sobota, 14 września 2013
Wiadomość
Powracam do was z nowym opowiadaniem. Serdecznie zapraszam i liczę na waszą opinię: http://iwillneverforget-story.blogspot.com/
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Nowy blog.
Cześć!. Chciałabym poinformować tych co jeszcze nie wiedzą o tym że piszę kolejne opowiadanie. Więc piszę nowe opowiadanie na które serdecznie wszystkich zapraszam ;) Ps. Chciałabym was poprosić abyście komentowali jeśli przeczytaliście. Nawet wtedy gdy będzie to ostatni raz kiedy wchodzicie na tego bloga bo jest on kompletnie beznadziejny. Dziękuję i zapraszam ;)
http://believingindreams-story.blogspot.com/
http://believingindreams-story.blogspot.com/
niedziela, 21 kwietnia 2013
Rozdział 29 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."
-trzy dni później-
Louis się wyprowadził. Chłopcy
omijają mnie wielkim łukiem a gdy tylko któryś mnie widzi patrzy na mnie
krzywym wzrokiem. Nikt nie chce mi wierzyć. Nawet nie mam jak się wytłumaczyć
bo nie chcą mnie słychać. Zayn tym bardziej. Myślałam że mi ufa i wierzy a on
nawet nie chce mnie słuchać. Przez cały dzień nie ma go w domu a wraca późno w
nocy w dodatku kompletnie pijany. A ja? A ja siedzę w swoim pokoju wpatrując
się w okno szukając odpowiedzi na pytanie „co dalej?” Nie mam siły już walczyć.
Nie mam siły na nic. Zbyt dużo się ostatnio zdarzyło. Zdałam sobie teraz sprawę
że liczyć mogę tylko i wyłącznie na siebie. Myślałam że mam przyjaciół ale
jednak się pomyliłam. Moim jedynym przyjacielem była Miley. Gdyby żyła zapewne
by mi pomogła doradziła. Niestety ale jej nie ma a ja nie mam nawet komu się
wyżalić. Zdałam sobie sprawę że mogłam wcześniej powiedzieć Zaynowi o tym że
Louis się we mnie zakochał i o jego zachowaniu a nie ukrywać to wszystko przed
nim. Potrzebuję teraz wsparcia po stracie swojej najlepszej i jedynej
przyjaciółki a jedyne co mam to tylko nienawiść. Dołują i dobijają mnie jeszcze
bardziej. Co ja im wszystkim zrobiłam że muszę tak cierpieć?
Niechętnie zjadłam do końca śniadanie siedząc sama w domu. Wszyscy
chłopcy sobie gdzieś poszli. Dostali ostatnio parę dni wolnego. Ich menadżer
był straszni zły. Ostatnio mają gdzieś tą całą ich karierę fanów i w ogóle One
Direction. Było mi smutno bo wiedziałam że to między innymi przeze mnie.
Nałożyłam na nogi buty i wyszłam z domu. Szłam pustą ulicą zamyślona.
Szłam na grób Miley. Jeszcze nigdy tam nie byłam. Z jednej strony źle się
czułam nie będąc na jej pogrzebie ale z drugiej dobrze że mnie tam nie było bo
dobrze wiedziałam że nie wytrzymałabym tego psychicznie.
Błądząc po cmentarzu w końcu znalazłam się przy jej grobie. W moich
oczach momentalnie pojawiły się łzy. Położyłam na jej grobie jedną czerwoną
różę i usiadłam na malutkiej ławeczce. Wpatrywałam się w jej grób z nadzieją że
tylko śnię i to jeden wielki koszmar. Nadal nie mogłam uwierzyć że jej nie ma.
Wytarłam szybko spływającą po moim policzku pojedynczą łzę. Nie chciałam się
teraz rozklejać. Strasznie brakowało mi przyjaciółki. Teraz była mi wyjątkowo
bardzo potrzebna. Nie dawałam sobie rady a tylko na nią mogłam liczyć w takiej sytuacji.
-Miley nawet nie wiesz jak mi
ciebie brakuje. –wyszeptałam. –Nie daję sobie z tym wszystkim rady. Zawsze
mówiłaś że będziesz ze mną nawet w najgorszych chwilach mojego życia a teraz
właśnie jest taka chwila. Gdzie jesteś? Jak mogłaś mnie zostawić samą? –mówiłam
dławiąc się łzami. –Nie nie mam ci tego za złe. Wiem że na pewno ze mną jesteś.
Tylko że nie jako człowiek tylko jako taka cząstka mnie w moim sercu. Wiem że
nie mogłaś ze mną zostać. Nie gniewam się na ciebie. Jednak bardzo mi cię
brakuje. Nie wiem co zrobić. Nie mam już siły walczyć. –mówiłam a po moich
policzkach ciągle spływały łzy.
Siedziałam tak i mówiłam do Miley
chyba z jakieś dwie godziny. Poczułam się tak jakoś lepiej. Już wiedziałam co
dalej. Wiedziałam co zrobić. Zrozumiałam już to wszystko i dobrze sobie to
wszystko przemyślałam. Idąc do domu ludzie dziwnie się na mnie patrzyli.
Większość z nich szeptała coś o mnie sobie nawzajem. Zapewne uważali mnie za
kogoś bez serca za kogoś innego gorszego. No tak zdradziłam Zayna z Louisem.
Wszystkie gazety już o tym piszą. Nawet nie wiem jak oni się o tym dowiedzieli.
Przecież to kompletna bzdura. Nic takiego nie miało miejsca. Było mi strasznie
z tym źle. Nie chciałam skrzywdzić Zayna a zrobiłam to. Chodź go nie zdradziłam
i Louis sobie to wszystko wymyślił to w jakiś sposób czułam się temu
wszystkiemu winna.
Weszłam do domu i rozejrzałam się dookoła. Pusto. Wszędzie pusto.
Zapewne chłopcy jeszcze nie przyszli co dla mnie było dobrą wiadomością.
Szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy swoją dużą czarną
walizkę i zaczęłam pakować do niej wszystkie moje rzeczy. Nie składałam
wszystkiego ładnie tylko po prostu wszystko do walizki wrzucałam. W pewnym
momencie natrafiłam na zdjęcia moje i Zayna. Nie wiedziałam że chłopak zrobił
album z naszymi zdjęciami. Postanowiłam wyjąć sobie z niego parę zdjęć i sobie
je zachować. Zdawałam sobie sprawę że będzie mi go bardzo brakowało. Gdy byłam
już całkiem spakowana zasiadłam przy białym biurko i postanowiłam napisać do
Zayna list pożegnalny na wypadek gdyby zainteresował się moim zniknięciem.
„Drogi Zaynie
Na początku chciałabym Cię za
wszystko przeprosić. Wiedz że Cię kocham i nigdy w życiu bym Cię nie zdradziła.
Louis kłamie a ty nie chcesz mi uwierzyć. Już nie mam siły walczyć za co z góry
Cię przepraszam. Za dużo się ostatnio wydarzyło. Stałam się bezradna. Jednak
dzięki ostatnim wydarzeniom zrozumiałam jak bardzo Cię kocham. Jak bardzo
jesteś dla mnie ważny. Przepraszam za te chwile smutku które były w Twoim życiu
przeze mnie. Przepraszam że musiałeś cierpieć. Wiem że będzie Ci trudno bo mi
jest bardzo. Nie mogę uwierzyć że to robię ale odchodzę Zayn. Muszę. Tak będzie
lepiej dla Ciebie i dla mnie. Chciałabym abyś wybaczył mi kiedyś to że Cię
zostawiam abyś kiedyś zrozumiał że mówiłam prawdę. O nic się na Ciebie nie
gniewam. Byłeś i zawsze będziesz najważniejszą osobą w moim życiu. Kocham Cię.
Sprawiłeś że każda moja chwila na tym świecie miała sens. Gdy przestałeś
mi wierzyć. Gdy odwróciłeś się ode mnie zostawiając mnie samą zrozumiałam że
ten świat nie jest dla mnie. Że już nic mnie tutaj nie trzyma. Nie ukrywam
myślałam o odejściu z tego świata jednak nie jestem na tyle silną osobą.
Postanowiła że zacznę swoje życie na nowo. Że zacznę wszystko od początku. Ty
też tak zrób. Wyobraź sobie że zaczynasz tworzyć nową historię tylko nie
występuje w niej moja postać. Zacznij żyć na nowo. Tak jakby mnie wcale nie
było w Twoim życiu. Zacznij cieszyć się każdą chwilą. Wiem że nie będzie łatwo
ale przynajmniej poudawajmy że nie kończy się dla nas świat.
Za wszystko przepraszam Emily.”
Z moich oczu spłynęło tysiące
łez. Wstałam z krzesła i podeszłam do łóżka. Położyłam na fioletowym kocu list
i album ze zdjęciami moimi i Zayna. Złapałam swoją walizkę i szybkim krokiem
zeszłam na dół. Rozejrzałam się jeszcze raz dookoła chcąc zapamiętać to całe
pomieszczenie na zawsze i wyszłam z domu. Wsiadłam do już wcześniej zamówionej
taksówki i odjechałam. Na lotnisku wsiadłam w pierwszy lepszy samolot i
odleciałam.
Zaczynając wszystko od początku
pamiętałam dobrze Zayna. Wiedziałam że nigdy go nie zapomnę. Czy mnie będzie
szukać czy mnie szuka? Nie wiem. Mam nadzieję że chodź trochę tęskni. Bo gdy
tęskni to kocha. Ale tak naprawdę. Dla mnie był on całym światem. Kiedyś ktoś
powiedział mi że w życiu prawdziwa miłość zdarza się raz w życiu. Cieszę się że
mogłam skosztować tego jak ona smakuje bo wiem że Zayn był moją prawdziwą
miłością. Kimś kogo będę pamiętać do końca życia.
------------------------------------------------------------------------------------
No i nadszedł koniec. Trochę trudno jest mi się żegnać z tym opowiadaniem no ale jednak. Mam nadzieję że ostatni rozdział chodź trochę wam się podoba. :)
Piszę teraz rzecz jasna kolejne opowiadanie. Tych którzy są zainteresowani serdecznie zapraszam: http://believingindreams-story.blogspot.com/
+ bardzo wam wszystkim dziękuję za to że czytaliście i byliście ze mną przez ten cały czas. :)
Macie jakieś pytania: http://ask.fm/ligusiaaaa
czwartek, 18 kwietnia 2013
Rozdział 28 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."
Wzięłam szybki prysznic i
przebrałam się. Wyszłam z łazienki i powolnym krokiem udałam się w stronę
pokoju. Idąc korytarzem można było usłyszeć śmiechy chłopaków. No tak pewnie
byli w wyśmienitym humorze. Szczerze mówiąc zezłościłam się. Sama nie wiem
dlaczego. Przecież oni nie stracili kogoś bliskiego tylko ja. Może właśnie
chciałam by rozpaczali razem ze mną? Sama nie wiem czego chciałam. Czego
chciałam teraz. Weszłam do pokoju i położyłam się na miękkim łóżku wpatrując
się w sufit. Leżałam tak chyba z jakąś godzinę. Moje myśli błądziły. Jednym
razem przypominałam sobie szczęśliwe chwile spędzone z przyjaciółką a innym
chwile spędzone z Zaynem. W pewnym momencie poczułam coś dziwnego. Coś czego
nie można opisać bo sama nie wiem nawet
co to za uczucie. Czułam się jakbym była taką pustą pokrywą pod którą
nic by się nie kryło. Jakby nie kryły się żadne uczucie jednak w pewnym
momencie poczułam się taka jakaś pełna. Jakbym to czego mi brakowało dostałam
właśnie teraz. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu i podniosłam się z łóżka
teraz na nim siedząc. Odsunęłam dolną szufladę swojej ciemnej szafki. List.
List od Miley. Wpatrywałam się chwilę w niego bez ruchu. Jak teraz to nigdy.
Czułam jakby to był właśnie ten moment. Ten moment na przeczytanie tego co
przyjaciółka do mnie napisała. Czułam że ten moment szybko się nie powtórzy i muszę
teraz go przeczytać. Nie myślałam że będę gotowa na to tak szybko no ale
jednak.
Wyciągnęłam dłoń w stronę listu i wzięłam go do ręki. Wyjęłam z żółtej
koperty białą kartkę. Nie otwierając jej całkowicie zastanawiałam się czy to
dobry pomysł. Sama nie wiedziałam czy chcę do tego wracać. No ale przecież
kiedyś będę musiała. Czym dłużej się nad tym zastanawiałam tym większe miałam
wątpliwości co do tego listu. Przestałam się więc nad tym dłużej zastanawiać i
usiadłam wygodnie na łóżku opierając się o poduszkę. Rozwinęłam białą kartkę i
wzięłam głęboki wdech wypuszczając go po woli.
„Droga Emily
Mam nadzieję że u ciebie wszystko
w porządku. Że jakoś sobie radzisz. Skoro to czytasz to pewnie nie ma mnie już
na tym świecie. Na początku chciałabym Cię przeprosić za to że nie powiedziałam
Ci o mojej chorobie ale nie umiałam. Nie mogłam. Nie chciałam by wszyscy
cierpieli z mojego powodu. By cierpieli wiedząc że za chwilę może mnie nie być.
Pamiętasz jak mówiłam że chcę umrzeć szczęśliwie? Teraz właśnie tak jest.
Jestem szczęśliwa. Mam wspaniałą przyjaciółkę która zawsze ze mną była. Na
dobre i na złe. Zapewne chodź trochę obwiniasz się za moją śmierć. Skąd wiem?
Ty zawsze taka byłaś. Taka która myślała że wszystko jest przez nią. Taka która
zastanawiała się często ‘Co by było gdyby...’ To bez sensu Emily. To bez sensu.
Nie żyjmy przeszłością. Trzeba iść na przód. Podążać za tym co kochamy. Żyć dla
tych co kochamy. Dlatego nie pozwól aby twój związek i Zayna się rozpadł.
Jesteście dla siebie stworzeni.
Żyj podążając do przodu. Żyj cierpliwie czekając na to co Cię czeka. Nie
jednak nie. Zmieniaj świat. Zmieniaj swoją przyszłość Emily bo przeszłości nie
zmienisz nigdy. Chodź byś bardzo chciała.
Wiesz czasem zastanawiałam się jak to jest być kimś takim jak ty. Zawsze
chciałabym być taka jak ty. Silna. Odważna. Szczęśliwa. To ceniłam i cenię u
ciebie najbardziej. Dalej bądź taka. Nie zmieniaj się tylko dlatego że na tym
świecie jest jedną osobę mniej. Każdy z nas kiedyś umrze. To coś przed czym nie
możemy uciec. Przychodzi pewien czas i życie kończy się tak jak nasza ulubiona
książka. Wszystko się kiedyś kończy Emily. Wszystko. Życie w pewnym sensie jest
jak książka. Skoro twoja nadal trwa to nie pozwól aby szybko się skończyła.
Zapewne ma jeszcze dużo pustych kartek do zapełniania. Musisz je zapełnić tym
co kochasz. Tym dlaczego warto żyć. Pisz swoją historię i nie płacz nie załamuj
się z powodu że mnie już w twojej książce nie będzie. To nie ważne. Nie ważnie kto będzie. Ważne kto zostanie i
nie odejdzie. Ty zostań. Zostań i spraw by skończyła się dobrze. Spraw aby
skończyła się słowami: ‘I umarła szczęśliwie. Mając to co chciała mieć zawsze.
Sprawiając że każda chwila jej życia była czymś więcej niż tylko zwykłą
chwilą’.
Jest mi strasznie smutno i trudno się z tobą żegnać. Nie jestem gotowa
by Cię zostawiać. Nikt nie jest gotowy na śmierć. Tak jak i na życie.
Pamiętaj że Cię kocham. Pamiętaj że to nie jest jeszcze twój koniec.
Pamiętaj aby wziąć się w garść. Dla mnie. Dla Ciebie.
Szczęśliwa Miley.”
Nie mogłam opanować swoich łez
‘płynących’ po moich policzkach. Dlaczego?! Dlaczego akurat ona?! Dlaczego ona
musiała odejść?! Potrzebowałam jej. Potrzebuję jej.
Nie mogłam się z tym pogodzić. Zaczęłam płakać jak małe dziecko.
Płakałam i nie zastanawiałam się już czy powinnam czy też nie. Po prostu
płakałam. Włożyłam zgniecioną przez moją rozpacz kartkę do swojej ciemnej
szuflady do szafki koło łóżka. Położyłam się na łóżku i rozpaczałam po stracie
bliskiej mi osoby. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-Co tu się dzieje?! –w środku
nocy obudził mnie krzyk Zayna.
Otworzyłam zaspane oczy i
spojrzałam na niego. Jak on śmie przychodzić do mnie w środku nocy i wydzierać
się na cały głos?
-Możesz mi powiedzieć o co ci
chodzi? –zapytałam z nadzieją że zaraz sobie stąd pójdzie. Ja chciałam spać.
-Może wy mi powiecie o co
chodzi?! –krzyknął pokazując to na mnie i gdzieś koło mnie na łóżku.
Odwróciłam się niepewnie. Koło mnie
pod moją kołdrą leżał Louis Tomlinson. Jak oparzona wstałam z łóżka. Co on
tutaj robi? Nic nie rozumiałam.
-Więc co tu się dzieje? –powtórzył
swoje pytanie Zayn.
-Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem
skąd on się tu wziął. –powiedziałam lekko zdezorientowana.
Zayn spojrzał pytająco na Louisa.
Widziałam ten jego szyderczy uśmieszek. Zapewne coś kombinował. Chłopak wstał z
łóżka i stanął koło mnie.
-Em chyba w końcu im to powiemy
co? –powiedział uśmiechając się i obejmując mnie w tali.
Odsunęłam się od niego po czym
rozejrzałam się dookoła. W pokoju byli już wszyscy chłopcy. Nie chciałam
niepotrzebnego zamieszania. W ogóle nie wiedziałam o co chodzi Louisowi.
-Co takiego? –zapytał niepewnym
głosem Zayn.
Spojrzałam na Louisa. Uśmiechał
się radośnie jakby właśnie wygrał milion dolarów. Bałam się. Nie wiedziałam do
czego jest zdolny. Co może wymyślić.
-Ja i Emily jesteśmy razem. –powiedział
uśmiechając się do mnie.
Zrobiłam szerokie oczy.
-Że co?! Że ja i on?! Nie no to
chyba jakiś żart. –krzyknęłam z nadzieją że ktoś mnie wkręca a za chwilę
wszyscy się z tego zaczniemy śmiać.
Rozejrzałam się po chłopakach.
Mieli grobowe miny. Swój wzrok zatrzymałam na Zaynie. Miał zaszklone oczy. Nie
no on chyba w to nie uwierzył.
-Jak mogłeś?! Jak mogłaś?! Jak mogliście?!
–krzyknął wściekły.
-Zayn ale ty chyba w to nie wierzysz...
–zaczęłam a Louis mi przerwał.
-No i spodziewamy się dziecka. –powiedział
podchodząc do mnie i przytulając mnie.
Nie no teraz to już przegiął na całego.
Jak on w ogóle tak może.
-Zayn to wszystko to nie prawda. –zaczęłam
z łzami w oczach.
Złapałam chłopaka za rękę ale ten
oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie takim wzrokiem którego jak dotąd nie znałam.
Była w nim wściekłość a zarazem coś takiego jakby się mnie brzydził.
-Wynoś cię stąd! –powiedział wychodząc
z pokoju.
Parę chwil później można było usłyszeć
trzaśnięcie drzwi. Zapewne wyszedł z domu. Tylko gdzie i po co? Martwiłam się o
niego.
Spojrzałam na chłopaków którzy
nadal tu stali. Mieli takie miny jakby mieli mnie zaraz zabić a Harry taką jakby
się mnie brzydził. Już otwierałam usta by wszystko im wyjaśnić by oni chodź mi uwierzyli
ale nie mogłam bo Harry mi powiedział.
-Nie jesteś już moją siostrą. Wynoś
się stąd. –wyszedł z pokoju.
-Jak mogłaś?! –krzyknął Niall a to
właśnie na niego liczyłam że mnie wesprze że pomoże że zrozumie i jakoś uwierzy.
Wyszedł z pokoju i został tylko Liam.
Usiadłam na łóżku i wlepiłam swój wzrok w podłogę.
-Ja nic nie zrobiłam. –wyszeptałam.
Liam podszedł do mnie i przytulił
mnie mocno. Czy tylko on mi wierzył? Chodź jedna osoba. To już coś.
-To będziesz mamą. –powiedział uśmiechając
się do mnie delikatnie.
Odsunęłam się od niego zła. Jakie
dziecko?! Jaką mamą?! Czy on kompletnie nic nie rozumie?! Ja nie jestem w ciąży!
Byłam wściekła. Strasznie zła.
--------------------------------------------------------------------------------
Tak tak wiem. Rozdział beznadziejny. W ogóle mi nie wyszedł za co z góry przepraszam.
Dziękuję za 46 obserwujących i za ponad 24, 000 wejścia. Jesteście wielcy. ;)
niedziela, 14 kwietnia 2013
Rozdział 27 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."
-Kiedy ona się obudzi?
–usłyszałam znajomy mi głos.
-Tego nie wiemy. –odpowiedział
jakiś mężczyzna.
Delikatnie i powoli otworzyłam
swoje powieki. Jednak szybko je zamknęłam gdyż światło przedostające się do
pomieszczenia strasznie raziło mnie w oczy. Poczułam uścisk na swojej dłoni.
-Emily. –usłyszałam radosny głos.
Ponownie otwarłam swoje powieki. Rozkojarzona rozejrzałam się dookoła. Przede mną stał mężczyzna w średnim wieku. Na głowie miał niewiele włosów a na nosie okrągłe okulary. Miał na sobie biały fartuch i jakiś notes w ręku. Po jednej mojej stronie siedział Niall i Liam a chłopak który trzymał moją dłoń był nie kto inny jak Zayn.
Ponownie otwarłam swoje powieki. Rozkojarzona rozejrzałam się dookoła. Przede mną stał mężczyzna w średnim wieku. Na głowie miał niewiele włosów a na nosie okrągłe okulary. Miał na sobie biały fartuch i jakiś notes w ręku. Po jednej mojej stronie siedział Niall i Liam a chłopak który trzymał moją dłoń był nie kto inny jak Zayn.
-Witamy z powrotem. –powiedział
radośnie mężczyzna w białym fartuchu.
Był to najwidoczniej lekarz.
Uśmiechnął się do mnie uprzejmie po czym wyszedł z pomieszczenia. Popatrzyłam
na radosnych chłopaków. Nie rozumiałam co się tu dzieje. Co się stało?
-Jak się czujesz? –zapytał mulat.
Podrapałam się delikatnie po
głowie próbując sobie wszystko przypomnieć. Światła. Wzrok Miley. Ból. W końcu
wszystko do mnie dotarło.
-Co z Miley? –zapytałam szybko.
Popatrzałam na chłopaków.
Spuścili głowy nic do mnie nie odpowiadając. Bałam się najgorszego. Bałam się
odpowiedzi jednak chciałam wiedzieć co się stało.
-Co z Miley? –krzyknęłam a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Co z Miley? –krzyknęłam a w moich oczach pojawiły się łzy.
Niall i Liam wstali z miejsc
opuszczając pomieszczenie. Spojrzałam na Zayna błagając by wszystko mi
powiedział. Musiałam wiedzieć co się stało. Musiałam wiedzieć co z moją
przyjaciółką.
-Miley nie żyje. –wyszeptał
chłopak i powoli opuścił pokój.
Nie mogłam wydusić z siebie
żadnego słowa. Nie docierało do mnie to co powiedział Zayn. Że co? Że moja
jedyna najlepsza przyjaciółka nie żyje? Przecież to nie możliwe. Dlaczego?!
Dlaczego akurat ona?! Ktoś kogo znałam od dziecka ktoś kogo uważałam za członka
rodziny ktoś dzięki komu chciało się żyć ktoś na kogo zawsze mogłam liczyć ktoś
kto był dla mnie jak siostra tak po prostu nie żyje? Dlaczego?!
Nie mogłam pojąć tego co się
stało. Schowałam twarz w kolana i zaczęłam płakać. Jak małe dziecko.
-siedem dni później-
Dzisiaj miałam wyjść ze szpitala.
Całe moje życie było jak pusta szara kartka odkąd dowiedziałam się o śmierci
swojej przyjaciółki. Nie chciałam nikogo widzieć. Całe dnie siedziałam
zamknięta w sali wpatrując się w okno. Zaczęłam rozumieć że to wszystko przeze
mnie. Gdybym nie wyciągnęła ją na tą dyskotekę nic by się nie wydarzyło. A
teraz... a teraz ktoś na kim mi zależało nie żyje. Nie potrafiłam i nie
potrafię tego zrozumieć. Dlaczego nie mogłam być to akurat ja? Dlaczego?! Z
każdym dniem zaczęłam rozumieć ile przeżyłam dzięki niej. Byłam ze mną zawsze.
Całe siedem dni w tym cholernym szpitalu przesiedziałam w ciszy. Z
nikim nie chcąc się widzieć. Pamiętam
gdy obiecałam Miley i samej sobie że
nigdy nie będę płakać chodź bym nie wiem co się stało. Chyba nie dotrzymałam
obietnicy. Czasem są po prostu wyjątki gdzie nie można tak po prostu dotrzymać
obietnic. Tak przynajmniej myślałam przez jakieś cztery dni gdy moje policzki
były całe mokre od łez. Zdałam sobie jednak sprawę że tylko to mogę jeszcze dla
niej zrobić. Dotrzymać obietnicy. Więc przestałam płakać. Wszystkie moje
dotychczasowe smutki chowałam w sobie. Nic nie mówiąc dusiłam to co tak bardzo
mnie dręczyło. Nie wiem czy robię źle czy dobrze. Wszystko zaczęło nie mieć dla
mnie sensu. Wstawanie rano o świcie jedzenie rozmawianie życie. Nawet już
prawie nie spałam. Po prostu siedziałam i wpatrywałam się w okno tak jakbym
miała zaraz ją tam zobaczyć.
I dzisiaj wypis ze szpitala. Chłopcy od rana chrzontali się po
pomieszczeniu. Mówili do mnie co jak dla mnie nie miało żadnego sensu bo ich
kompletnie nie słuchałam. W pewnym momencie do pokoju ktoś wszedł. Odwróciłam
się i w drzwiach dostrzegłam... mamę Miley? Chłopcy momentalnie wyszli z
pomieszczenia. Dziwiło mnie co ona tu robi. Po tym gdy się obudziłam minęło dwa
miesiące. Niestety nie byłam nawet na jej pogrzebie. Widząc jej mamę która była
dla mnie jak ciocia moje oczy momentalnie się zaszkliły. Kobieta niepewnie
zbliżyła się do mnie.
-Jak się czujesz? –zapytała
stojąc naprzeciwko mnie.
-Źle. –odparłam niechętnie
spoglądając w okno.
-Wiesz nie wiem jak ci to
powiedzieć ale... –zaczęła kobieta a jej głos lekko drżał.
Spojrzałam na nią czekając na to
co mi powie.
-Ale Miley była chora.
Dowiedzieliśmy się... ona się dowiedziała o tym bardzo późno. Za późno. Z
każdym dniem umierała coraz bardziej. Zostało jej siedem dni. Nie chciała ci
nic mówić bo nie wyobrażała sobie życia wiedząc że wszyscy dookoła wiedzą że za
niedługo umrze. Gdy mieliście wypadek zostało jej jeszcze tylko dwa dni. Emily
ona i tak by umarła. –powiedziała jej matka a po jej policzku spłynęła
pojedyncza łza.
Nie mogłam już tego znieść. Jak
dla mnie to już za dużo tych wiadomości. „I tak by zmarła”? Ludzie! Ja przez
ostatnie chwile jej życia pieprzyłam jej cały czas tylko o sobie. Zadręczałam
ją swoimi problemami. Gdybym wiedziała.... gdybym wiedziała zapewne było by
inaczej.
-Miley napisała do ciebie list.
–powiedziała kobieta wyjmując ze swojej torebki żółtą kopertę –Przeczytaj go.
–dodała podając mi go do ręki.
Uśmiechnęła się do mnie sztucznie
i opuściła pomieszczenie. Byłam teraz sama. Sama ze swoimi myślami. Patrzyłam
naprzeciwko siebie zastanawiając się czy przeczytać to co do mnie napisała.
Spojrzałam po raz kolejny na żółtą kopertę i schowałam ją do swojej torebki.
Nie chciałam tego czytać. Bałam się. Bałam się że będzie mnie to strasznie
bolało. Nie chciałam wracać do tego. Nie chciałam. Nie chciałam nawet ‘pójść’
do przodu. Stałam w miejscu. Po prostu się zatrzymałam. Potrzebowałam czasu by
to wszystko sobie przemyśleć. By być na tyle silną by przeczytać list od Miley.
Zasiadłam z tyłu auta. Byli
wszyscy chłopcy. Doceniałam to jednak nie musieli tego wszystkiego dla mnie
robić. Odwołali aż cztery koncerty. Czułam się winna i tak jakby mnie to
bardziej dobijało. Nie chciałam aby dla mnie poświęcali swoją karierę.
Wychodząc ze szpitala byłam wściekła a zarazem obojętna. Sama nie wiem
co czułam. Czy cokolwiek czułam. Przed szpitalem było masę reporterów ludzi
którzy robili mi zdjęcia zadawali pytania. Chodź byłam jakby wszystko było mi
obojętne to nie mogłam tego znieść. Przez chwilę miałam ochotę wykrzyczeć
wszystkim to jak bardzo mnie ranią swoim zachowaniem. Miałam ochotę wykrzyczeć
im to co tak naprawdę czuję dusząc w
sobie to wszystko przez dłuższy czas. Na szczęście zachowałam spokój. Aż samą
dziwiło mnie moje zachowanie. Zmieniłam się a przynajmniej jak na razie nie
zachowywałam się jak ja. Może to przez to co przeżyłam i straciłam ważną
osobę w moim życiu. Może przez to.
Jadąc do domu chłopcy zadawali mi masę pytań na które nie miałam ochoty
odpowiadać. Tak naprawdę to prawie w ogóle ich nie słuchałam. Wszystkie ich
słowa obijały mi się o uszy. Rozmowa z nim z kimkolwiek była dla mnie bez
sensu. Po prostu oni mówili a ja nie
zwracałam na żadne z ich słów uwagi. Chciałam teraz ciszy i spokoju. Po prostu
pobyć sama ze swoimi myślami.
Dojeżdżając do domu odetchnęłam z ulgą. Zamknę się teraz w swoim pokoju
i nie będę musiała przesiadywać z chłopakami. Szczerze mówiąc strasznie
wkurzało mnie ich zachowanie. Chodź ich lubiłam i szanowałam to teraz byłam
strasznie na nich wściekła. Sama nie wiem dlaczego. Po prostu chciałam mieć
spokój a oni mi go zagłuszali. Tak chyba właśnie z tego powodu.
Otworzyłam drzwi od auta i wysiadłam na zewnątrz. Dzisiaj był ładny
słoneczny dzień. Rozejrzałam się dookoła i zaczęłam zmierzać w stronę drzwi
od domu. Wyjęłam z torby klucz i
wsadziłam go do zamka. Chwilę później byłam już w środku. Od razu zaczęłam
zmierzać w stronę swojego pokoju. Jednak nie do pokoju mojego i Zayna tylko do mojego starego pokoju. Po
prostu wolałam mieszkać teraz w pokoju sama. Wolałam mieć teraz święty spokój.
Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na krześle koło okna. Wlepiałam swój wzrok
w szybę myśląc o wszystkim i o niczym. Było mi ciężko. Nie mogłam zrozumieć
tego że już nigdy nie usłyszę jej głosu śmiechu. Nigdy nie zobaczę jej uśmiechu
jej brązowych tęczówek. Nigdy nie zobaczę jej. Nie mogłam tego pojąć. Nie
chciało to do mnie dotrzeć.
W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi w kółko
powtarzając moje imię. Dobijał się tak chyba z dobre parę minut. Ja jednak nic
nie słyszałam. Byłam za bardzo zamyślona. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je
powoli. Przede mną stał zdenerwowany Zayn. Popatrzyłam na niego pytająco.
Miałam nadzieję że zaraz sobie pójdzie i da mi spokój.
-Chodź coś zjeść. –powiedział uśmiechając
się do mnie.
-Nie chcę nic jeść. –prawie krzyknęłam.
-Ale... –zaczął ale mu
przerwałam.
-Zostaw mnie w spokoju! –krzyknęłam
zamykając mu przed nosem drzwi.
Powoli otarłam się od drzwi za
chwilę siedząc już na podłodze. Schowałam swoją twarz w kolanach. Siedziałam
tak przez dobre parę minut. Nie chciałam urazić Zayna a chyba właśnie go
obraziłam. Czułam się z tym źle.
Wstałam z miejsca i udałam się w stronę swojej czarnej szafy. Otworzyłam
ją i wyjęłam z niej swoją białą piżamę. Podeszłam do swojej małej szafki na
której stała moja torebka. Wyjęłam z torebki paczkę papierosów przez przypadek wypadł
mi z torebki list. Przez chwilę wpatrywałam się w niego bez ruchu lecz po
chwili schyliłam się i wzięłam go do ręki. Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana.
Coś kazało mi go otworzyć i przeczytać a coś innego we mnie nie pozwalało mi go
nawet trzymać w ręce. Włożyłam go do swojej szuflady i udałam się w stronę
swojej łazienki.
"Słowa które ciężko jest wypowiedzieć są zazwyczaj tymi najważniejszymi. "
---------------------------------------------------------------------------------
tak wiem rozdział mi nie wyszedł. :(
Co do zawieszenia to jeszcze się nad tym zastanawiam. Decyzji ostatecznej jak na razie jeszcze nie podjęłam.
Macie jakieś pytania: http://ask.fm/ligusiaaaa
środa, 10 kwietnia 2013
Rozdział 26 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."
Otwarłam swoje powieki po czym
szybko jej zamknęłam gdyż światło przedostające się do pokoju strasznie raziło
mnie w oczy. Gdy w końcu wstałam z łóżka usiadłam na nim i wlepiłam wzrok w
podłogę próbując przypomnieć sobie wszystko z wczorajszego dnia. Czasem miałam
problemy z pamięcią po przebudzeniu się rano co nie zawsze wiązało się z
nadmiarem alkoholu. Wczoraj nic kompletnie nic nie piłam.
Przypominając sobie o tym że koniecznie muszę porozmawiać z Zaynem
skwasiłam minę. Nie miałam ochoty na taką rozmowę. W ogóle nie jestem osobą
która lubi mówić o swoich problemach. Wolę siedzieć na dupie i chodź by nie
wiem jak bardzo mnie to bolało wolę dusić to w sobie. Nie lubię opowiadać swojego
życia innym. Dobrze wiem że rozmowa z Zaynem będzie kompletnie czymś innym ale
i tak wiedziałam że będzie to coś cholernie trudnego. Nawet nie wiedziałam jak
miałabym mu to wszystko powiedzieć. No jak? W jakich okolicznościach? Może po
prostu do niego podejdę i prosto z mostu powiem mu że Louis się we mnie
zakochał. Tak tak bardzo śmieszne. To wykluczam już na samym początku.
Najgorzej jest właśnie zacząć a najbardziej wtedy gdy nie wie się jak.
Potrząsnęłam głową wytrzepując z niej wszystkie moje dotychczasowe myśli
i wstałam z łóżka. Przeciągnęłam się po czym wzięłam swoje rzeczy i poszłam do
łazienki. Jakieś dwadzieścia minut później schodziłam już na dół do kuchni.
Będąc w pomieszczeniu zatrzymałam się na chwilę wpatrując się w Miley.
Dziewczyna wyglądała na lekko zdenerwowaną. Zapewne chciała coś ugotować. Co
jak co ale do gotowania to ona się zbytnio nie nadawała zresztą tak samo jak
ja.
-Witam. Witam. –powiedziałam a
dziewczyna momentalnie się odwróciła w moją stronę.
-Cześć. –powiedziała uśmiechając
się.
Podeszłam do stołu i usiadłam
przy wolnym krześle.
-Będziemy dziś coś jadły na śniadanie? –zapytałam patrząc
jak dziewczyna po raz kolejny próbuje zrobić naleśnika ale znów jej nie
wychodzi.
-Nie sądzę. –odparła nieco zła
stojąc teraz tyłem do mnie.
Uśmiechnęłam się pod nosem i
nalałam sobie wody do szklanki. Siedziałyśmy chwilę w ciszy słuchając radia. W
pewnym momencie zaczęła lecieć piosenka One Direction a ja przewróciłam oczami.
Miley zaczęła podśpiewywać sobie pod nosem i tańczyć. Zaśmiałam się i zaczęłam
robić to co dziewczyna.
Zapewne był to najgorzej wykonany taniec ale za to w jakim składzie.
Gdy piosenka się skończyła zaśmiałyśmy się głośno. Poczułam jak coś się
pali i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu pociągając nosem. Swój wzrok
zatrzymałam dopiero na patelni na której był niejadalny już naleśnik. Po chwili
Miley także zauważyła palący się na patelni naleśnik i szybko zdjęła patelnie z
ognia. Zaśmiałam się i zasiadłam z powrotem na wolnym krześle. Jednego teraz
mogłam być pewna. Śniadania nie będzie a przynajmniej na pewno nie tutaj.
Do domu wracałam piechotą.
Omijający mnie na ulicy ludzie dziwnie mi się przyglądali. Czułam się jakbym
była jakimś Marsjaninem bo wszyscy byli zainteresowani moją osobą. Nie cierpię
tego gdy ktoś wytyka mnie palcem jak szepcze coś o mnie a ci ludzie których
widziałam idąc do domu robili po prostu to wszystko. Czasem miałam nawet ochotę
podejść do kogoś i powiedzieć mu co ja o tym wszystkim myślę ale jakoś się
powstrzymywałam. Dopiero wtedy gdy zaczęto robić mi zdjęcia to było już
kompletne przegięcie. Nie no najlepiej jest gdy z kimś o tym rozmawiasz a on
mówi ci: „Musisz się do tego
przyzwyczaić. Jesteś przecież dziewczyną Zayna Malika a do tego siostrą
Stylesa.” Miałam dość gdy ludzie znali mnie jako dziewczynę Malika albo siostrę Stylesa. Jestem Emily Styles a nie
kogoś tam dziewczyna.
Zła doszłam w końcu do domu. Odetchnęłam z ulgą zamykając za sobą drzwi.
Ledwo się odwróciłam a przede mną stał już zły Harry.
-Mogłabyś odbierać telefon.
–powiedział zły.
Czasem wcale go nie rozumiałam.
Czym on się tak przejmuje? Jestem odpowiedzialną osobą i dam sobie bez niego
radę. Harry czasem zachowywał się jakby był moim ojcem. Gdy mieszkaliśmy
jeszcze wszyscy razem taty często nie było w domu a mną opiekował się Harry.
Pewnie już zapomniał że jestem tylko jego siostrą i nie cierpię gdy ktoś
zachowuje się jakbym była małą dziewczynką którą trzeba pilnować na każdym
kroku.
-Spierdalaj. –powiedziałam
omijając chłopaka który zastawił mi przejście.
Usłyszałam tylko głośne
trzaśnięcie drzwiami.
-Rozwścieczony Styles.
–powiedziałam pod nosem śmiejąc się sama do siebie.
Szłam prosto do swojego pokoju. W
domu było jakoś tak pusto. Zastanawiałam się gdzie są wszyscy. Wzięłam szybki
prysznic i ogarnęłam się jakoś.
Zajadając kanapki z serem
usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Po śmiechach mogłam rozpoznać że są to
chłopcy. Po chwili wszyscy wparowali do kuchni. Niall jak zwykle pierwsze co
zrobił to podleciał do lodówki. Pozostali przysiedli się do mnie do stołu. Nie
było Harrego. Zdziwiłam się.
-Gdzie Harry? –zapytałam patrząc
na chłopaków.
-Pewnie rozpacza bo dziewczyna go
rzuciła. –powiedział Lou śmiejąc się.
Spojrzałam na nich ze
zdziwieniem. To on miał w ogóle jakąś dziewczynę? Nie chcąc już dłużej
rozmawiać na ten temat nic nie odpowiedziałam.
-Zayn możemy porozmawiać?
–zapytałam niepewnie.
Chciałam mieć już naszą rozmowę
za sobą.
-Tak jasne. –odparł chłopak lekko
zdziwiony.
-To może nie tutaj. –powiedziałam
patrząc na chłopaków.
Zayn kiwnął głową i wstał z
miejsca. Poszliśmy razem do swojego pokoju. Chłopak zasiadł na łóżku wpatrując
się we mnie. Wyglądał na zdezorientowanego. No tak przecież kompletnie nie
wiedział o co chodzi.
Chodziłam po pokoju w tę i z
powrotem zastanawiając się jak zacząć. Drapiąc się po głowie wszystko uważnie
układałam sobie w myślach. Odwróciłam się w stronę chłopaka i otworzyłam usta
by w końcu wszystko mu opowiedzieć ale na moje nieszczęście do pokoju bez
pukania wparował Louis. Spiorunowałam go wzrokiem gdy go zobaczyłam. Chłopak
popatrzył to na mnie to na Zayna i bez słowa wyszedł z pokoju. Dotarło do mnie
że nie mogę powiedzieć Zaynowi. Nie umiałam i nie chciałam niszczyć ich
przyjaźni. Nie wiedziałam przecież jak zareaguje Zayn.
-Już nic. Już nic. –powiedziałam
do chłopaka wychodząc z pokoju.
W pewnym momencie poczułam uścisk
na swoim nadgarstku. Odwróciłam się i spojrzałam na smutnego mulata.
-Czy między tobą a Louisem coś
jest? –zapytał a jego oczy momentalnie się zaszkliły.
-Oczywiście że nie. Skąd ci to
przyszło do głowy?! –powiedziałam wpatrując się w jego smutne tęczówki.
Chłopak nic nie odpowiedział a
jego mina wcale się nie zmieniła. Puścił moją rękę a ja zeszłam na dół po
schodach.
Skąd mu w ogóle takie coś przyszło do głowy? No tak przy Louisie dziwnie
się zachowywałam. W dodatku chciałam z nim porozmawiać a gdy Louis wszedł do
pokoju momentalnie zmieniłam zdanie. No tak. Na jego miejscu pewnie też bym tak
myślała. Za nic w świecie nie chciałam
by mulat tak myślał. Nie chciałam.
Wyszłam z domu zabierając ze sobą swój telefon klucze papierosy i
pieniądze. Wychodząc na świeże powietrze wciągnęłam powietrze do płuc i
wypuściłam je powoli. Wyjęłam ze swojej paczki papierosa i zapaliłam go
zaciągając się. Postanowiłam że pójdę do Miley. Miałam nadzieję że nie ma
żadnych planów na dzisiejszy wieczór bo chciałam się jakoś rozerwać i pójść z
nią na dyskotekę.
Idąc ulicą znów był ten sam problem. Ludzie. Ludzie którzy cały czas
mnie denerwowali. Dochodząc do domu przyjaciółki byłam już u szczytu wytrzymania.
Myślałam że zaraz wybuchnę złością. Zapukałam niepewnie do drzwi swojej
przyjaciółki. Czułam się dosyć dziwnie bo przecież jeszcze niedawno tutaj
byłam. Nie chciałam zawracać jej głowy. Może ma inne plany na dzisiejszy dzień.
Bałam się że zachowuję się tak jakby wszystko kręciło się wokół mnie a nie
cierpię takich ludzi. Może po prostu powinnam sama sobie z tym poradzić albo
znaleźć sobie inną osobę której będę zawracać sobą głowę?
-Emily, pospiesz się! –usłyszałam
głos swojej przyjaciółki która była już nieco zła.
Dziewczyna cały czas mnie
pospieszała a przecież muszę dobrze wyglądać.
Na szczęście mam wspaniałą przyjaciółkę i jak najbardziej mnie
zrozumiała. Postanowiłyśmy że pójdziemy do klubu i się jakoś wyluzujemy
zapominając o tym co działo się wcześniej. Czasem zastanawiam się jak Miley ze
mną wytrzymuje. Najwidoczniej ma jakiś nieznany dar do rozmawiania i rozumienia
tak beznadziejnych osób jak ja.
Nałożyłam na siebie fioletową krótką sukienkę, czarne szpilki i czarną
skórzaną kurtkę. Włosy rozpuściłam i pomalowałam się. Gdy byłam w końcu gotowa
wyszłyśmy z Miley z domu. Postanowiłyśmy że pojedziemy jej autem. Oczywiście
byłam za tym aby jednak pojechać taksówką no ale tej upartej osóbki nie da się
przekonać. Jak się na coś uprze to już trzeba ustąpić.
Otworzyłam drzwi od czarnego auta i weszłam do środka. Jazda była dosyć
długa. Rozmawiałyśmy śmiałyśmy się. Nie wiem czemu ale ona zawsze potrafiła
poprawić mi humor. Nawet wtedy gdy nic nie robiła. Można powiedzieć że gdy po
prostu jest jestem szczęśliwa i wszystkie problemy przestają mieć znaczenie tak
jakby wcale ich nie było.
Śmiałyśmy się na cały głos. Miley uważnie prowadząc podśpiewywała sobie
pod nosem piosenkę która akurat leciała w radiu. Szczerze mówiąc najlepiej
razem nie śpiewamy ale kocham śpiewać właśnie z nią. Akurat leciała nasza
ulubiona piosenka. W pewnym momencie zobaczyłam oślepiające światła. Wzrok
swojej przyjaciółki. Ból. Ciemność.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zaczyna mi się wydawać że przynudzam i zastanawiam się nad zawieszeniem tego bloga. Nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji o zawieszeniu ale zastanawiam się nad tym poważnie...
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Rozdział 25 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."
Gdy się jakoś ogarnęłam zeszłam na dół gdzie czekali już na
mnie niecierpliwie pozostali.
Po jakiś 30
minutach jazdy w końcu znaleźliśmy się na miejscu. Wyszłam z auta i uważnie
przyjrzałam się budynkowi przy którym właśnie się zatrzymaliśmy. Nie sądziłam
że chłopcy gustują w takich klubach. Można powiedzieć szczerze że myślałam że
nie chodzą do takich klubów bo jest jak dla nich... za biedy? Właściwie to tak.
Jak widać myliłam się.
Zayn złapał mnie za
rękę prowadząc do budynku. Był on raczej jak taka zwykła knajpka otwarta 24 na
dobę. Weszliśmy do środka. Było tutaj szczerze mówiąc niewiele osób.
Przyglądali się chłopakom jakby widzieli ich chyba po raz sety w życiu. Mieli
zwyczajne ucieszone miny. Zdziwił mnie fakt że nikt nie krzyczał nie skakał na
ich widok. Ludzie zachowywali się jakby to wszystko było dla nich zwyczajnie a
chłopcy byli po prostu zwykłymi ludźmi.
Sala była dosyć
mała. Po prostu niewielka. Była tutaj duża scena przed którą były poustawiane
okrągłe stoliki które były do połowy pozajmowane. Sala była dosyć ciemna. Nie było
tutaj jakiegoś hałasu tylko raczej cicha muzyka przy której ludzi normalnie
sobie rozmawiali. Było to raczej miejsce w którym byłam pierwszy raz w życiu.
Wyglądało na to że przychodzą tu zwykli ludzie którzy nie pochodząc z bogatych
rodzin tylko raczej z ubogich. Małe dzieci bawiły się ze sobą.
Na widok chłopaków
mała ciemnowłosa dziewczynka podbiegła do Zayna i mocno go przytuliła. Chłopak
wziął ją na ręce podnosząc do góry. Wyglądało na to że dobrze się znają. Gdy
Zayn postawił ją na ziemię ta pociągnęła go za sobą. Dziwnie się czułam. Każdy
z chłopców gdzieś sobie poszedł a ja powiem szczerze nie będąc nigdy w takim
miejscu nie wiedziałam jak się zachować.
-Dzień dobry. –powiedział jakiś staruszek siedzący przy
okrągłym stoliku przy którym właśnie stałam.
Spojrzałam na niego chwilę się zastanawiając.
-Dzień dobry. –odparłam niepewnie.
-Usiądź. –powiedział pokazując na wolne miejsce koło niego.
Po chwili zastanawiania usiadłam koło staruszka. Powiem
szczerze zasiadłam niechętnie ale jakoś tak głupio było odmówić.
-To wspaniali ludzie. –powiedział uśmiechnięty mężczyzna
pokazując na chłopaków każdego z kolejna.
Kiwnęłam głową potwierdzająco.
-Przychodzą tu do nas chodź nie muszą. Poświęcają nam czas.
Nie znam innych sławnych gwiazd które zachowują się tak jak oni. –dodał
staruszek.
Uważnie się mu przysłuchiwałam zastanawiając się do czego
tak naprawdę zmierza.
-Jesteś pewnie dziewczyną z któregoś z nich ? –zapytał cicho
staruszek nachylając się nad stołem tak by tylko ja i on mogli słyszeć to co
mówimy.
-Tak Zayna. –powiedziałam cicho.
-Właśnie tak myślałem. –powiedział uśmiechając się
delikatnie. –Kochasz go? –dodał po chwili.
-Tak. –powiedziałam patrząc na Zayna który właśnie rozmawiał
z jakąś rodziną. Śmiali się.
-To dobrze. Jestem pewien że Zayn też cię kocha. –powiedział
uśmiechając się miło.
-Chłopcy nie przyprowadzają tutaj swoich dziewczyn. Raz Zayn
przyprowadził tutaj taką Tamarę. Był to zły pomysł. Dziewczyna sprowadziła do
nas reporterów i tym podobnych. Jeśli Zayn pokazał ci to miejsce to na pewno
cię kocha. –powiedział cicho mężczyzna.
Nic nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co niby miałabym
powiedzieć. Że się cieszę że zapewne będziemy żyli razem długo i szczęśliwie że
jestem pewna że on mnie kocha że ja go kocham?
W pewnym momencie
poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się i dostrzegłam
uśmiechniętego Nialla.
-My idziemy do przodu. Idziesz z nami? –zapytał chłopak.
Po chwili zastanowienia pokiwałam przecząco głową. Nie
chciałam zostawiać tutaj tego mężczyzny samego. Właściwie to nie tylko z tego
powodu. Chłopcy rozmawiali śmiali się z innymi ludźmi których ja kompletnie nie
znałam. Widziałam że ci ludzie są szczęśliwi chodź nie mają tego co inni. Nie
chciałam psuć im zabawy.
Siwy starszy
mężczyzna siedzący koło mnie uśmiechnął się do mnie uprzejmie.
-Można się tu czegoś napić lub coś zjeść? –zapytałam
niepewnie starszego mężczyzny.
-Oczywiście że tak. To że biedna dzielnica nie znaczy że aż
tak. –powiedział żartobliwie.
-Megan. Chodź na chwilę. –krzyknął do jakiejś kobiety.
Po chwili ta Megan zjawiła się koło nas. Wyglądało na to że
była tutaj kelnerką. Mężczyzna złożył zamówienie po czym uśmiechnął się do mnie
radośnie.
-Mamy tutaj najlepsze jedzenie. –dodał.
Uśmiechnęłam się do niego uprzejmie. Po chwili na dużej
scenie pojawił się mężczyzna w średnim wieku. Miał ciemne krótkie włosy i był
ubrany w garnitur.
-No to witam wszystkich serdecznie na konkursie karaoke.
–powiedział do mikrofonu.
Przyglądałam mu się uważnie słuchając tego co mówi.
-No dobrze więc od kogo zaczynamy? –zapytał spoglądając w
ludzi.
-Może od zespołu One Direction? Może od Nialla? –zapytał.
Wyglądało na to że mężczyzna dobrze ich znał. Zresztą jak
wszyscy tutaj.
-O nie. Najpierw od kogoś innego. –krzyknął Niall.
-No dobrze. No dobrze. No to kto chętny? –zapytał
rozglądając się po sali.
Po paru chwilach ktoś z pierwszego rzędu podniósł rękę do
góry. Na sali wszyscy zaczęli bić brawa.
-No dobrze Kate. Chodź. –powiedział mężczyzna.
Rudowłosa dziewczyna odebrała od niego mikrofon. Po chwili
wszystkie światła zgasły obrucz tego jednego który pokazywał na dziewczynę.
Dziewczyna zaczęła śpiewać. Miała chyba z jakieś dziesięć lat. Świetnie
śpiewała. Byłam pewna że za parę lat będzie nagrywała płyty i śpiewała na
koncertach. Na pewno pójdę na jej koncert bo jest naprawdę warto.
Gdy skończyła
śpiewać. Wszyscy zaczęli bić brawa. Ja także. Akurat do stolika kelnerka
przyniosła zamówienie.
-Jeszcze raz to samo. –powiedziałam gdy zdałam sobie sprawę
że mężczyzna nic nie je.
Dziwnie czułabym się jedząc przy stole z kimś kto akurat nie
je. Postanowiłam że zamówię mu jedzenie i oczywiście za nie zapłacę.
Właściwie to nie
poznawałam już samej siebie. Zawsze twarda pyskata dziewczyna teraz zachowuje
się tak jakby była kimś innym. Jakby nie była sobą.
Gdy kelnerka
przyniosła zamówienie podałam je mężczyźnie. Na początku się upierał że nie
będzie ode mnie przyjmował niczego ale jak zwykle postawiłam na swoim.
Po rudowłosej
dziewczynce na scenie pojawiali się równie utalentowani ludzie. W końcu
przyszła kolej na chłopaków. Wszyscy zaczęli klaskać. Byłam bardzo ciekawa jak
zaśpiewają. Chłopcy zaczęli śpiewać „Little things”. Na sali panowała ogromna
cisza. Wszyscy uważnie się im przysłuchiwali. Powiem szczerze że nawet ja
pokochałam tą piosenkę. Gdy skończyli śpiewać wszyscy głośno bili brawa.
-Dziękujemy. –powiedział Zayn stojąc teraz już sam na
scenie.
-Chciałbym aby zaśpiewał dla was ktoś bardzo utalentowany.
–zaczął.
Wszyscy byli ciekawi o kim mówi. Zresztą ja także.
-Emily, zaśpiewaj proszę. –powiedział Zayn wyciągając rękę w
moją stronę.
Że co proszę? Że ja mam niby zaśpiewać? Tutaj? Na scenie?
Przy wszystkich? Kompletnie mnie zamurowało. Pokiwałam przecząco głową. Wszyscy
patrzyli uważnie na mnie.
-Emily. Emily. Emily. –zaczął Zayn a po chwili wszyscy do
niego dołączyli.
Spiorunowałam go wzrokiem po czym podeszłam do niego. Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko podając mi mikrofon. Chwilę później na scenie byłam tylko ja. Panowała kompletna cisza. Światła zgasły.
Spiorunowałam go wzrokiem po czym podeszłam do niego. Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko podając mi mikrofon. Chwilę później na scenie byłam tylko ja. Panowała kompletna cisza. Światła zgasły.
Bałam się. Bałam się
zaśpiewać. Było to dla mnie dość trudne. Dawno nie śpiewałam a tym bardziej na
scenie dla publiczności. Śpiewałam jedynie w domu gdy nikt nie słyszał do tego
bardzo dawno temu. Co jeśli zaśpiewam źle? Co jeśli mnie wyśmieją? Zapewne
wyjdę na totalną idiotkę a takiej opinii innych na mój temat bym nie zniosła.
Muzyka zaczęła grać. Wpatrywałam się w lampę na końcu sali. Zaczęłam
śpiewać. Chyba szło mi całkiem nieźle bo na sali nadal panowała cisza. Nie
wiedziałam czy to źle czy dobrze. Po prostu śpiewałam. Oddałam się piosence tak
jakbym śpiewała sama dla siebie przed lustrem. Nie. Jednak nie. Występ na
scenie był czymś o wiele lepszym. Czułam się tak jakbym w końcu znalazła coś co
należy tylko do mnie. Jakbym znalazła coś w czym jestem dobra i co kocham. To
uczucie było naprawdę niesamowite. Takie nie do opisania.
Gdy skończyłam śpiewać wszyscy zaczęli klaskać. Niektórzy nawet
powstawali ze swoich miejsc. Nawet
One Direction. Niepewnie rozejrzałam się po czym zeszłam ze sceny.
Czułam się jakoś tak dziwnie. Z jednej strony byłam szczęśliwa. W duchu
skakałam z radości ale jednak z drugiej strony byłam jakaś taka smutna. Dziwnie
się czułam w centrum zainteresowania.
Podeszłam do chłopców i poinformowałam ich o tym że będę już wracać do
domu bo źle się czuję. Oczywiście czułam się jak najbardziej w porządku. Louis
zaproponował że mnie odwiezie. Czułam że to zły pomysł ale niby co miałam
powiedzieć Zaynowi? Że niby dlaczego nie chcę wracać z Louisem do domu? W
ostateczności się zgodziłam.
Wsiedliśmy do auta Louisa i odjechaliśmy. Przez jakiś parę minut
panowała kompletna cisza. Nikt z nas nie chciał nic powiedzieć. Nie powiem że
czułam się z tym źle. Tak naprawdę to bardzo dobrze że ani ja ani Louis nic nie
mówiliśmy. Nie chciałam po raz kolejny słuchać głupich rzeczy wypowiedzianych z
jego ust.
-Ślicznie śpiewasz. –powiedział w
pewnym momencie Lou.
Uśmiechnęłam się niechętnie do
niego. Nic nie odpowiedziałam.
-Wiesz chyba muszę ci coś
powiedzieć. –zaczął niepewnie.
Poczułam lekki strach. Sama nie wiem
dlaczego.
-Mam, mamy problem. –dodał
chłopak.
Spojrzałam niepewnie na Louisa.
Spojrzałam niepewnie na Louisa.
-Jaki? –zapytałam tak naprawdę
nie chcąc znać odpowiedzi.
-Zakochałem się. –dokończył
spokojnie Louis.
Odetchnęłam z ulgą.
-A co to ma wspólnego ze mną?
-Bo ja się zakochałem w tobie.
–dokończył nerwowo Lou.
Wytrzeszczyłam szeroko oczy. Że
co takiego? Chyba się przesłyszałam.
-Że co? –zapytałam z
niedowierzaniem.
-Zakochałem się w tobie. Kocham
cię. –powtórzył Lou.
Nie wiedziałam jak się zachować.
Był to dla mnie szczerze mówiąc szok.
-Nie rozumiem czemu nadal jesteś
z Zaynem. Wiem że go nie kochasz. W ogóle do sobie nie pasujecie. –powiedział
chłopak.
Zacisnęłam pięści ze złości.
Właśnie takich słów się obawiałam.
-Jesteś z nim tylko dla kariery?
–zapytał chłopak.
Nie no teraz to już mnie
kompletnie zezłościł.
-Zatrzymaj się! -krzyknęłam.
Louis spojrzał na mnie dziwnie.
-Zatrzymaj się! –powtórzyłam
nerwowo.
Parę chwil później chłopak
zatrzymał auto. Zdenerwowana wysiadłam.
-Co ty robisz? –zapytał dziwnie
Louis.
-Stoję! –krzyknęłam.
-Nie wracam z tobą do domu!
–dodałam po chwili.
-Ale nie... –nie pozwoliłam mu
dokończyć.
-Nie wracam z tobą do domu!
–powtórzyłam i zaczęłam iść na przód.
Na początku chłopak nie chciał
pozwolić na to żebym sama wracała ale postawiłam na swoim i Louis gdzieś sobie
pojechał. Jaki się opiekuńczy nagle zrobił. Totalny dupek. Rozsadzało mnie od
środka. Miałam ochotę teraz komuś przywalić a najlepiej jakby ten ktoś miał na
imię Louis Tomlinson.
Szłam na przód ciemną ulicą. Do domu miałam jeszcze spory kawałek a nogi
mnie bolały. Postanowiłam zadzwonić po taksówkę aż dziw że wcześniej nie
wpadłam na ten pomysł. No tak chciałam się przejść i rozładować emocje.
Stałam paliłam papierosa i czekałam na taksówkę. W końcu taksówka przyjechała
a ja weszłam do środka. Postanowiłam że pojadę do Miley. Chciałam wszystko jej
opowiedzieć. Chciałam żeby jakoś pomogła mi w tej sytuacji. Była to jedyna
osoba z którą mogłam o tym porozmawiać. W końcu znaleźliśmy się przed jej
domem. Niepewnie podeszłam do drzwi i zapukałam. Parę chwil później przede mną
zjawiła się Miley. Uśmiechnęłam się sztucznie do niej. Dziewczyna wpuściła mnie
do środka. Usiadłyśmy razem w salonie. Postanowiłyśmy że dziś przenocuję u
niej. Napisałam sms do Harrego i wyłączyłam telefon.
-O co chodzi? –zapytała
dziewczyna siadając naprzeciwko mnie.
Przez chwilę zastanawiałam się
jak zacząć z nią rozmowę. Przypominając sobie sytuację z Niallem postanowiłam
że po prostu zacznę od początku. Niepewnie opowiadałam jej całą historię. Trudno
było mi o tym rozmawiać. Gdy skończyłam wszystko opowiadać dziewczyna
przytuliła mnie mocno.
-Musisz o tym powiedzieć Zaynowi.
–powiedziała.
Właśnie po to do niej przyszłam
aby pomogła mi jakoś rozwiązać tą sytuację a nie po to by powiedziała „Musisz o
tym powiedzieć Zaynowi”. Wiedziałam że muszę ale nie chciałam tego. Na pewno
jest jakieś inne lepsze rozwiązanie całej tej sytuacji.
Po długiej rozmowie z przyjaciółką zasnęłam. Dziewczyna przekonała mnie
do tego bym porozmawiała z Zaynem. Nawet nie wiem jakim cudem dałam się namówić
na ten pomysł.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Co myślę o tym rozdziale? Myślę że mi nie wyszedł i raczej nie mam dobrego zdania o nim ale ostatecznie nie zmieniałam go.
Chciałam bardzo podziękować za ponad 20, 000 wejść na bloga i za 40 obserwatorów. Bardzo dziękuję ;)
piątek, 5 kwietnia 2013
Rozdział 24 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."
Stałam chwilę wpatrują się w chłopaka. Nie wiedziałam jak
mam zacząć rozmowę. Jak mam mu to wszystko opowiedzieć... A co jeśli mi nie
uwierzy? Co jeśli mnie wyśmieje? Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do Nialla
który właśnie wkładał naczynia do zmywarki.
-Niall, możemy porozmawiać? –zapytałam niepewnie.
Chłopak odwrócił głowę i spojrzał na mnie pytająco.
No i co ja mam mu
niby teraz powiedzieć? Jak mam wszystko normalnie wytłumaczyć? Było to dla mnie
dosyć trudne. Właściwie to nie wiem czemu chciałam rozmawiać z Niallem przecież
on w niczym nie może mi pomóc. No tak. Po prostu potrzebna była mi rozmowa. Jakakolwiek.
Po prostu rozmowa.
Po dosyć długiej
chwili wpatrywania się w jeden punkt na ścianie Niall zaczął wymachiwać rękami
przed moją twarzą. Ocknęłam się i spojrzałam na chłopaka. Dalej nie wiedziałam
jak zacząć. Im dłużej o tym myślałam tym bardziej wydawało mi się że to głupi
pomysł. Spojrzałam na chłopaka i niepewnie otworzyłam usta by za chwilę zacząć
z nim rozmowę. Jednak niestety nic nie mogłam powiedzieć bo do kuchni wparował
Zayn. Przeklęłam w myślach. Dlaczego akurat teraz? Odwróciłam się i spojrzałam
na chłopaka. Miałam nadzieję że zaraz sobie pójdzie i zostawi nas w spokoju a
ja w końcu powiem Niallowie to o co mi chodzi. Niestety ale nie było tak jak
chciałam.
-Idziecie oglądać z nami film? –zapytał chłopak a Niall
uśmiechnął się po czym podszedł do chłopaka. Ominął go i wyszedł z kuchni.
Zayn patrzył na mnie pytająco oczekując ode mnie odpowiedzi.
Spojrzałam blado na chłopaka.
-Nie. Idę się położyć. –powiedziałam stojąc naprzeciwko niego.
-Możesz mi powiedzieć o co chodzi? Najpierw zamykasz się w
pokoju. Rzucasz szklanką. Nic nie mówisz a teraz nie chcesz nawet obejrzeć z
nami filmu. –powiedział Zayn dokładnie się mi przypatrując.
Spojrzałam tylko na niego po czym wyszłam z kuchni od razu
kierując się w stronę pokoju. Już miałam łapać za klamkę od drzwi gdy
usłyszałam głos Nialla.
-Chciałaś porozmawiać. O co chodzi? –zapytał chłopak przeżuwając
coś.
W ręku trzymał chyba z pięć paczek chipsów. No tak bez
jedzenia nie ogląda. Uśmiechnęłam się w duchu.
Po tym jak Zayn
wszedł do kuchni i przeszkodził na w rozmowie zrozumiałam że nie mam po co
mówić o tym Niallowi. Nie chciałam zawracać mu głowy. Jest moim przyjacielem i
wiem że zawsze mogę na niego liczyć. Jednak była to dosyć nieodpowiednia osoba
do takiej rozmowy. Niall jest przyjacielem Louisa i nie sądzę by jakoś mi
uwierzył. Jeśli już by mi uwierzył to na pewno nie wyszło by z tego nic
dobrego.
Znów ‘odleciałam’.
Chłopak zaczął wymachiwać mi rękoma przed twarzom powtarzając w kuło moje imię.
Ocknęłam się i spojrzałam na niego.
-Już nic. –odparłam po czym weszłam do swojego pokoju.
Zamknęłam się w nim i usiadłam na miękkim łóżku. Wzięłam
głęboki wdech i wypuściłam go ciężko. Położyłam się na łóżku wpatrując w sufit.
Wydawał się teraz bardzo interesujący. Możecie uważać mnie za idiotkę ale takie
bezmyślne wpatrywanie się w niego spowodowało że czułam się lepiej. Zapomniałam
o wszystkim. Postanowiłam że jeśli znów coś takiego się powtórzyć po prostu
otwarcie porozmawiam o tym z Louisem. Nawet
nie wiem kiedy zasnęłam. Rano obudził mnie znów Zayn. Czy w tym domu
nigdy nie można się wyspać? Są wakacje a ja jestem budzona prawie każdego dnia
o ósmej rano. Niestety ale do tego chłopaka nie da się dotrzeć. Przez długie
parę minut tłumaczyłam mu że będę jeszcze spała ale do niego nic nie docierało.
Bezczelnie oblał mnie zimną wodą. Byłam strasznie zła. Komplety idiota. Nie
miałam już wyjścia. Musiałam już wstać. Od razu poszłam do łazienki. Wzięłam
gorący prysznic po czym przebrałam się w krótkie czarne szorty i w siwy t-shirt.
Włosy uczesałam w wysokiego kucyka i umalowałam się po czym zeszłam na dół do
kuchni. Przy stole siedział już Niall Zayn i Louis. Na widok Louisa skwasiłam
minę. Usiadłam po między Niallem a Zaynem. Zayn przybliżył się do mnie aby dać
mi całusa w policzek ale odwróciłam się. Nadal byłam na niego zła. Nie cierpię
gdy mnie ktoś budzi a już tym bardziej w taki sposób.
Nie rozumiem jaki
jest sens wstawania o ósmej rano skoro i tak nie ma się nic do roboty. Siedzi się
tylko na dupie i nudzi. Przez ten czas smacznie bym sobie jeszcze spała.
-Przepraszam. –powiedział Zayn robiąc smutną minkę.
Na pewno na inne dziewczyny by to podziałało ale nie na
mnie. Najpierw mnie bezczelnie budzi a później przeprasza. Było trzeba nie
budzić.
Spojrzałam na niego
zła nic nie mówiąc. Sięgnęłam po jedną kanapkę z serem po czym wzięłam duży
gryz. Jedząc śniadanie była dosyć przyjemna atmosfera. Normalnie rozmawiałam z
Louisem. Pomyślałam że może miał zły dzień i dlatego tak się zachowuje. Taką
miałam nadzieję. Po zjedzeniu wyszłam przed dom zapalić. Wyjęłam papierosa po
czym zapaliłam go. Usiadłam na schodach przed domem i wpatrywałam się w jeżdżące auta. Czasami wydaje mi się że są
one bardzo interesujące. Ale nie wiem czy tak jest naprawdę czy po prostu mi
się nudzi nie mam co robić. Gdy
wypaliłam do końca wstałam z miejsca i już miałam wchodzić do środka gdy drzwi
od domu się otworzyły. Na zewnątrz wyszedł Niall. Spojrzał na mnie
uśmiechnięty.
-Idziemy dziś do naszej ulubionej knajpy na karaoke. –powiedział
szczęśliwy.
Popatrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Na karaoke?
Niby po co mamy tam iść? Przecież śpiewają codziennie. Westchnęłam ciężko.
Niall ominął mnie i szybkim krokiem podszedł do swojego samochodu.
-Gdzie jedziesz? –zapytałam gdy otwierał już drzwi od auta.
-Na zakupy. Przecież muszę kupić trochę jedzenia. Głody
jestem. –odparł Niall.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Jedziesz ze mną? –dodał po chwili.
Rozejrzałam się dookoła. Właściwie to nie miałam tu nic do
roboty. Czemu nie?
Podeszłam do auta
chłopaka. Otworzyłam drzwi po czym weszłam do środka. Jadąc z Niallem
samochodem śmiałam się jak nigdy przedtem. Naprawdę dobrze mi się z nim
rozmawiało. Można powiedzieć że mamy wspólny język. Fajnie jest wiedzieć że
można na kogoś liczyć i na pewno się z nim dogadasz.
W końcu
zatrzymaliśmy się przed dużym supermarketem. Ledwo wyszliśmy z auta a koło nas
pojawiło się masę fanek. Powiem szczerze że zaczynałam się nienawidzić. Nie
można normalnie wyjść. Stałam z boku czekając aż Niall w końcu zrobi sobie
zdjęcia z fankami i rozda im te durne autografy. Oparta o ławkę z boku przyglądałam
się temu wszystkiemu. W pewnym momencie
poczułam jak ktoś szarpie za moją bluzkę. Spojrzałam w dół i dostrzegłam małą
dziewczynę. Miała długie ładne rude włosy i piwne duże oczy. Miała chyba z
jakieś sześć lat. Spojrzałam na nią pytająco. Czego ona może ode mnie chcieć?
-Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? –zapytała szeroko się do
mnie uśmiechając.
Muszę przyznać że miała słodki uśmiech. Rozejrzałam się dookoła.
Parę metrów od nas dostrzegłam kobietę
która była dosyć podobna do tej małej dziewczynki która stała przede mną. Zapewne
była to je matka.
-Chcesz ze mną zdjęcie? –zapytałam rudowłosej.
Dziewczyna kiwnęła głową dalej się uśmiechając.
-Nie sądzę by był to dobry pomysł. –odparłam.
-Dlaczego? –zapytała dziewczynka ze smutną miną.
-Bo nie jestem nikim sławnym. Przykro mi ale nie robię sobie zdjęć z ludźmi których widzę
pierwszy raz na oczy. –odparłam niechętnie.
Dziewczynka pojrzała na mnie smutno. Jej oczy lekko się
zaszkliły. Odwróciła się po czym zaczęła iść w stronę rudowłosej kobiety. Nie
myliłam się. Była to najwidoczniej jej matka.
Przez chwilę
zastanawiałam się nad zaistniałam sytuacją. Niby czemu ta dziewczyna chciała
sobie zrobić ze mną zdjęcie? Naprawdę nie rozumiałam tego. Trudno było mi pojąć
dlaczego. Przecież nie jestem nikim
sławnym. Niall powiedział że tak będzie. Coraz więcej osób będzie chciało mieć
ze mną zdjęcia. Jestem przecież dziewczyną Zayna Malika. W dodatku siostrą
Harrego Stylesa. Nadal jednak nic z tego nie
rozumiałam.
Jakieś pół godziny
później wracaliśmy już do domu. Niall kupił naprawdę dużo jedzenia. Zapasy
chyba na cały rok. Tej obżartuch je ile wlezie i ciągle jest mu mało. Do tego
jeszcze w ogóle nie tyje. Gdy byliśmy w końcu pod domem. Wyszłam na zewnątrz.
Niestety musiałam pomóc Niallowi w
zaniesieniu jedzenia do domu. Ledwo się trzymałam na nogach mając w rękach duże
reklamówki z zakupami. Weszłam do środka i podłożyłam rzeczy na podłodze w
pokoju. Byłam zmęczona. Nie zanosząc zakupów do kuchni udałam się do salonu
gdzie siedziała już cała czwórka. Liam dziś rano przyjechał od Danielle a mój
kochany braciszek pewnie od jakiejś kolejnej dziewczyny. Ledwo usiadłam
pomiędzy Liamem a Zaynem gdy Harry zakomunikował że za dziesięć minut wybieramy
się na to karaoke. Spojrzałam niechętnie na zegarek. Po osiemnastej. Wytrzeszczyłam
oczy. Kiedy ten czas tak minął? Dopiero przyjechałam z zakupów z Niallem a
teraz znów gdzieś mam jechać. Nic mi się nie chciało. Niestety ale z pięcioma
mężczyznami nie wygrasz.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem dosyć nudny ten rozdział. Następny obiecuję że nie będzie nudny, a przynajmniej mam taką nadzieję ;)
wtorek, 2 kwietnia 2013
Rozdział 23 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."
Czasem słowa ranią o wiele więcej niż czyny... niż
cokolwiek. Czasem jedno słowo jest jak nóż wbity w serce. Jak miliony szpilek
którymi ktoś kuje nasz serce. Trudno powiedzieć czy można sprawić by o
wszystkim zapomnieć. By zapomnieć o wypowiedzianych słowach. Chodź nie jestem
osobą która przejmuje się tym co myślą i mówią o niej inni to jak każdy z nas
czuję. Czuję i niektóre słowa naprawdę bardzo bolą.
Nie rozumiałam
dlaczego Louis tak się zachowuje. Rani i jest przy tym bardzo szczęśliwy. Nie
rozumiałam dlaczego. Dlaczego wypowiada takie głupie rzeczy? Miałam teraz w
głowie mętlik. Straszny mętlik. Bałam się że słowa Louisa nie są przypadkowe że
mówi prawdę. Chodź ufałam Zaynowi i wiedziałam że nigdy by mnie nie zdradził to
nigdy niczego nie można być pewnym. Czułam się bardzo dziwnie. Z jednej strony
wiedziałam że są to kłamstwa i brednie a z drugiej jakaś cząstka mnie wierzyła
w słowa Louisa.
Potrząsnęłam głową
by wymazać z niej wszystkie moje głupie myśli. Rozejrzałam się po pokoju. Szkło
na podłodze. Dlaczego akurat tak reaguję na złość? Dlaczego albo muszę coś
zepsuć albo się na kimś wyżyć? Westchnęłam ciężko i spuściłam głowę patrząc
teraz bezmyślnie na podłogę.
-Em otwórz! –usłyszałam głos Malika.
Chłopak próbował dostać się do pokoju. Nie miałam ochoty go
teraz widzieć. Nie chciałam z nim rozmawiać. W ogóle nie chciałam rozmawiać.
Jedyne co teraz chciałam to siedzieć w kompletnej ciszy sama. Podniosłam głowę
i wlepiałam swój wzrok w drzwiach. Zastanawiałam się co teraz zrobić. Podejść
do drzwi otworzyć je czy może coś
krzyknąć a może po prostu nic nie robić?
-Em otwórz! –znów usłyszałam głos chłopaka.
Niechętnie wstałam z miejsca i podeszłam do drzwi po czym
powoli je otworzyłam. Chłopak wparował do pokoju. Wyglądał na przestraszonego.
Rozejrzał się uważnie po pokoju zatrzymując swój wzrok na mnie.
-Co się stało? O co chodzi? –zapytał patrząc teraz na
rozbitą szklankę.
-Nic. –odparłam tylko wychodząc z pokoju.
Powolnym krokiem zeszłam na dół nie chcąc iść do salonu od
razu poszłam do kuchni. Niestety ale zobaczyłam w niej Louisa a to właśnie
przez niego nie chciałam wchodzić do salonu. Zatrzymałam się w miejscu i przez
chwilę zastawiałam się co zrobić. Postanowiłam że będę zachowywać się jakby nic
się nie stało. Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją. Wyjęłam z niej zimną wodę
i nalałam sobie ją do szklanki. Czułam wzrok chłopaka na sobie. Próbując nie
zwracać na to uwagi stałam do niego tyłem. W pewnym momencie poczułam jak ktoś
kładzie swoje ręce na moich biodrach. Lekko się przestraszyłam. Niepewnie
odwróciłam głowę i dostrzegłam uśmiechniętego Louisa. Może i był uśmiechnięty
ale nie był to tak jakby jego uśmiech. Był jakiś taki dziwny. Przerażający.
-Przepraszam za to co powiedziałem wcześniej. Po prostu
zdarza się że jestem szczery. Mam nadzieję że się nie gniewasz. –powiedział
chłopak kładąc swoją głowę na moim ramieniu.
Szybko odeszłam od niego stojąc teraz o wiele dalej.
Patrzyłam na chłopaka z dziwną miną bo tak naprawdę to nie wiedziałam jak się
teraz zachować. Może i był to Louis ale nie zachowywał się tak jak on. Co się z
nim dzieje?
-Spierdalaj. –powiedziałam oschle.
Miałam już go dość. Miałam dość tego jego głupiego
zachowania. Chłopak przez chwilę wpatrywał się we mnie nic nie mówiąc ale przez
cały czas głupio się uśmiechając. Najchętniej podeszłabym do niego i od razu
przywaliłabym mu zdejmując przy tym ten jego uśmieszek z twarzy. Jednak coś
mnie powstrzymywało. Nie mogłam nic powiedzieć nie mogłam nigdzie się ruszyć.
Po prostu stałam w miejscu i się w niego wpatrywałam. Gdy chłopak otwierał już
by coś powiedzieć do kuchni wparował Zayn. „Na szczęście” –pomyślałam. Za nic w
świecie nie chciałam już być w jednym pomieszczeniu tylko z Louisem. Jego mina
od razu się zmieniła na taką normalną. Nic nie rozumiałam. Wpatrywałam się w
niego z zaciekawieniem.
-Jesteś głodna? –zapytał Zayn podchodząc do mnie i
delikatnie całując mnie w usta.
-Trochę. –odparłam tylko.
Chłopak zaczął robić coś przy blacie w kuchni. Dalej stałam
w tym samym miejscu i patrzyłam na Louisa. Przy Zaynie i innych był normalny a
przy mnie zachowywał się tak jakby nie był sobą. Gdy Zayn w końcu przyszykował
jedzenie wszyscy zasiedliśmy do stołu. Patrzyłam na jedzenie z podziwem
myślałam że Zayn nie umie gotować. Nałożyłam sobie na talerz trochę spaghetti i
zaczęłam jeść. Chłopcy jak zwykle rozmawiali śmiali się. Chodź Louis zachowywał
się normalnie to przez cały czas czułam jego wzrok na sobie. Miałam dość. O co
mu tak naprawdę chodzi? Nigdy najlepszy kumpel Zayna a wyzywa go i mówi że z każdym
mnie zdradza. Czas jakoś strasznie mi się dłużył już nawet nie miałam apetytu.
Chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Gdy wszyscy zjedliśmy do
końca Niall bo na niego wypadło zaczął sprzątać. Zayn przez cały czas coś do
mnie mówił ale wszystkie słowa obijały się o moje uszy. Gdy w końcu zostałam w
kuchni tylko ja z Niallem podeszłam do drzwi i zamknęłam je. Postanowiłam że z
nim porozmawiam w końcu chłopak jest moim przyjacielem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co do następnego rozdziału to niestety ale nie wiem kiedy dodam. Muszę zacząć poprawiać moje oceny i wziąć się porządnie za naukę. Postaram dodać się jak najszybciej ale nie wiem kiedy.
Macie jakieś pytania: http://ask.fm/ligusiaaaa
niedziela, 31 marca 2013
Rozdział 22 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."
Wycieczka do wesołego miasteczka była bardzo udana. Nie
sądziłam że będzie to aż tak dobry pomysł. Dawno się tak nie bawiłam. Z chęcią
mogłabym pójść z chłopakami tam jeszcze raz. Około godziny osiemnastej w końcu
wracaliśmy do domu. Byłam wyczerpana. Nogi strasznie mnie bolały. Chodź nie
wracaliśmy w tym samym składzie co zawsze bo nie było z nami Harrego i Liama to
atmosfera cały czas była ta sama. Zachowują się oni jak małe dzieci no i to
właśnie jest w nich fajne. Niezależnie od sytuacji wszystko przyjmują na luzie
z wielkim optymizmem. Chodź ja także zawsze biorę wszystko na luzie to
zazdroszczę im. Zawsze chciałabym być kimś takim jak oni. Szczęśliwi bez
żadnych problemów optymiści wiedzący czego chcą. Zawsze chciałam być taką
osobą. Ja jestem raczej osobą która nie zawsze wie czego chce nie zawsze jest
szczęśliwa i zazwyczaj jest pesymistą. Chodź po mnie tego nie widać właśnie tak
jest.
Wracając do domu nie
obeszło się od głośnych śmiechów. Niall po raz kolejny rozsypał jedzenie po
aucie i dostał ochrzan od Zayna ale tym razem gorszy niż wcześniej. Chłopak
obiecał że posprząta auto. Jakoś tego nie widzę bo Niall zawsze mówi że
posprząta a nigdy tak nie jest. Zayn także dobrze o tym wiedział ale odpuścił
mu. Jakieś piętnaście minut później byliśmy już pod domem. Zmęczona wyszłam z
auta i zaczęłam iść w stronę domu. Wyjęłam z kieszeni klucz i wsadziłam go do
zamka. Parę chwil później wszyscy byliśmy już w środku. Powolnym ruchem zdjęłam
buty z nóg i udałam się do kuchni. Byłam strasznie głodna. Podeszłam do lodówki
i otworzyłam ją. Pusto. Bez wątpienia Niall wszystko zjadł zresztą jak zwykle.
-Niall! –krzyknęłam zamykając lodówkę.
Parę chwil później do kuchni wparował Niall. Spojrzał na
mnie pytająco.
-Idziesz do sklepu. –poinformowałam go wlewając sobie wody
do szklanki.
-Ale dlaczego ja? –zapytał oburzony.
-Bo ty wszystko zjadłeś. –odparłam.
Chłopak spojrzał na mnie smutno.
-Idziesz. –powiedziałam wychodząc z kuchni.
Weszłam do salonu i zasiadłam na pustej sofie. Wzięłam pilot
do ręki i włączyłam TV wygodnie zasiadając. Przeskakiwałam z kanału na kanał.
Nic jak zwykle nie było ciekawego. Znudzona wyłączyłam telewizor.
-Kupić ci coś? Jadę z Niallem do sklepu. –usłyszałam nad
sobą głos Zayna.
Podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka.
-Tak coś do jedzenia. –odparłam tylko.
Chłopak nachylił się nade mną i pocałował mnie. Gdy nasze
usta się rozłączyły uśmiechnął się tylko do mnie i wyszedł z domu bo Niall go
cały czas poganiał. Dalej siedząc na kanapie nie miałam co robić. W pewnym
momencie dosiadł się do mnie Louis. No tak przecież tylko on tu jeszcze ze mną
został. Kompletnie o nim zapomniałam. Między nami panowała niezręczna cisza.
Nikt nic nie mówił. Powiem szczerze czułam się tak jakoś niezręcznie. Chciałam
coś powiedzieć i przerwać tą ciszę ale nie wiedziałam co niby mam powiedzieć.
Siedzieliśmy tak dobre parę minut nic nie mówiąc.
-Chcesz się czegoś napić? –zapytał Lou wstając z kanapy.
Kiwnęłam przecząco głową. Jakąś minutę później chłopak
wyszedł z pokoju a chwilę później znów wrócił ale tym razem ze szklanką w ręce.
Usiadł koło mnie. Nadal nikt z nas nic nie mówił.
-Nigdy nie mamy czasu by normalnie pogadać a gdy przydarza
się okazja nie ma co powiedzieć. –powiedział Louis delikatnie się do mnie
uśmiechając.
Odpowiedziałam na jego uśmiech tym samym.
-Ładna dziś pogoda. –powiedziałam poważnie.
Zaśmialiśmy się obydwoje. Przez chwilę nastała cisza.
Kompletna cisza. Louis zaczął wpatrywać się w moje oczy. Ja także nie mogłam
oderwać swoich tęczówek od jego. Nie chciałam się tak w niego wpatrywać bo
wiedziałam że prowadzi to co czegoś
złego ale to było silniejsze ode mnie. Nawet nie wiem kiedy chłopak zaczął się
do mnie zbliżać. Poczułam jego oddech na sobie. Chłopak już miał mnie pocałować
gdy ja na szczęście szybko się opamiętałam i odsunęłam go od siebie. Szybko
wstałam z kanapy. Louis popatrzył na mnie rozkojarzony. W tym momencie już nie
wiedziałam jak się zachować. Czułam jego wzrok na sobie. Przez cały czas wzrokiem
próbowałam go unikać. Nie mogłam tak po prostu stać i zachowywać jakby nic się
nie stało. No właśnie nic się przecież nie stało.
Louis powoli wstał z
miejsca niepewnie się do mnie przybliżając. Nie wiedziałam jak się zachować.
Gdy był już blisko mnie wysunęłam do niego rękę dając mu znak by się zatrzymał.
-O co ci chodzi? –zapytałam dalej unikając jego wzroku.
-Mi? Ja nie rozumiem o co tobie chodzi. –powiedział chłopak.
Tym razem na niego spojrzałam. Kompletnie nic nie
rozumiałam.
-Przecież dobrze wiem że nie kochasz Zayna. –dodał po
dłuższym czasie.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Skąd mu to przyszło
do głowy?
-Że co? –zapytałam go z niedowierzaniem.
-No przecież dobrze wiemy że go nie kochasz. –powiedział chłopak.
Nie mogłam uwierzyć w jego słowa.
-Ty sobie chyba żartujesz. –odparłam.
-Kocham Zayna i to bardzo. –dodałam kładąc swoją lewą rękę
na biodrze.
-Ta jasne. –powiedział Lou zasiadając na kanapie. –On ciebie
też nie kocha. –dodał po chwili.
Patrzałam na Louisa z niedowierzaniem. Ten Louis jakiego
znam wygaduje takie głupoty?! Nic nie opowiedziałam dalej nie mogąc uwierzyć w
jego słowa.
-Nie rozumiem po co udajecie że się kochacie. On zdradza cię
z każdą co popadnie a ty ryczysz gdy widzisz jak całuje się z Taylor. –powiedział
kpiąco Lou.
Nie no teraz to już przesadził. Zacisnęłam pięści. Gotowało
się we mnie. Jak mogło mu w ogóle coś takiego przejść prze gardło. „Zdradza cię
z każdą co popadnie”. Poczułam jak łamie mi serce. Jak on w ogóle może mówić
takie rzeczy?
-No co nie wiesz gdzie on teraz jest? –chłopak spojrzał na
mnie. –U swojej kochanki. –dodał po chwili z uśmiechem na twarzy.
Nie poznaję cię Lou. Nie poznaję. To co mówił strasznie mnie
bolało. Miałam dość. Nie chciałam już go słuchać. Chciałam coś mu odpowiedzieć
jednak nie mogłam. Czułam uścisk w gardle. Spojrzałam na niego dalej się śmiał.
O co mu chodzi? Dlaczego on tak się zachowuje? Nic z tego nie rozumiałam.
-Nienawidzę cię Lou! Nienawidzę! –krzyknęłam wychodząc z
salonu.
Po drodze w korytarzu natchnęłam się na Nialla i Zayna.
Mieli szerokie uśmiechy na twarzy. Patrzyłam przez chwilę na nich po czym
pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i zasiadłam na miękkim
łóżku. Chodź dobrze wiedziałam że Louis nie mówił prawdy to to co powiedział
strasznie mnie bolało. Jak on mógł?! Co ja mu takiego zrobiłam?! Zła rzuciłam
szklanką która akurat wpadła mi w ręce o ścianę. Rozbiła się na miliony
kawałeczków robiąc przy tym straszny huk.
------------------------------------------------------------------------------------
Macie jakieś pytania: http://ask.fm/ligusiaaaa
piątek, 29 marca 2013
Rozdział 21"Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."
-oczami Emily-
Postanowiłam wybaczyć Zaynowi i dać mu ostatnią szansę. W
głębi duszy postanowiłam sobie że nigdy się do niego nie odezwę i nawet na
niego nie spojrzę a tu proszę wybaczam mu. Była to dla mnie dosyć trudna
decyzja bo za nic w świecie nie chcę po raz kolejny przechodzić przez to jeszcze
raz. Malik jednak zapewnił mnie że taka sytuacja więcej razy nie będzie miała
miejsca i od tej pory od Taylor będzie trzymał się z daleka. Wierzę mu albo
przynajmniej chcę wierzyć. Postanowiliśmy z Zaynem że o wszystkim zapomnimy i
będzie tak jak dawniej. Jak dla było to bardzo trudne bo nikt jeszcze w moim
życiu mnie tak nie skrzywdził ale postanowiłam że dam radę. O wszystkim
zapominamy tak jakby wcale nie było tamtego zdarzenia. Oczywiście nie popuszczę
tego tak po prostu Taylor. Postanowiłam że jeszcze się na niej zemszczę. Już
mam w głowie nawet całkowity plan zemsty. Niestety ale nie mam z nią teraz
żadnego kontaktu a może to właśnie dobrze. Gdy wróciliśmy z Zaynem do domu
chłopcy opowiedzieli nam całe zdarzenie. Jak to wywalili Taylor za drzwi. Cieszyłam
się że tak bardzo się tym przejmują ale było to trochę jak dla mnie dziwne.
Fajnie wiedzieć że ma się na kogo liczyć. Zmęczona po całym dniu położyłam się
spać. Szybko zasnęłam. Rano obudził mnie Zayn. Prosiłam go jeszcze o parę minut
snu ale on był nieubłagany. Niechętnie
wstałam z łóżka i podeszłam do dużej szafy. Otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej
krótkie czarne szorty i biały t-shirt z nadrukiem po czym wyszłam z pokoju idąc
do łazienki na piętrze bo ta w pokoju była zajęta. Ledwo podeszłam do łazienki
a Louis podbiegł do drzwi i wszedł do środka.
-Byłam pierwsza! –krzyknęłam waląc ręką o drzwi.
-Zaraz wyjdę. –powiedział chłopak.
Westchnęłam i usiadłam koło drzwi. Nie byłam pewna co do
tego „zaraz” bo chłopcy przesiadywali w łazience sporo czasu. Ja nigdy nie
siedziałam w łazience tyle co oni. Często zastanawiałam się co oni robią tam
tak długo. Minęło już chyba jakieś 30 minut a Louis dalej siedział w łazience i
jak mi się wydaje nie miał zamiaru stamtąd wyjść.
-Louis cholera! –krzyknęłam wstając z miejsca i uderzając
pięścią o drzwi.
-Zaraz wyjdę. –krzyknął chłopak.
„Tak jasne” –pomyślałam. Odwróciłam się i dostrzegłam
idącego w moją stronę Zayna.
-To ty jeszcze nie jesteś gotowa? –zapytał patrząc na mój
strój.
-Byłabym gdyby ten frajer się pospieszył. –powiedziałam zła
odwracając się w stronę łazienki.
Zayn tylko wzruszył ramionami po czym gdzieś sobie poszedł.
Zła dostrzegłam wychodzącego z pokoju Nialla.
-Ej my zaraz wychodzimy. Czemu jesteś jeszcze nie gotowa?
–zapytał idąc w moją stronę.
-Louis zajął łazienkę. –powiedziałam zła.
-Jak chcesz możesz skorzystać z mojej. –zaproponował Niall.
Uśmiechnęłam się do niego po czym pocałowałam go w policzek.
-Dzięki. –powiedziałam do chłopaka idąc w stronę jego
pokoju.
-Ej co to miało być? –zapytał Zayn zmierzając w moją stronę
ale ja już byłam w pokoju blondaska.
Weszłam do łazienki i położyłam wszystkie swoje rzeczy na
szafce. Rozejrzałam się dookoła. Niall miał naprawdę dużą łazienkę i powiem
szczerze że nawet bardzo ładną. Ściany były koloru czerwonego i czarnego.
Umyłam się, przebrałam, uczesałam, umalowałam, po czym wyszłam z pokoju Nialla
szybkim krokiem idąc do swojego pokoju. Zostawiłam swoje rzeczy na półce i
zeszłam na dół. Chłopcy niecierpliwie czekali na mnie w salonie.
-No jesteś wreszcie. –powiedział na mój widok Harry po czym
wstał z kanapy i zaczął iść w moją stronę.
Gdy w końcu wyszliśmy z domu wsiedliśmy do auta. Louis
zasiadł za kierownicą.
-A gdzie my tak w ogóle jedziemy? –zapytałam rozkojarzona.
-Do wesołego miasteczka. –powiedział szeroko uśmiechając się
Niall.
Do wesołego miasteczka? Kto niby wpadł na taki pomysł?
Szczerze mówiąc nie chciało mi się tam jechać ale jak widać nie miałam już
żadnego wyboru. Nawet nie zapytali mnie o zdanie tylko od razu zadecydowali za
mnie. Jadąc chłopcy jak zwykle się wygłupiali. Niall rozsypał po aucie sporą
ilość chipsów za co dostał spory ochrzan od Zayna bo właśnie do niego należało
auto. Po jakiś 40 minutach jazdy nareszcie dotarliśmy na miejsce. Odetchnęłam z
ulgą wychodząc z auta. Nareszcie mogłam oddychać świeżym powietrzem bo w aucie
było strasznie duszno. Wyjęłam z paczki jednego papierosa po czym zapaliłam go.
Chłopcy ja małe dzieci cieszyli się z wycieczki do wesołego miasteczka. Gdy
byliśmy już na miejscu każdy poszedł sobie w innym kierunku. Niall w stronę
faceta sprzedającego popcorm. Harry w stronę jakiś dziewczyn, Louis w stronę
karuzeli, a Liam w stronę jakiegoś małego sklepu z pamiątkami. Tylko Zayn
został razem ze mną.
-No to gdzie idziemy najpierw? –zapytał chłopak łapiąc mnie
za rękę.
Wzruszyłam tylko ramionami rozglądając się dookoła.
-O tam! –powiedziałam ciągnąc chłopaka w stronę
rollercoastera.
Chłopak szedł tak jakby się czegoś bał. Stanęłam w kolejce
patrząc na dziwną minę Zayna.
-Czyżbyś się bał? –zapytałam śmiejąc się.
-Oczywiście że nie. –powiedział chłopak jakoś tak niepewnie.
Przez cały czas stania w kolejce Malik wpatrywał się w
rollercoaster. Widać było że się boi co nie przeczę nawet mnie cieszyło. Gdy
mieliśmy już wsiadać Zayn pociągnął mnie za rękę.
-Może pójdziemy się czegoś napić? –zapytał.
-Później. –powiedziałam nieco zła bo chłopak przez cały czas
próbował odwieść mnie od tego pomysłu.
Na szczęście w końcu byliśmy już na miejscach. Zayn przez
cały czas się darł. Przez dłuższy czas musiałam powstrzymywać się od śmiechu bo
myślałam że zaraz wybuchnę. Takiego przerażonego Malika to jeszcze nigdy nie
widziałam. Gdy w końcu było już po wszystkim. Zayn idąc krzywo zasiadł na
brązowej ławce.
-Nigdy więcej. Nigdy więcej. –powiedział biorąc coraz więcej
powietrza do płuc.
Tym razem już nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
-Ta jasne śmiej się ze mnie. –powiedział chłopak obrażony
wstając z ławki i gdzieś sobie idąc.
Szybki krokiem zaczęłam iść za nim.
-No Zayn nie obrażaj się. –powiedziałam nadal lekko się
śmiejąc. –To nie twoja wina że byłeś aż tak przestraszony. –tym razem znów
wybuchłam nieopanowanym śmiechem.
Obrażony chłopak zaczął gdzieś sobie iść. Szłam koło niego i
cały czas coś do niego mówiłam ale on zachowywał się tak jakby wcale mnie nie
widział i nie słyszał. Jakby wcale mnie nie było.
-Malik spójrz na mnie! –krzyknęłam zła.
Chłopak nawet na mnie nie popatrzył.
-No dobrze. –odparłam zła.
Wzrokiem dostrzegłam najbliższego mnie mężczyznę i szybkim
krokiem zaczęłam iść w jego stronę.
-Przepraszam bardzo, ale chciałabym się zapytać czy... –nie
mogłam dokończyć bo Zayn mnie podniósł i zaczął iść w przeciwną stronę.
Chłopak postawił mnie dopiero wtedy gdy byliśmy już bardzo
daleko od tamtego mężczyzny.
-Em, przecież to ja jestem twoim chłopakiem. –powiedział
nieco zły Zayn.
-Tak wiem. –odparłam siadając na murku.
-No właśnie. Co to miało niby być? –zapytał pokazując w
stronę miejsca z którego jeszcze niedawno przyszliśmy.
-Chciałam się zapytać czy ten koleś wie która godzina. –powiedziałam
śmiejąc się.
Zayn spojrzał na mnie dziwnie.
-To miłe że jesteś o mnie zazdrosny. –powiedziałam
poklepując go po ramieniu.
Chłopak najwyraźniej wyglądał na zdezorientowanego. Reszta
dnia spędziliśmy nadal w wesołym miasteczku. Świetnie się bawiłam. Śmialiśmy
się, rozmawialiśmy. Naprawdę dawno się tak nie bawiłam.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co myślicie o tym rozdziale? Chciałabym przy okazji życzyć wszystkim moim czytelnikom szczęśliwych i udanych świąt. :)
środa, 27 marca 2013
Rozdział 20 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."
Pewnie gdyby teraz ktoś zapytał się przechodniów o to jaki
był ich najszczęśliwszy dzień w życiu, każdy odpowiedział by co innego. Dzień
urodzin swojego dziecka, data ślubu, dzień w którym poznało się swoją drugą
połówkę, lub zwykłe spotkanie z przyjaciółmi... Co ja bym odpowiedziała? Nie
wiem... Nie wydaje mi się żebym miała jakiś najszczęśliwszy dzień. W każdym z
moich dni co się psuje. Nie ma takiego dnia w którym nie spieprzyło by się coś.
A może był taki dzień? Może był dzień w którym byłam przez cały czas
szczęśliwa? Jeśli tak, to niestety go nie pamiętam. Musiałam mieć w tedy chyba
z dwa latka. Tylko w tedy mogłam być szczęśliwa.
W łazience siedziałam jeszcze chyba z jakieś dwie godziny.
Już wcześniej słyszałam kroki, jak Zayn odchodzi od drzwi i gdzieś sobie idzie
ale nie miałam zamiaru się stąd ruszać. Tu było mi dobrze. W pewnym momencie
wstałam i postanowiłam, że w końcu wyjdę. Nacisnęłam delikatnie na klamkę od
drzwi i wyszłam na korytarz. Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nikogo nie
widziałam. Upewniłam się że droga wolna i zaczęłam iść w stronę schodów. W
pewnym momencie poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Przestraszyłam się.
Niepewnie odwróciłam się i dostrzegłam Miley.
-Chodź. –powiedziała szeptem zmierzając w stronę pokoju.
Nie wiedziałam o co chodzi. Niepewnym krokiem podążałam za
dziewczyną. Gdy weszłyśmy do środka Miley zamknęła drzwi i przykucnęła przede
mną.
-Emily... –zaczęła, ale jej przerwałam.
-Miley, nie mam ochot... –odparłam, ale tym razem to Miley
mi przerwała.
-Proszę nie przerywaj mi. –powiedziała poważnie.
Westchnęłam i dałam jej znak ręką żeby mówiła dalej.
-Więc... powinnaś wybaczyć Zaynowi. On cię kocha. Jestem
tego pewna. Chyba z tysiąc razy mówił mi to jak bardzo mu jest przykro i jak
bardzo chciałby cofnąć czas. Sądzę że jesteście dla siebie stworzeni. Zanim
zrobisz cokolwiek pamiętaj, że możesz stracić o wiele więcej niż ci się wydaje.
Możesz stracić kogoś kogo naprawdę kochasz. Kogoś kto ciebie naprawdę kocha.
Możesz stracić najpiękniejszy dzień w twoim życiu, bo być może ten dzień
spędzisz z kimś takim jak Zayn. Naprawdę chcesz tak po prostu zrezygnować z
tego wszystkiego? Naprawdę chcesz dać satysfakcję tej Taylor? Naprawdę chcesz
się poddać? –mówiła dziewczyna chodząc w pokoju stąd i z powrotem.
Uważnie przeanalizowałam sobie w głowie każde jej zdanie.
Chcąc nie chcąc dziewczyna miała rację. Kochałam go i tylko to się liczy.
Całował się z tą Taylor. Jednak jestem w stanie mu to wybaczyć. Może było tak
jak on mówi? Może to prawda? Niby dlaczego miałby mnie okłamywać? Gdyby mu na
mnie nie zależało dawno by już o mnie nie walczył. Ale czy walczy?
-Więc chciałabym ci jeszcze powiedzieć że jeśli mu nie
wybaczyć i jeśli nie wrócisz do niego to będzie to twój największy błąd w
życiu. –powiedziała Miley, dalej chodząc po pokoju.
Wstałam z miejsca nie zwracając na nią uwagi. Wyszłam z
pokoju i rozkojarzona szłam na dół. Już wiedziałam czego chcę. A może tylko mi
się tak wydawało? Stojąc na dole rozejrzałam się dookoła. Sama nie wiem czego
szukałam. Odwróciłam się i... i dostrzegłam przed sobą Zayna. Już miałam w
swojej głowie ułożoną całą wypowiedź, każde zdanie, każde głowo. Niestety ale
teraz w moje głowie miałam tylko i wyłącznie pustkę. Nie wiedziałam jak się
zachować. Uciec a może zostać? Stałam i jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w
jego oczy. Chłopak zaczął zbliżać się coraz bliżej mnie. Poczułam jego oddech,
zapach. Zayn pocałował mnie. Nie opierałam się wręcz przeciwnie. Poczułam jak
bardzo mi tego brakowało. Gdy nasze usta się rozłączyły Zayn spojrzał niepewnie na mnie.
-Emily, przepraszam. –powiedział.
Przybliżyłam się do niego i mocno go przytuliłam.
-oczami Harrego-
Na początku nie rozumiałam co się tutaj dzieje. Jednak Zayn
wszystko nam wytłumaczył. Nadal nie rozumiem jak ta mała gnida mogła im to
zrobić... Od pierwszego poznania jej wiedziałem że będą z nią problemy jednak
nikt nie chciał mnie słuchać. Po co ona w ogóle zamieszkała z nami pod jednym
dachem? Nie rozumiem jak mogliśmy jej na to pozwolić. Emily jest moją siostrą i
nie chciałem żeby cierpiała. Jednak wiedziałem że sobie poradzi beze mnie. Nie
jesteśmy raczej jak brat i siostra tylko jak zwykli znajomi. Może i tak było
lepiej... Siedzieliśmy z chłopakami w salonie w kompletnej ciszy. Słuchać było
tylko jak Niall przeżuwa chipsy. Szczerze mówiąc zaczynało mnie to już
denerwować i miałem ochotę podejść do niego i mu przywalić. Jednak jakoś się
powstrzymywałem. W pewnym momencie usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu.
Zerwaliśmy się na równe nogi myśląc że Zayn już wrócił i mając nadzieję że
pogodził się z Emily. Niestety ale nie był to on. W korytarzu dostrzegliśmy...
Taylor? Zachowywała się tak jakby nic się nie stało. Ona to jeszcze miała tupet
tu przyjść po czymś takim. Zły zacząłem zmierzać w jej stronę. Za mną poszli
pozostali.
-Możesz mi powiedzieć co ty tu jeszcze robisz?! –prawie na
nią krzyknąłem.
Dziewczyna wyglądała jakby nie wiedziała co się dzieje.
-Do ciebie mówię! Głucha jesteś?! –krzyknąłem.
-Zabieraj swoje rzeczy i nie wracaj. –powiedział Louis.
Dziewczyna wytrzeszczyła na nas ze zdziwienia oczy.
-Nie denerwuj mnie bo nie ręczę za siebie! –krzyknąłem.
Miałem już jej dość. Najpierw rozpierdala związek mojej
siostry i mojego najlepszego kumpla a teraz jeszcze głupią udaje.
-Jak mogłaś zrobić im coś takiego?! –zapytał zły Niall.
-Ja? A co ja niby takiego zrobiłam? –zapytała dziewczyna
uśmiechając się.
Już miałem zamiar ją potrząsnąć, ale chłopcy w porę mnie
złapali.
-Spierdalaj stąd ty suko! –krzyknąłem na nią zły.
Dziewczyna zaczęła ich schodami na górę.
-Twoje rzeczy są już spakowane. –powiedział Niall, pokazując
jej ręką walizki.
Dziewczyna odwróciła się i wzięła je do ręki.
-I nie wracaj tu więcej. –dodał Louis, gdy zamykaliśmy za
nią drzwi.
Ze złości przywaliłem z całej siły ręką w szafkę w
przedpokoju. „Suka” –pomyślałem idąc w stronę swojego pokoju.
Subskrybuj:
Posty (Atom)