Wzięłam szybki prysznic i
przebrałam się. Wyszłam z łazienki i powolnym krokiem udałam się w stronę
pokoju. Idąc korytarzem można było usłyszeć śmiechy chłopaków. No tak pewnie
byli w wyśmienitym humorze. Szczerze mówiąc zezłościłam się. Sama nie wiem
dlaczego. Przecież oni nie stracili kogoś bliskiego tylko ja. Może właśnie
chciałam by rozpaczali razem ze mną? Sama nie wiem czego chciałam. Czego
chciałam teraz. Weszłam do pokoju i położyłam się na miękkim łóżku wpatrując
się w sufit. Leżałam tak chyba z jakąś godzinę. Moje myśli błądziły. Jednym
razem przypominałam sobie szczęśliwe chwile spędzone z przyjaciółką a innym
chwile spędzone z Zaynem. W pewnym momencie poczułam coś dziwnego. Coś czego
nie można opisać bo sama nie wiem nawet
co to za uczucie. Czułam się jakbym była taką pustą pokrywą pod którą
nic by się nie kryło. Jakby nie kryły się żadne uczucie jednak w pewnym
momencie poczułam się taka jakaś pełna. Jakbym to czego mi brakowało dostałam
właśnie teraz. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu i podniosłam się z łóżka
teraz na nim siedząc. Odsunęłam dolną szufladę swojej ciemnej szafki. List.
List od Miley. Wpatrywałam się chwilę w niego bez ruchu. Jak teraz to nigdy.
Czułam jakby to był właśnie ten moment. Ten moment na przeczytanie tego co
przyjaciółka do mnie napisała. Czułam że ten moment szybko się nie powtórzy i muszę
teraz go przeczytać. Nie myślałam że będę gotowa na to tak szybko no ale
jednak.
Wyciągnęłam dłoń w stronę listu i wzięłam go do ręki. Wyjęłam z żółtej
koperty białą kartkę. Nie otwierając jej całkowicie zastanawiałam się czy to
dobry pomysł. Sama nie wiedziałam czy chcę do tego wracać. No ale przecież
kiedyś będę musiała. Czym dłużej się nad tym zastanawiałam tym większe miałam
wątpliwości co do tego listu. Przestałam się więc nad tym dłużej zastanawiać i
usiadłam wygodnie na łóżku opierając się o poduszkę. Rozwinęłam białą kartkę i
wzięłam głęboki wdech wypuszczając go po woli.
„Droga Emily
Mam nadzieję że u ciebie wszystko
w porządku. Że jakoś sobie radzisz. Skoro to czytasz to pewnie nie ma mnie już
na tym świecie. Na początku chciałabym Cię przeprosić za to że nie powiedziałam
Ci o mojej chorobie ale nie umiałam. Nie mogłam. Nie chciałam by wszyscy
cierpieli z mojego powodu. By cierpieli wiedząc że za chwilę może mnie nie być.
Pamiętasz jak mówiłam że chcę umrzeć szczęśliwie? Teraz właśnie tak jest.
Jestem szczęśliwa. Mam wspaniałą przyjaciółkę która zawsze ze mną była. Na
dobre i na złe. Zapewne chodź trochę obwiniasz się za moją śmierć. Skąd wiem?
Ty zawsze taka byłaś. Taka która myślała że wszystko jest przez nią. Taka która
zastanawiała się często ‘Co by było gdyby...’ To bez sensu Emily. To bez sensu.
Nie żyjmy przeszłością. Trzeba iść na przód. Podążać za tym co kochamy. Żyć dla
tych co kochamy. Dlatego nie pozwól aby twój związek i Zayna się rozpadł.
Jesteście dla siebie stworzeni.
Żyj podążając do przodu. Żyj cierpliwie czekając na to co Cię czeka. Nie
jednak nie. Zmieniaj świat. Zmieniaj swoją przyszłość Emily bo przeszłości nie
zmienisz nigdy. Chodź byś bardzo chciała.
Wiesz czasem zastanawiałam się jak to jest być kimś takim jak ty. Zawsze
chciałabym być taka jak ty. Silna. Odważna. Szczęśliwa. To ceniłam i cenię u
ciebie najbardziej. Dalej bądź taka. Nie zmieniaj się tylko dlatego że na tym
świecie jest jedną osobę mniej. Każdy z nas kiedyś umrze. To coś przed czym nie
możemy uciec. Przychodzi pewien czas i życie kończy się tak jak nasza ulubiona
książka. Wszystko się kiedyś kończy Emily. Wszystko. Życie w pewnym sensie jest
jak książka. Skoro twoja nadal trwa to nie pozwól aby szybko się skończyła.
Zapewne ma jeszcze dużo pustych kartek do zapełniania. Musisz je zapełnić tym
co kochasz. Tym dlaczego warto żyć. Pisz swoją historię i nie płacz nie załamuj
się z powodu że mnie już w twojej książce nie będzie. To nie ważne. Nie ważnie kto będzie. Ważne kto zostanie i
nie odejdzie. Ty zostań. Zostań i spraw by skończyła się dobrze. Spraw aby
skończyła się słowami: ‘I umarła szczęśliwie. Mając to co chciała mieć zawsze.
Sprawiając że każda chwila jej życia była czymś więcej niż tylko zwykłą
chwilą’.
Jest mi strasznie smutno i trudno się z tobą żegnać. Nie jestem gotowa
by Cię zostawiać. Nikt nie jest gotowy na śmierć. Tak jak i na życie.
Pamiętaj że Cię kocham. Pamiętaj że to nie jest jeszcze twój koniec.
Pamiętaj aby wziąć się w garść. Dla mnie. Dla Ciebie.
Szczęśliwa Miley.”
Nie mogłam opanować swoich łez
‘płynących’ po moich policzkach. Dlaczego?! Dlaczego akurat ona?! Dlaczego ona
musiała odejść?! Potrzebowałam jej. Potrzebuję jej.
Nie mogłam się z tym pogodzić. Zaczęłam płakać jak małe dziecko.
Płakałam i nie zastanawiałam się już czy powinnam czy też nie. Po prostu
płakałam. Włożyłam zgniecioną przez moją rozpacz kartkę do swojej ciemnej
szuflady do szafki koło łóżka. Położyłam się na łóżku i rozpaczałam po stracie
bliskiej mi osoby. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-Co tu się dzieje?! –w środku
nocy obudził mnie krzyk Zayna.
Otworzyłam zaspane oczy i
spojrzałam na niego. Jak on śmie przychodzić do mnie w środku nocy i wydzierać
się na cały głos?
-Możesz mi powiedzieć o co ci
chodzi? –zapytałam z nadzieją że zaraz sobie stąd pójdzie. Ja chciałam spać.
-Może wy mi powiecie o co
chodzi?! –krzyknął pokazując to na mnie i gdzieś koło mnie na łóżku.
Odwróciłam się niepewnie. Koło mnie
pod moją kołdrą leżał Louis Tomlinson. Jak oparzona wstałam z łóżka. Co on
tutaj robi? Nic nie rozumiałam.
-Więc co tu się dzieje? –powtórzył
swoje pytanie Zayn.
-Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem
skąd on się tu wziął. –powiedziałam lekko zdezorientowana.
Zayn spojrzał pytająco na Louisa.
Widziałam ten jego szyderczy uśmieszek. Zapewne coś kombinował. Chłopak wstał z
łóżka i stanął koło mnie.
-Em chyba w końcu im to powiemy
co? –powiedział uśmiechając się i obejmując mnie w tali.
Odsunęłam się od niego po czym
rozejrzałam się dookoła. W pokoju byli już wszyscy chłopcy. Nie chciałam
niepotrzebnego zamieszania. W ogóle nie wiedziałam o co chodzi Louisowi.
-Co takiego? –zapytał niepewnym
głosem Zayn.
Spojrzałam na Louisa. Uśmiechał
się radośnie jakby właśnie wygrał milion dolarów. Bałam się. Nie wiedziałam do
czego jest zdolny. Co może wymyślić.
-Ja i Emily jesteśmy razem. –powiedział
uśmiechając się do mnie.
Zrobiłam szerokie oczy.
-Że co?! Że ja i on?! Nie no to
chyba jakiś żart. –krzyknęłam z nadzieją że ktoś mnie wkręca a za chwilę
wszyscy się z tego zaczniemy śmiać.
Rozejrzałam się po chłopakach.
Mieli grobowe miny. Swój wzrok zatrzymałam na Zaynie. Miał zaszklone oczy. Nie
no on chyba w to nie uwierzył.
-Jak mogłeś?! Jak mogłaś?! Jak mogliście?!
–krzyknął wściekły.
-Zayn ale ty chyba w to nie wierzysz...
–zaczęłam a Louis mi przerwał.
-No i spodziewamy się dziecka. –powiedział
podchodząc do mnie i przytulając mnie.
Nie no teraz to już przegiął na całego.
Jak on w ogóle tak może.
-Zayn to wszystko to nie prawda. –zaczęłam
z łzami w oczach.
Złapałam chłopaka za rękę ale ten
oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie takim wzrokiem którego jak dotąd nie znałam.
Była w nim wściekłość a zarazem coś takiego jakby się mnie brzydził.
-Wynoś cię stąd! –powiedział wychodząc
z pokoju.
Parę chwil później można było usłyszeć
trzaśnięcie drzwi. Zapewne wyszedł z domu. Tylko gdzie i po co? Martwiłam się o
niego.
Spojrzałam na chłopaków którzy
nadal tu stali. Mieli takie miny jakby mieli mnie zaraz zabić a Harry taką jakby
się mnie brzydził. Już otwierałam usta by wszystko im wyjaśnić by oni chodź mi uwierzyli
ale nie mogłam bo Harry mi powiedział.
-Nie jesteś już moją siostrą. Wynoś
się stąd. –wyszedł z pokoju.
-Jak mogłaś?! –krzyknął Niall a to
właśnie na niego liczyłam że mnie wesprze że pomoże że zrozumie i jakoś uwierzy.
Wyszedł z pokoju i został tylko Liam.
Usiadłam na łóżku i wlepiłam swój wzrok w podłogę.
-Ja nic nie zrobiłam. –wyszeptałam.
Liam podszedł do mnie i przytulił
mnie mocno. Czy tylko on mi wierzył? Chodź jedna osoba. To już coś.
-To będziesz mamą. –powiedział uśmiechając
się do mnie delikatnie.
Odsunęłam się od niego zła. Jakie
dziecko?! Jaką mamą?! Czy on kompletnie nic nie rozumie?! Ja nie jestem w ciąży!
Byłam wściekła. Strasznie zła.
--------------------------------------------------------------------------------
Tak tak wiem. Rozdział beznadziejny. W ogóle mi nie wyszedł za co z góry przepraszam.
Dziękuję za 46 obserwujących i za ponad 24, 000 wejścia. Jesteście wielcy. ;)
omg! Ale się porobiło... Co ten Louis wyrabia! ;O
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie.
super czkeam na kolejny
OdpowiedzUsuńO bosz.. co tu się porobiło! CZekam z niecierpliwością na next`a.
OdpowiedzUsuńhttp://worldoflove145.blogspot.com/
OMG pisz ,pisz kolejny ,bo nie wyrobie ! Super blog !!!!!!
OdpowiedzUsuńBoże świetne nigdy ,bym na to nie wpadła zaskoczyłaś mnie oczywiście pozytywnie :D
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się następnego rozdziału i to z Louisem w ogóle się nie spodziewałam
jak zawsze świetne ale to jest jeszcze lepsze.!<3
o kurcze. o.o
OdpowiedzUsuńCo to ma niby ma być?
Ten list jest świetny. Prawie się przy nim poryczałam. Końcówka mega.
Co ten Lou odpierdala ?
http://listopadowyporanek.blogspot.com/
Jaki beznadziejny zwariowałaś?:D
OdpowiedzUsuńTen odcinek to jedna wielka bomba:*
Czekam na kolejny;)
Extra rozdział!!! Czekam na następny. ;D
OdpowiedzUsuńStraszne... O.O
OdpowiedzUsuńI mocne. Ale muszę przeczytać jeszcze jeden. Muszę się zmusić. Przekonać się, co się stanie. 1D się rozpadnie?
Całuję. :*