niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 27 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."


-Kiedy ona się obudzi? –usłyszałam znajomy mi głos.
-Tego nie wiemy. –odpowiedział jakiś mężczyzna.
Delikatnie i powoli otworzyłam swoje powieki. Jednak szybko je zamknęłam gdyż światło przedostające się do pomieszczenia strasznie raziło mnie w oczy. Poczułam uścisk na swojej dłoni.
-Emily. –usłyszałam radosny głos.
Ponownie otwarłam swoje powieki. Rozkojarzona rozejrzałam się dookoła. Przede mną stał mężczyzna w średnim wieku. Na głowie miał niewiele włosów a na nosie okrągłe okulary. Miał na sobie biały fartuch i jakiś notes w ręku. Po jednej mojej stronie siedział Niall i Liam a chłopak który trzymał moją dłoń był nie kto inny jak Zayn.
-Witamy z powrotem. –powiedział radośnie mężczyzna w białym fartuchu.
Był to najwidoczniej lekarz. Uśmiechnął się do mnie uprzejmie po czym wyszedł z pomieszczenia. Popatrzyłam na radosnych chłopaków. Nie rozumiałam co się tu dzieje. Co się stało?
-Jak się czujesz? –zapytał mulat.
Podrapałam się delikatnie po głowie próbując sobie wszystko przypomnieć. Światła. Wzrok Miley. Ból. W końcu wszystko do mnie dotarło.
-Co z Miley? –zapytałam szybko.
Popatrzałam na chłopaków. Spuścili głowy nic do mnie nie odpowiadając. Bałam się najgorszego. Bałam się odpowiedzi jednak chciałam wiedzieć co się stało.
-Co z Miley? –krzyknęłam a w moich oczach pojawiły się łzy.
Niall i Liam wstali z miejsc opuszczając pomieszczenie. Spojrzałam na Zayna błagając by wszystko mi powiedział. Musiałam wiedzieć co się stało. Musiałam wiedzieć co z moją przyjaciółką.
-Miley nie żyje. –wyszeptał chłopak i powoli opuścił pokój.
Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Nie docierało do mnie to co powiedział Zayn. Że co? Że moja jedyna najlepsza przyjaciółka nie żyje? Przecież to nie możliwe. Dlaczego?! Dlaczego akurat ona?! Ktoś kogo znałam od dziecka ktoś kogo uważałam za członka rodziny ktoś dzięki komu chciało się żyć ktoś na kogo zawsze mogłam liczyć ktoś kto był dla mnie jak siostra tak po prostu nie żyje? Dlaczego?!
  Nie  mogłam pojąć tego co się stało. Schowałam twarz w kolana i zaczęłam płakać. Jak małe dziecko.
-siedem dni później-
Dzisiaj miałam wyjść ze szpitala. Całe moje życie było jak pusta szara kartka odkąd dowiedziałam się o śmierci swojej przyjaciółki. Nie chciałam nikogo widzieć. Całe dnie siedziałam zamknięta w sali wpatrując się w okno. Zaczęłam rozumieć że to wszystko przeze mnie. Gdybym nie wyciągnęła ją na tą dyskotekę nic by się nie wydarzyło. A teraz... a teraz ktoś na kim mi zależało nie żyje. Nie potrafiłam i nie potrafię tego zrozumieć. Dlaczego nie mogłam być to akurat ja? Dlaczego?! Z każdym dniem zaczęłam rozumieć ile przeżyłam dzięki niej. Byłam ze mną zawsze.
  Całe siedem dni w tym cholernym szpitalu przesiedziałam w ciszy. Z nikim  nie chcąc się widzieć. Pamiętam gdy obiecałam Miley i samej sobie  że nigdy nie będę płakać chodź bym nie wiem co się stało. Chyba nie dotrzymałam obietnicy. Czasem są po prostu wyjątki gdzie nie można tak po prostu dotrzymać obietnic. Tak przynajmniej myślałam przez jakieś cztery dni gdy moje policzki były całe mokre od łez. Zdałam sobie jednak sprawę że tylko to mogę jeszcze dla niej zrobić. Dotrzymać obietnicy. Więc przestałam płakać. Wszystkie moje dotychczasowe smutki chowałam w sobie. Nic nie mówiąc dusiłam to co tak bardzo mnie dręczyło. Nie wiem czy robię źle czy dobrze. Wszystko zaczęło nie mieć dla mnie sensu. Wstawanie rano o świcie jedzenie rozmawianie życie. Nawet już prawie nie spałam. Po prostu siedziałam i wpatrywałam się w okno tak jakbym miała zaraz ją tam zobaczyć.
  I dzisiaj wypis ze szpitala. Chłopcy od rana chrzontali się po pomieszczeniu. Mówili do mnie co jak dla mnie nie miało żadnego sensu bo ich kompletnie nie słuchałam. W pewnym momencie do pokoju ktoś wszedł. Odwróciłam się i w drzwiach dostrzegłam... mamę Miley? Chłopcy momentalnie wyszli z pomieszczenia. Dziwiło mnie co ona tu robi. Po tym gdy się obudziłam minęło dwa miesiące. Niestety nie byłam nawet na jej pogrzebie. Widząc jej mamę która była dla mnie jak ciocia moje oczy momentalnie się zaszkliły. Kobieta niepewnie zbliżyła się do mnie.
-Jak się czujesz? –zapytała stojąc naprzeciwko mnie.
-Źle. –odparłam niechętnie spoglądając w okno.
-Wiesz nie wiem jak ci to powiedzieć ale... –zaczęła kobieta a jej głos lekko drżał.
Spojrzałam na nią czekając na to co mi powie.
-Ale Miley była chora. Dowiedzieliśmy się... ona się dowiedziała o tym bardzo późno. Za późno. Z każdym dniem umierała coraz bardziej. Zostało jej siedem dni. Nie chciała ci nic mówić bo nie wyobrażała sobie życia wiedząc że wszyscy dookoła wiedzą że za niedługo umrze. Gdy mieliście wypadek zostało jej jeszcze tylko dwa dni. Emily ona i tak by umarła. –powiedziała jej matka a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
Nie mogłam już tego znieść. Jak dla mnie to już za dużo tych wiadomości. „I tak by zmarła”? Ludzie! Ja przez ostatnie chwile jej życia pieprzyłam jej cały czas tylko o sobie. Zadręczałam ją swoimi problemami. Gdybym wiedziała.... gdybym wiedziała zapewne było by inaczej.
-Miley napisała do ciebie list. –powiedziała kobieta wyjmując ze swojej torebki żółtą kopertę –Przeczytaj go. –dodała podając mi go do ręki.
Uśmiechnęła się do mnie sztucznie i opuściła pomieszczenie. Byłam teraz sama. Sama ze swoimi myślami. Patrzyłam naprzeciwko siebie zastanawiając się czy przeczytać to co do mnie napisała. Spojrzałam po raz kolejny na żółtą kopertę i schowałam ją do swojej torebki. Nie chciałam tego czytać. Bałam się. Bałam się że będzie mnie to strasznie bolało. Nie chciałam wracać do tego. Nie chciałam. Nie chciałam nawet ‘pójść’ do przodu. Stałam w miejscu. Po prostu się zatrzymałam. Potrzebowałam czasu by to wszystko sobie przemyśleć. By być na tyle silną by przeczytać list od Miley.

Zasiadłam z tyłu auta. Byli wszyscy chłopcy. Doceniałam to jednak nie musieli tego wszystkiego dla mnie robić. Odwołali aż cztery koncerty. Czułam się winna i tak jakby mnie to bardziej dobijało. Nie chciałam aby dla mnie poświęcali swoją karierę.
  Wychodząc ze szpitala byłam wściekła a zarazem obojętna. Sama nie wiem co czułam. Czy cokolwiek czułam. Przed szpitalem było masę reporterów ludzi którzy robili mi zdjęcia zadawali pytania. Chodź byłam jakby wszystko było mi obojętne to nie mogłam tego znieść. Przez chwilę miałam ochotę wykrzyczeć wszystkim to jak bardzo mnie ranią swoim zachowaniem. Miałam ochotę wykrzyczeć im to co tak naprawdę czuję  dusząc w sobie to wszystko przez dłuższy czas. Na szczęście zachowałam spokój. Aż samą dziwiło mnie moje zachowanie. Zmieniłam się a przynajmniej jak na razie nie zachowywałam się jak ja. Może to przez to co przeżyłam i straciłam ważną osobę w moim życiu. Może przez to.
  Jadąc do domu chłopcy zadawali mi masę pytań na które nie miałam ochoty odpowiadać. Tak naprawdę to prawie w ogóle ich nie słuchałam. Wszystkie ich słowa obijały mi się o uszy. Rozmowa z nim z kimkolwiek była dla mnie bez sensu. Po prostu oni mówili a ja  nie zwracałam na żadne z ich słów uwagi. Chciałam teraz ciszy i spokoju. Po prostu pobyć sama ze swoimi myślami.
  Dojeżdżając do domu odetchnęłam z ulgą. Zamknę się teraz w swoim pokoju i nie będę musiała przesiadywać z chłopakami. Szczerze mówiąc strasznie wkurzało mnie ich zachowanie. Chodź ich lubiłam i szanowałam to teraz byłam strasznie na nich wściekła. Sama nie wiem dlaczego. Po prostu chciałam mieć spokój a oni mi go zagłuszali. Tak chyba właśnie z tego powodu.
  Otworzyłam drzwi od auta i wysiadłam na zewnątrz. Dzisiaj był ładny słoneczny dzień. Rozejrzałam się dookoła i zaczęłam zmierzać w stronę drzwi od  domu. Wyjęłam z torby klucz i wsadziłam go do zamka. Chwilę później byłam już w środku. Od razu zaczęłam zmierzać w stronę swojego pokoju. Jednak nie do pokoju mojego i  Zayna tylko do mojego starego pokoju. Po prostu wolałam mieszkać teraz w pokoju sama. Wolałam mieć teraz święty spokój. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na krześle koło okna. Wlepiałam swój wzrok w szybę myśląc o wszystkim i o niczym. Było mi ciężko. Nie mogłam zrozumieć tego że już nigdy nie usłyszę jej głosu śmiechu. Nigdy nie zobaczę jej uśmiechu jej brązowych tęczówek. Nigdy nie zobaczę jej. Nie mogłam tego pojąć. Nie chciało to do mnie dotrzeć.
  W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi w kółko powtarzając moje imię. Dobijał się tak chyba z dobre parę minut. Ja jednak nic nie słyszałam. Byłam za bardzo zamyślona. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je powoli. Przede mną stał zdenerwowany Zayn. Popatrzyłam na niego pytająco. Miałam nadzieję że zaraz sobie pójdzie i da mi spokój.
-Chodź coś zjeść. –powiedział uśmiechając się do mnie.
-Nie chcę nic jeść. –prawie krzyknęłam.
-Ale... –zaczął ale mu przerwałam.
-Zostaw mnie w spokoju! –krzyknęłam zamykając mu przed nosem drzwi.
Powoli otarłam się od drzwi za chwilę siedząc już na podłodze. Schowałam swoją twarz w kolanach. Siedziałam tak przez dobre parę minut. Nie chciałam urazić Zayna a chyba właśnie go obraziłam. Czułam się z tym źle.
  Wstałam z miejsca i udałam się w stronę swojej czarnej szafy. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej swoją białą piżamę. Podeszłam do swojej małej szafki na której stała moja torebka. Wyjęłam z torebki paczkę papierosów przez przypadek wypadł mi z torebki list. Przez chwilę wpatrywałam się w niego bez ruchu lecz po chwili schyliłam się i wzięłam go do ręki. Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana. Coś kazało mi go otworzyć i przeczytać a coś innego we mnie nie pozwalało mi go nawet trzymać w ręce. Włożyłam go do swojej szuflady i udałam się w stronę swojej łazienki.

"Słowa które ciężko jest wypowiedzieć są zazwyczaj tymi najważniejszymi. " 

---------------------------------------------------------------------------------
tak wiem rozdział mi nie wyszedł. :( 
Co do zawieszenia to jeszcze się nad tym zastanawiam. Decyzji ostatecznej jak na razie jeszcze nie podjęłam. 
Macie jakieś pytania: http://ask.fm/ligusiaaaa

21 komentarzy:

  1. Super. Czekam na następny :)
    http://worldoflove145.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba najlepszy rozdział czytając go płakałam + czekam na następny ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. też czekam na następny rozdział świetny! nie zawieszaj go !!

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na następny ;) nie zawieszaj!

    OdpowiedzUsuń
  5. ja się prawie poryczałam..
    Dlaczego ona nie żyje?
    Proszę nie zawieszaj bloga! Ja cię błagam nie rób mi tego ;(
    Ps. Mam jedną małą uwagę. Przecinki. W ogóle ich nie ożywasz xd Dość błaha rzecz, ale w dużym stopniu ułatwia czytanie.
    U mnie pojawił się epilog zapraszam :)
    http://snytomarzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Łeeeeeeeeeeeeee ;c
    Smutny jakoś ten rozdział...
    NIE ZAWIESZAJ BLOGA. TO BĘDZIE TWÓJ NAJWIĘKSZY BŁĄD! ;C

    OdpowiedzUsuń
  7. Świtny roździał, ja go czytałam to płakałam ;c
    błagam cie! Nie zawieszaj go.. :'(

    OdpowiedzUsuń
  8. nie zawieszaj go pliska i dodaj prolag na ten blog co masz tam zwiastun

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie zawieszam, dawaj dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Pisz ,pisz i piszzzz... :). Świetne opowiadanie tylko no kurdele bele ,czy w każdym twoim opowiadaniu musi ktoś umrzeć ? Ale i tak cudnie piszesz :).

    OdpowiedzUsuń
  11. zajebisty rozdział. Nie możesz zawieszać bloga! Nie rób nam tego ;(

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakiego zawieszenia ja się pytam? Jeśli zawieszenie to ma być spowodowane tym, że blog nie jest fajny, ciekawy itp., to nawet nie próbuj, bo on jest świetny! I super piszesz, bardzo ciekawie, i naprawdę mi się podoba, interesujący język.
    Pozdrawiam.
    Zapraszam: http://konie-filmy-ksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. O_O jestem pod wrażeniem wielki talent jestem tu pierwszy raz i żałuje że nie wchodziłam tu wcześniej pisz dalej proszę :*
    zapraszam do mnie
    http://lollikemylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. O_o Dlaczego JA TAK nie piszę?! : C
    Oddawaj talent! XD
    http://i-gonna-learn-how-to-fly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgodnie z prośbą informuje iż na http://summer-love-with-louis-tomlinson.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział. Bardzo prosze o zmiane możliwości informowania ponieważ twój blog zniknie z listy informowanych gdyż nie chce robic niepotrzebnego spamu. Wolałabym informowac na gg lub twitterze. Nową propozycję informowania pozostaw w zakładce "informed". Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialne <33 niezawieszaj bloga, prosze ;**

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiać czytać twoje opowiadania ! maszs talent , czekam na następny rozdział <3 jeśli chcesz to wpadnij do mnie http://factory-idiots.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Super. Emocje aż parują z tego rozdziału.

    Bardzo smutny rozdział, a jednak podoba mi się. Chyba dzięki temu listowi. Emily boi się go otworzyć, ale ... Uch. Dobra. Idę dalej.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. The compatibility of this plan with the industrial plans and the freeware is outstanding.
    Screen all the producer distinct sensor info in authentic-time.


    Feel free to visit my weblog obd2 scanner

    OdpowiedzUsuń
  20. The belt makes use of gel pads postioned over the center abdominals and the outdoors obliques.


    Feel free to visit my website http://Www.Marsvenusatwork.com

    OdpowiedzUsuń