na żółtą kopertę i schowałam ją do swojej torebki.
Nie chciałam tego czytać. Bałam się. Bałam się że będzie mnie to strasznie
bolało. Nie chciałam wracać do tego. Nie chciałam. Nie chciałam nawet ‘pójść’
do przodu. Stałam w miejscu. Po prostu się zatrzymałam. Potrzebowałam czasu by
to wszystko sobie przemyśleć. By być na tyle silną by przeczytać list od Miley.
Zasiadłam z tyłu auta. Byli
wszyscy chłopcy. Doceniałam to jednak nie musieli tego wszystkiego dla mnie
robić. Odwołali aż cztery koncerty. Czułam się winna i tak jakby mnie to
bardziej dobijało. Nie chciałam aby dla mnie poświęcali swoją karierę.
Wychodząc ze szpitala byłam wściekła a zarazem obojętna. Sama nie wiem
co czułam. Czy cokolwiek czułam. Przed szpitalem było masę reporterów ludzi
którzy robili mi zdjęcia zadawali pytania. Chodź byłam jakby wszystko było mi
obojętne to nie mogłam tego znieść. Przez chwilę miałam ochotę wykrzyczeć
wszystkim to jak bardzo mnie ranią swoim zachowaniem. Miałam ochotę wykrzyczeć
im to co tak naprawdę czuję dusząc w
sobie to wszystko przez dłuższy czas. Na szczęście zachowałam spokój. Aż samą
dziwiło mnie moje zachowanie. Zmieniłam się a przynajmniej jak na razie nie
zachowywałam się jak ja. Może to przez to co przeżyłam i straciłam ważną
osobę w moim życiu. Może przez to.
Jadąc do domu chłopcy zadawali mi masę pytań na które nie miałam ochoty
odpowiadać. Tak naprawdę to prawie w ogóle ich nie słuchałam. Wszystkie ich
słowa obijały mi się o uszy. Rozmowa z nim z kimkolwiek była dla mnie bez
sensu. Po prostu oni mówili a ja nie
zwracałam na żadne z ich słów uwagi. Chciałam teraz ciszy i spokoju. Po prostu
pobyć sama ze swoimi myślami.
Dojeżdżając do domu odetchnęłam z ulgą. Zamknę się teraz w swoim pokoju
i nie będę musiała przesiadywać z chłopakami. Szczerze mówiąc strasznie
wkurzało mnie ich zachowanie. Chodź ich lubiłam i szanowałam to teraz byłam
strasznie na nich wściekła. Sama nie wiem dlaczego. Po prostu chciałam mieć
spokój a oni mi go zagłuszali. Tak chyba właśnie z tego powodu.
Otworzyłam drzwi od auta i wysiadłam na zewnątrz. Dzisiaj był ładny
słoneczny dzień. Rozejrzałam się dookoła i zaczęłam zmierzać w stronę drzwi
od domu. Wyjęłam z torby klucz i
wsadziłam go do zamka. Chwilę później byłam już w środku. Od razu zaczęłam
zmierzać w stronę swojego pokoju. Jednak nie do pokoju mojego i Zayna tylko do mojego starego pokoju. Po
prostu wolałam mieszkać teraz w pokoju sama. Wolałam mieć teraz święty spokój.
Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na krześle koło okna. Wlepiałam swój wzrok
w szybę myśląc o wszystkim i o niczym. Było mi ciężko. Nie mogłam zrozumieć
tego że już nigdy nie usłyszę jej głosu śmiechu. Nigdy nie zobaczę jej uśmiechu
jej brązowych tęczówek. Nigdy nie zobaczę jej. Nie mogłam tego pojąć. Nie
chciało to do mnie dotrzeć.
W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi w kółko
powtarzając moje imię. Dobijał się tak chyba z dobre parę minut. Ja jednak nic
nie słyszałam. Byłam za bardzo zamyślona. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je
powoli. Przede mną stał zdenerwowany Zayn. Popatrzyłam na niego pytająco.
Miałam nadzieję że zaraz sobie pójdzie i da mi spokój.
-Chodź coś zjeść. –powiedział uśmiechając
się do mnie.
-Nie chcę nic jeść. –prawie krzyknęłam.
-Ale... –zaczął ale mu
przerwałam.
-Zostaw mnie w spokoju! –krzyknęłam
zamykając mu przed nosem drzwi.
Powoli otarłam się od drzwi za
chwilę siedząc już na podłodze. Schowałam swoją twarz w kolanach. Siedziałam
tak przez dobre parę minut. Nie chciałam urazić Zayna a chyba właśnie go
obraziłam. Czułam się z tym źle.
Wstałam z miejsca i udałam się w stronę swojej czarnej szafy. Otworzyłam
ją i wyjęłam z niej swoją białą piżamę. Podeszłam do swojej małej szafki na
której stała moja torebka. Wyjęłam z torebki paczkę papierosów przez przypadek wypadł
mi z torebki list. Przez chwilę wpatrywałam się w niego bez ruchu lecz po
chwili schyliłam się i wzięłam go do ręki. Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana.
Coś kazało mi go otworzyć i przeczytać a coś innego we mnie nie pozwalało mi go
nawet trzymać w ręce. Włożyłam go do swojej szuflady i udałam się w stronę
swojej łazienki.
"Słowa które ciężko jest wypowiedzieć są zazwyczaj tymi najważniejszymi. "
---------------------------------------------------------------------------------
tak wiem rozdział mi nie wyszedł. :(
Co do zawieszenia to jeszcze się nad tym zastanawiam. Decyzji ostatecznej jak na razie jeszcze nie podjęłam.
Macie jakieś pytania: http://ask.fm/ligusiaaaa
Super. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńhttp://worldoflove145.blogspot.com/
chyba najlepszy rozdział czytając go płakałam + czekam na następny ;>
OdpowiedzUsuńteż czekam na następny rozdział świetny! nie zawieszaj go !!
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;) nie zawieszaj!
OdpowiedzUsuńja się prawie poryczałam..
OdpowiedzUsuńDlaczego ona nie żyje?
Proszę nie zawieszaj bloga! Ja cię błagam nie rób mi tego ;(
Ps. Mam jedną małą uwagę. Przecinki. W ogóle ich nie ożywasz xd Dość błaha rzecz, ale w dużym stopniu ułatwia czytanie.
U mnie pojawił się epilog zapraszam :)
http://snytomarzenia.blogspot.com/
Łeeeeeeeeeeeeee ;c
OdpowiedzUsuńSmutny jakoś ten rozdział...
NIE ZAWIESZAJ BLOGA. TO BĘDZIE TWÓJ NAJWIĘKSZY BŁĄD! ;C
Świtny roździał, ja go czytałam to płakałam ;c
OdpowiedzUsuńbłagam cie! Nie zawieszaj go.. :'(
nie zawieszaj go pliska i dodaj prolag na ten blog co masz tam zwiastun
OdpowiedzUsuńNie zawieszam, dawaj dalej :D
OdpowiedzUsuńPisz ,pisz i piszzzz... :). Świetne opowiadanie tylko no kurdele bele ,czy w każdym twoim opowiadaniu musi ktoś umrzeć ? Ale i tak cudnie piszesz :).
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział. Nie możesz zawieszać bloga! Nie rób nam tego ;(
OdpowiedzUsuńJakiego zawieszenia ja się pytam? Jeśli zawieszenie to ma być spowodowane tym, że blog nie jest fajny, ciekawy itp., to nawet nie próbuj, bo on jest świetny! I super piszesz, bardzo ciekawie, i naprawdę mi się podoba, interesujący język.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zapraszam: http://konie-filmy-ksiazki.blogspot.com/
O_O jestem pod wrażeniem wielki talent jestem tu pierwszy raz i żałuje że nie wchodziłam tu wcześniej pisz dalej proszę :*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://lollikemylife.blogspot.com/
O_o Dlaczego JA TAK nie piszę?! : C
OdpowiedzUsuńOddawaj talent! XD
http://i-gonna-learn-how-to-fly.blogspot.com/
Zgodnie z prośbą informuje iż na http://summer-love-with-louis-tomlinson.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział. Bardzo prosze o zmiane możliwości informowania ponieważ twój blog zniknie z listy informowanych gdyż nie chce robic niepotrzebnego spamu. Wolałabym informowac na gg lub twitterze. Nową propozycję informowania pozostaw w zakładce "informed". Dzięki!
OdpowiedzUsuńGenialne <33 niezawieszaj bloga, prosze ;**
OdpowiedzUsuńUwielbiać czytać twoje opowiadania ! maszs talent , czekam na następny rozdział <3 jeśli chcesz to wpadnij do mnie http://factory-idiots.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWyszedł ;)
OdpowiedzUsuńSuper. Emocje aż parują z tego rozdziału.
OdpowiedzUsuńBardzo smutny rozdział, a jednak podoba mi się. Chyba dzięki temu listowi. Emily boi się go otworzyć, ale ... Uch. Dobra. Idę dalej.
Pozdrawiam.
The compatibility of this plan with the industrial plans and the freeware is outstanding.
OdpowiedzUsuńScreen all the producer distinct sensor info in authentic-time.
Feel free to visit my weblog obd2 scanner
The belt makes use of gel pads postioned over the center abdominals and the outdoors obliques.
OdpowiedzUsuńFeel free to visit my website http://Www.Marsvenusatwork.com