niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 22 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."


Wycieczka do wesołego miasteczka była bardzo udana. Nie sądziłam że będzie to aż tak dobry pomysł. Dawno się tak nie bawiłam. Z chęcią mogłabym pójść z chłopakami tam jeszcze raz. Około godziny osiemnastej w końcu wracaliśmy do domu. Byłam wyczerpana. Nogi strasznie mnie bolały. Chodź nie wracaliśmy w tym samym składzie co zawsze bo nie było z nami Harrego i Liama to atmosfera cały czas była ta sama. Zachowują się oni jak małe dzieci no i to właśnie jest w nich fajne. Niezależnie od sytuacji wszystko przyjmują na luzie z wielkim optymizmem. Chodź ja także zawsze biorę wszystko na luzie to zazdroszczę im. Zawsze chciałabym być kimś takim jak oni. Szczęśliwi bez żadnych problemów optymiści wiedzący czego chcą. Zawsze chciałam być taką osobą. Ja jestem raczej osobą która nie zawsze wie czego chce nie zawsze jest szczęśliwa i zazwyczaj jest pesymistą. Chodź po mnie tego nie widać właśnie tak jest.
 Wracając do domu nie obeszło się od głośnych śmiechów. Niall po raz kolejny rozsypał jedzenie po aucie i dostał ochrzan od Zayna ale tym razem gorszy niż wcześniej. Chłopak obiecał że posprząta auto. Jakoś tego nie widzę bo Niall zawsze mówi że posprząta a nigdy tak nie jest. Zayn także dobrze o tym wiedział ale odpuścił mu. Jakieś piętnaście minut później byliśmy już pod domem. Zmęczona wyszłam z auta i zaczęłam iść w stronę domu. Wyjęłam z kieszeni klucz i wsadziłam go do zamka. Parę chwil później wszyscy byliśmy już w środku. Powolnym ruchem zdjęłam buty z nóg i udałam się do kuchni. Byłam strasznie głodna. Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją. Pusto. Bez wątpienia Niall wszystko zjadł zresztą jak zwykle.
-Niall! –krzyknęłam zamykając lodówkę.
Parę chwil później do kuchni wparował Niall. Spojrzał na mnie pytająco.
-Idziesz do sklepu. –poinformowałam go wlewając sobie wody do szklanki.
-Ale dlaczego ja? –zapytał oburzony.
-Bo ty wszystko zjadłeś. –odparłam.
Chłopak spojrzał na mnie smutno.
-Idziesz. –powiedziałam wychodząc z kuchni.
Weszłam do salonu i zasiadłam na pustej sofie. Wzięłam pilot do ręki i włączyłam TV wygodnie zasiadając. Przeskakiwałam z kanału na kanał. Nic jak zwykle nie było ciekawego. Znudzona wyłączyłam telewizor.
-Kupić ci coś? Jadę z Niallem do sklepu. –usłyszałam nad sobą głos Zayna.
Podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka.  
-Tak coś do jedzenia. –odparłam tylko.
Chłopak nachylił się nade mną i pocałował mnie. Gdy nasze usta się rozłączyły uśmiechnął się tylko do mnie i wyszedł z domu bo Niall go cały czas poganiał. Dalej siedząc na kanapie nie miałam co robić. W pewnym momencie dosiadł się do mnie Louis. No tak przecież tylko on tu jeszcze ze mną został. Kompletnie o nim zapomniałam. Między nami panowała niezręczna cisza. Nikt nic nie mówił. Powiem szczerze czułam się tak jakoś niezręcznie. Chciałam coś powiedzieć i przerwać tą ciszę ale nie wiedziałam co niby mam powiedzieć. Siedzieliśmy tak dobre parę minut nic nie mówiąc.
-Chcesz się czegoś napić? –zapytał Lou wstając z kanapy.
Kiwnęłam przecząco głową. Jakąś minutę później chłopak wyszedł z pokoju a chwilę później znów wrócił ale tym razem ze szklanką w ręce. Usiadł koło mnie. Nadal nikt z nas nic nie mówił.
-Nigdy nie mamy czasu by normalnie pogadać a gdy przydarza się okazja nie ma co powiedzieć. –powiedział Louis delikatnie się do mnie uśmiechając.
Odpowiedziałam na jego uśmiech tym samym.
-Ładna dziś pogoda. –powiedziałam poważnie.
Zaśmialiśmy się obydwoje. Przez chwilę nastała cisza. Kompletna cisza. Louis zaczął wpatrywać się w moje oczy. Ja także nie mogłam oderwać swoich tęczówek od jego. Nie chciałam się tak w niego wpatrywać bo wiedziałam  że prowadzi to co czegoś złego ale to było silniejsze ode mnie. Nawet nie wiem kiedy chłopak zaczął się do mnie zbliżać. Poczułam jego oddech na sobie. Chłopak już miał mnie pocałować gdy ja na szczęście szybko się opamiętałam i odsunęłam go od siebie. Szybko wstałam z kanapy. Louis popatrzył na mnie rozkojarzony. W tym momencie już nie wiedziałam jak się zachować. Czułam jego wzrok na sobie. Przez cały czas wzrokiem próbowałam go unikać. Nie mogłam tak po prostu stać i zachowywać jakby nic się nie stało. No właśnie nic się przecież nie stało.
 Louis powoli wstał z miejsca niepewnie się do mnie przybliżając. Nie wiedziałam jak się zachować. Gdy był już blisko mnie wysunęłam do niego rękę dając mu znak by się zatrzymał.
-O co ci chodzi? –zapytałam dalej unikając jego wzroku.
-Mi? Ja nie rozumiem o co tobie chodzi. –powiedział chłopak.
Tym razem na niego spojrzałam. Kompletnie nic nie rozumiałam.
-Przecież dobrze wiem że nie kochasz Zayna. –dodał po dłuższym czasie.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Skąd mu to przyszło do głowy?
-Że co? –zapytałam go z niedowierzaniem.
-No przecież dobrze wiemy że go nie kochasz. –powiedział chłopak.
Nie mogłam uwierzyć w jego słowa.
-Ty sobie chyba żartujesz. –odparłam.
-Kocham Zayna i to bardzo. –dodałam kładąc swoją lewą rękę na biodrze.
-Ta jasne. –powiedział Lou zasiadając na kanapie. –On ciebie też nie kocha. –dodał po chwili.
Patrzałam na Louisa z niedowierzaniem. Ten Louis jakiego znam wygaduje takie głupoty?! Nic nie opowiedziałam dalej nie mogąc uwierzyć w jego słowa.
-Nie rozumiem po co udajecie że się kochacie. On zdradza cię z każdą co popadnie a ty ryczysz gdy widzisz jak całuje się z Taylor. –powiedział kpiąco Lou.
Nie no teraz to już przesadził. Zacisnęłam pięści. Gotowało się we mnie. Jak mogło mu w ogóle coś takiego przejść prze gardło. „Zdradza cię z każdą co popadnie”. Poczułam jak łamie mi serce. Jak on w ogóle może mówić takie rzeczy?
-No co nie wiesz gdzie on teraz jest? –chłopak spojrzał na mnie. –U swojej kochanki. –dodał po chwili z uśmiechem na twarzy.
Nie poznaję cię Lou. Nie poznaję. To co mówił strasznie mnie bolało. Miałam dość. Nie chciałam już go słuchać. Chciałam coś mu odpowiedzieć jednak nie mogłam. Czułam uścisk w gardle. Spojrzałam na niego dalej się śmiał. O co mu chodzi? Dlaczego on tak się zachowuje? Nic z tego nie rozumiałam.
-Nienawidzę cię Lou! Nienawidzę! –krzyknęłam wychodząc z salonu.
Po drodze w korytarzu natchnęłam się na Nialla i Zayna. Mieli szerokie uśmiechy na twarzy. Patrzyłam przez chwilę na nich po czym pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i zasiadłam na miękkim łóżku. Chodź dobrze wiedziałam że Louis nie mówił prawdy to to co powiedział strasznie mnie bolało. Jak on mógł?! Co ja mu takiego zrobiłam?! Zła rzuciłam szklanką która akurat wpadła mi w ręce o ścianę. Rozbiła się na miliony kawałeczków robiąc przy tym straszny huk. 
------------------------------------------------------------------------------------
Macie jakieś pytania: http://ask.fm/ligusiaaaa



piątek, 29 marca 2013

Rozdział 21"Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."

-oczami Emily-
Postanowiłam wybaczyć Zaynowi i dać mu ostatnią szansę. W głębi duszy postanowiłam sobie że nigdy się do niego nie odezwę i nawet na niego nie spojrzę a tu proszę wybaczam mu. Była to dla mnie dosyć trudna decyzja bo za nic w świecie nie chcę po raz kolejny przechodzić przez to jeszcze raz. Malik jednak zapewnił mnie że taka sytuacja więcej razy nie będzie miała miejsca i od tej pory od Taylor będzie trzymał się z daleka. Wierzę mu albo przynajmniej chcę wierzyć. Postanowiliśmy z Zaynem że o wszystkim zapomnimy i będzie tak jak dawniej. Jak dla było to bardzo trudne bo nikt jeszcze w moim życiu mnie tak nie skrzywdził ale postanowiłam że dam radę. O wszystkim zapominamy tak jakby wcale nie było tamtego zdarzenia. Oczywiście nie popuszczę tego tak po prostu Taylor. Postanowiłam że jeszcze się na niej zemszczę. Już mam w głowie nawet całkowity plan zemsty. Niestety ale nie mam z nią teraz żadnego kontaktu a może to właśnie dobrze. Gdy wróciliśmy z Zaynem do domu chłopcy opowiedzieli nam całe zdarzenie. Jak to wywalili Taylor za drzwi. Cieszyłam się że tak bardzo się tym przejmują ale było to trochę jak dla mnie dziwne. Fajnie wiedzieć że ma się na kogo liczyć. Zmęczona po całym dniu położyłam się spać. Szybko zasnęłam. Rano obudził mnie Zayn. Prosiłam go jeszcze o parę minut snu ale on  był nieubłagany. Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do dużej szafy. Otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej krótkie czarne szorty i biały t-shirt z nadrukiem po czym wyszłam z pokoju idąc do łazienki na piętrze bo ta w pokoju była zajęta. Ledwo podeszłam do łazienki a Louis podbiegł do drzwi i wszedł do środka.
-Byłam pierwsza! –krzyknęłam waląc ręką o drzwi.
-Zaraz wyjdę. –powiedział chłopak.
Westchnęłam i usiadłam koło drzwi. Nie byłam pewna co do tego „zaraz” bo chłopcy przesiadywali w łazience sporo czasu. Ja nigdy nie siedziałam w łazience tyle co oni. Często zastanawiałam się co oni robią tam tak długo. Minęło już chyba jakieś 30 minut a Louis dalej siedział w łazience i jak mi się wydaje nie miał zamiaru stamtąd wyjść.
-Louis cholera! –krzyknęłam wstając z miejsca i uderzając pięścią o drzwi.
-Zaraz wyjdę. –krzyknął chłopak.
„Tak jasne” –pomyślałam. Odwróciłam się i dostrzegłam idącego w moją stronę Zayna.
-To ty jeszcze nie jesteś gotowa? –zapytał patrząc na mój strój.
-Byłabym gdyby ten frajer się pospieszył. –powiedziałam zła odwracając się w stronę łazienki.
Zayn tylko wzruszył ramionami po czym gdzieś sobie poszedł. Zła dostrzegłam wychodzącego z pokoju Nialla.
-Ej my zaraz wychodzimy. Czemu jesteś jeszcze nie gotowa? –zapytał idąc w moją stronę.
-Louis zajął łazienkę. –powiedziałam zła.
-Jak chcesz możesz skorzystać z mojej. –zaproponował Niall.
Uśmiechnęłam się do niego po czym pocałowałam go w policzek.
-Dzięki. –powiedziałam do chłopaka idąc w stronę jego pokoju.
-Ej co to miało być? –zapytał Zayn zmierzając w moją stronę ale ja już byłam w pokoju blondaska.
Weszłam do łazienki i położyłam wszystkie swoje rzeczy na szafce. Rozejrzałam się dookoła. Niall miał naprawdę dużą łazienkę i powiem szczerze że nawet bardzo ładną. Ściany były koloru czerwonego i czarnego. Umyłam się, przebrałam, uczesałam, umalowałam, po czym wyszłam z pokoju Nialla szybkim krokiem idąc do swojego pokoju. Zostawiłam swoje rzeczy na półce i zeszłam na dół. Chłopcy niecierpliwie czekali na mnie w salonie.
-No jesteś wreszcie. –powiedział na mój widok Harry po czym wstał z kanapy i zaczął iść w moją stronę.
Gdy w końcu wyszliśmy z domu wsiedliśmy do auta. Louis zasiadł za kierownicą.
-A gdzie my tak w ogóle jedziemy? –zapytałam rozkojarzona.
-Do wesołego miasteczka. –powiedział szeroko uśmiechając się Niall.
Do wesołego miasteczka? Kto niby wpadł na taki pomysł? Szczerze mówiąc nie chciało mi się tam jechać ale jak widać nie miałam już żadnego wyboru. Nawet nie zapytali mnie o zdanie tylko od razu zadecydowali za mnie. Jadąc chłopcy jak zwykle się wygłupiali. Niall rozsypał po aucie sporą ilość chipsów za co dostał spory ochrzan od Zayna bo właśnie do niego należało auto. Po jakiś 40 minutach jazdy nareszcie dotarliśmy na miejsce. Odetchnęłam z ulgą wychodząc z auta. Nareszcie mogłam oddychać świeżym powietrzem bo w aucie było strasznie duszno. Wyjęłam z paczki jednego papierosa po czym zapaliłam go. Chłopcy ja małe dzieci cieszyli się z wycieczki do wesołego miasteczka. Gdy byliśmy już na miejscu każdy poszedł sobie w innym kierunku. Niall w stronę faceta sprzedającego popcorm. Harry w stronę jakiś dziewczyn, Louis w stronę karuzeli, a Liam w stronę jakiegoś małego sklepu z pamiątkami. Tylko Zayn został razem ze mną.
-No to gdzie idziemy najpierw? –zapytał chłopak łapiąc mnie za rękę.
Wzruszyłam tylko ramionami rozglądając się dookoła.
-O tam! –powiedziałam ciągnąc chłopaka w stronę rollercoastera.
Chłopak szedł tak jakby się czegoś bał. Stanęłam w kolejce patrząc na dziwną minę Zayna.
-Czyżbyś się bał? –zapytałam śmiejąc się.
-Oczywiście że nie. –powiedział chłopak jakoś tak niepewnie.
Przez cały czas stania w kolejce Malik wpatrywał się w rollercoaster. Widać było że się boi co nie przeczę nawet mnie cieszyło. Gdy mieliśmy już wsiadać Zayn pociągnął mnie za rękę.
-Może pójdziemy się czegoś napić? –zapytał.
-Później. –powiedziałam nieco zła bo chłopak przez cały czas próbował odwieść mnie od tego pomysłu.
Na szczęście w końcu byliśmy już na miejscach. Zayn przez cały czas się darł. Przez dłuższy czas musiałam powstrzymywać się od śmiechu bo myślałam że zaraz wybuchnę. Takiego przerażonego Malika to jeszcze nigdy nie widziałam. Gdy w końcu było już po wszystkim. Zayn idąc krzywo zasiadł na brązowej ławce.
-Nigdy więcej. Nigdy więcej. –powiedział biorąc coraz więcej powietrza do płuc.
Tym razem już nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
-Ta jasne śmiej się ze mnie. –powiedział chłopak obrażony wstając z ławki i gdzieś sobie idąc.
Szybki krokiem zaczęłam iść za nim.
-No Zayn nie obrażaj się. –powiedziałam nadal lekko się śmiejąc. –To nie twoja wina że byłeś aż tak przestraszony. –tym razem znów wybuchłam nieopanowanym śmiechem.
Obrażony chłopak zaczął gdzieś sobie iść. Szłam koło niego i cały czas coś do niego mówiłam ale on zachowywał się tak jakby wcale mnie nie widział i nie słyszał. Jakby wcale mnie nie było.
-Malik spójrz na mnie! –krzyknęłam zła.
Chłopak nawet na mnie nie popatrzył.
-No dobrze. –odparłam zła.
Wzrokiem dostrzegłam najbliższego mnie mężczyznę i szybkim krokiem zaczęłam iść w jego stronę.
-Przepraszam bardzo, ale chciałabym się zapytać czy... –nie mogłam dokończyć bo Zayn mnie podniósł i zaczął iść w przeciwną stronę.
Chłopak postawił mnie dopiero wtedy gdy byliśmy już bardzo daleko od tamtego mężczyzny.
-Em, przecież to ja jestem twoim chłopakiem. –powiedział nieco zły Zayn.
-Tak wiem. –odparłam siadając na murku.
-No właśnie. Co to miało niby być? –zapytał pokazując w stronę miejsca z którego jeszcze niedawno przyszliśmy.
-Chciałam się zapytać czy ten koleś wie która godzina. –powiedziałam śmiejąc się.
Zayn spojrzał na mnie dziwnie.
-To miłe że jesteś o mnie zazdrosny. –powiedziałam poklepując go po ramieniu.
Chłopak najwyraźniej wyglądał na zdezorientowanego. Reszta dnia spędziliśmy nadal w wesołym miasteczku. Świetnie się bawiłam. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy. Naprawdę dawno się tak nie bawiłam. 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co myślicie o tym rozdziale? Chciałabym przy okazji życzyć wszystkim moim czytelnikom szczęśliwych i udanych świąt. :)

środa, 27 marca 2013

Rozdział 20 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."


Pewnie gdyby teraz ktoś zapytał się przechodniów o to jaki był ich najszczęśliwszy dzień w życiu, każdy odpowiedział by co innego. Dzień urodzin swojego dziecka, data ślubu, dzień w którym poznało się swoją drugą połówkę, lub zwykłe spotkanie z przyjaciółmi... Co ja bym odpowiedziała? Nie wiem... Nie wydaje mi się żebym miała jakiś najszczęśliwszy dzień. W każdym z moich dni co się psuje. Nie ma takiego dnia w którym nie spieprzyło by się coś. A może był taki dzień? Może był dzień w którym byłam przez cały czas szczęśliwa? Jeśli tak, to niestety go nie pamiętam. Musiałam mieć w tedy chyba z dwa latka. Tylko w tedy mogłam być szczęśliwa.
W łazience siedziałam jeszcze chyba z jakieś dwie godziny. Już wcześniej słyszałam kroki, jak Zayn odchodzi od drzwi i gdzieś sobie idzie ale nie miałam zamiaru się stąd ruszać. Tu było mi dobrze. W pewnym momencie wstałam i postanowiłam, że w końcu wyjdę. Nacisnęłam delikatnie na klamkę od drzwi i wyszłam na korytarz. Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nikogo nie widziałam. Upewniłam się że droga wolna i zaczęłam iść w stronę schodów. W pewnym momencie poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Przestraszyłam się. Niepewnie odwróciłam się i dostrzegłam Miley.
-Chodź. –powiedziała szeptem zmierzając w stronę pokoju.
Nie wiedziałam o co chodzi. Niepewnym krokiem podążałam za dziewczyną. Gdy weszłyśmy do środka Miley zamknęła drzwi i przykucnęła przede mną.
-Emily... –zaczęła, ale jej przerwałam.
-Miley, nie mam ochot... –odparłam, ale tym razem to Miley mi przerwała.
-Proszę nie przerywaj mi. –powiedziała poważnie.
Westchnęłam i dałam jej znak ręką żeby mówiła dalej.
-Więc... powinnaś wybaczyć Zaynowi. On cię kocha. Jestem tego pewna. Chyba z tysiąc razy mówił mi to jak bardzo mu jest przykro i jak bardzo chciałby cofnąć czas. Sądzę że jesteście dla siebie stworzeni. Zanim zrobisz cokolwiek pamiętaj, że możesz stracić o wiele więcej niż ci się wydaje. Możesz stracić kogoś kogo naprawdę kochasz. Kogoś kto ciebie naprawdę kocha. Możesz stracić najpiękniejszy dzień w twoim życiu, bo być może ten dzień spędzisz z kimś takim jak Zayn. Naprawdę chcesz tak po prostu zrezygnować z tego wszystkiego? Naprawdę chcesz dać satysfakcję tej Taylor? Naprawdę chcesz się poddać? –mówiła dziewczyna chodząc w pokoju stąd i z powrotem.
Uważnie przeanalizowałam sobie w głowie każde jej zdanie. Chcąc nie chcąc dziewczyna miała rację. Kochałam go i tylko to się liczy. Całował się z tą Taylor. Jednak jestem w stanie mu to wybaczyć. Może było tak jak on mówi? Może to prawda? Niby dlaczego miałby mnie okłamywać? Gdyby mu na mnie nie zależało dawno by już o mnie nie walczył. Ale czy walczy?
-Więc chciałabym ci jeszcze powiedzieć że jeśli mu nie wybaczyć i jeśli nie wrócisz do niego to będzie to twój największy błąd w życiu. –powiedziała Miley, dalej chodząc po pokoju.
Wstałam z miejsca nie zwracając na nią uwagi. Wyszłam z pokoju i rozkojarzona szłam na dół. Już wiedziałam czego chcę. A może tylko mi się tak wydawało? Stojąc na dole rozejrzałam się dookoła. Sama nie wiem czego szukałam. Odwróciłam się i... i dostrzegłam przed sobą Zayna. Już miałam w swojej głowie ułożoną całą wypowiedź, każde zdanie, każde głowo. Niestety ale teraz w moje głowie miałam tylko i wyłącznie pustkę. Nie wiedziałam jak się zachować. Uciec a może zostać? Stałam i jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w jego oczy. Chłopak zaczął zbliżać się coraz bliżej mnie. Poczułam jego oddech, zapach. Zayn pocałował mnie. Nie opierałam się wręcz przeciwnie. Poczułam jak bardzo mi tego brakowało. Gdy nasze usta się rozłączyły Zayn  spojrzał niepewnie na mnie.
-Emily, przepraszam. –powiedział.
Przybliżyłam się do niego i mocno go przytuliłam.
-oczami Harrego-
Na początku nie rozumiałam co się tutaj dzieje. Jednak Zayn wszystko nam wytłumaczył. Nadal nie rozumiem jak ta mała gnida mogła im to zrobić... Od pierwszego poznania jej wiedziałem że będą z nią problemy jednak nikt nie chciał mnie słuchać. Po co ona w ogóle zamieszkała z nami pod jednym dachem? Nie rozumiem jak mogliśmy jej na to pozwolić. Emily jest moją siostrą i nie chciałem żeby cierpiała. Jednak wiedziałem że sobie poradzi beze mnie. Nie jesteśmy raczej jak brat i siostra tylko jak zwykli znajomi. Może i tak było lepiej... Siedzieliśmy z chłopakami w salonie w kompletnej ciszy. Słuchać było tylko jak Niall przeżuwa chipsy. Szczerze mówiąc zaczynało mnie to już denerwować i miałem ochotę podejść do niego i mu przywalić. Jednak jakoś się powstrzymywałem. W pewnym momencie usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu. Zerwaliśmy się na równe nogi myśląc że Zayn już wrócił i mając nadzieję że pogodził się z Emily. Niestety ale nie był to on. W korytarzu dostrzegliśmy... Taylor? Zachowywała się tak jakby nic się nie stało. Ona to jeszcze miała tupet tu przyjść po czymś takim. Zły zacząłem zmierzać w jej stronę. Za mną poszli pozostali.
-Możesz mi powiedzieć co ty tu jeszcze robisz?! –prawie na nią krzyknąłem.
Dziewczyna wyglądała jakby nie wiedziała co się dzieje.
-Do ciebie mówię! Głucha jesteś?! –krzyknąłem.
-Zabieraj swoje rzeczy i nie wracaj. –powiedział Louis.
Dziewczyna wytrzeszczyła na nas ze zdziwienia oczy.
-Nie denerwuj mnie bo nie ręczę za siebie! –krzyknąłem.
Miałem już jej dość. Najpierw rozpierdala związek mojej siostry i mojego najlepszego kumpla a teraz jeszcze głupią udaje.
-Jak mogłaś zrobić im coś takiego?! –zapytał zły Niall.
-Ja? A co ja niby takiego zrobiłam? –zapytała dziewczyna uśmiechając się.
Już miałem zamiar ją potrząsnąć, ale chłopcy w porę mnie złapali.
-Spierdalaj stąd ty suko! –krzyknąłem na nią zły.
Dziewczyna zaczęła ich schodami na górę.
-Twoje rzeczy są już spakowane. –powiedział Niall, pokazując jej ręką walizki.
Dziewczyna odwróciła się i wzięła je do ręki.
-I nie wracaj tu więcej. –dodał Louis, gdy zamykaliśmy za nią drzwi.
Ze złości przywaliłem z całej siły ręką w szafkę w przedpokoju. „Suka” –pomyślałem idąc w stronę swojego pokoju.

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 19 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."


-Kurwa Miley, ja jej nie całowałem! To ona mnie pocałowała! Pojechałam po nią, na ten cholerny posterunek policji, a ona tak po prostu podbiegła do mnie i mnie pocałowała! Ja nie chciałem skrzywdzić Emily! –krzyknął chłopak zdenerwowany do telefonu.
-Uspokój się! –krzyknęłam, po czym się rozłączyłam.
-oczami Emily-
Rano obudziła mnie Miley. Nie chciałam wstawać z łóżka, ale ona jest nieubłagana. Ogarnęłam się jakoś i zeszłam na dół do kuchni. Już w połowie drogi można by było wyczuć jajecznicę. Przywitałam się z przyjaciółką i usiadłam na drewnianym krześle. Chwilę potem dziewczyna nałożyła mi na talerz jedzenie.
-Emily, chciałabym ci coś powiedzieć... –zaczęła niepewnie Miley.
Zastanawiałam się o co chodzi. Podniosłam głowę i spojrzałam na nią pytająco.
-Chodzi o Zayna.,, –odparła dziewczyna, a ja nie pozwoliłam jej dokończyć.
Jak dla mnie to już zakończony temat i rozdział w moim życiu.
-Nie będę rozmawiać o Zaynie! –krzyknęłam wstając z krzesła.
-Ale... –zaczęła dziewczyna.
Zła wyszłam z kuchni kierując się do pokoju Miley, głośno trzaskając drzwiami. Byłam na nią bardzo zła. Dobrze wie, że Zayn mnie bardzo zranił. Usiadłam na miękkim łóżku i schowałam twarz w rękach. Siedziałam chwilę wpatrując się w jeden punkt na ścianie. W głowie miałam tysiące myśli. Niby byłam taką twardą dziewczyną, a płakałam po jakimś tam chłopaku, a on nawet nie próbuje tego wszystkiego jakoś naprawić. W pewnym momencie usłyszałam krzyk Miley:
-Emily, ktoś do ciebie.
Niepewnie wstałam z łóżka i złapałam za klamkę od drzwi. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to nie może być ktoś inny jak nie Zayn lub Harry. Po chwili zastanowienia wyszłam z pokoju i stanęłam  przed schodami. Zamurowało mnie gdy zobaczyłam Zayna. Niby się go spodziewałam ale bałam się jego wizyty. Bałam się z nim rozmawiać. Sama nie wiedziałam dlaczego. Niby chciałam znać prawdę ale co jeśli tak prawda nie będzie taka jaką chciałabym znać? Gdy Zayn  mnie zobaczył uśmiechnął się blado i zaczął zmierzać w moja stronę. Nadal się nie ruszałam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Chłopak stanął przede mną. Przez głowę przeszło mnie tysiące myśli. Z jednej strony miałam ochotę się teraz na niego rzucić i pocałować go, a z drugiej byłam strasznie na niego zła.
-Emily... –zaczął chłopak, a ja momentalnie się ocknęłam.
-Nienawidzę cię. –powiedziałam  zła, po czym uderzyłam go mocno w twarz.
Szybkim krokiem poszłam do łazienki i zamknęłam się w niej. Delikatnie posunęłam się o drzwi, siadając na podłogę. Schowałam mokrą twarz w rękach. „Nie Emily, tak być nie może! Nie możesz płakać!” –skarciłam się w myślach. Kiedyś obiecała sobie i postanowiłam, że cokolwiek się stanie to płakać nie będę. Wstałam szybko z miejsca i wzięłam do ręki chusteczkę, po czym wytarłam swoją twarz. Przemyłam twarz zimną wodą i zrobiło mi się jakoś lepiej. Stałam tak i wpatrywałam się w swoje odbicie w lustrze, przez dobre parę minut. W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś dobija się do łazienki.
-Emily otwórz! Musimy porozmawiać! –krzyczał Malik.
-Nie mamy o czym! –odkrzyknęłam.
-Czy ty nic nie rozumiesz?! Ona zrobiła to specjalnie. Pojechałem po nią na komisariat. Podbiegła do mnie i mnie pocałowała. Oczywiście szybko ją odepchnąłem od siebie ale jakiś debil zdążył zrobić zdjęcie. Ja... ja przepraszam. –powiedział już spokojniej.
-Nie wierzę ci. –powiedziałam siadając koło drzwi na podłodze.
-Em, ja cię kocham! –krzyknął chłopak.
Przez dłuższy czas była cisza. Kompletna cisza. Słyszałam tylko swoje myśli. Jakiś głos w mojej głowie mówił mi: „Przebacz mu. On naprawdę cię kocha i ty go też.” Był też drugi głos. Mówił: „Nie bądź naiwna. On sobie to wszystko wymyślił”. Nie wiedziałam kogo mam słuchać.
-----------------------------------------------------------------------------------
I co myślicie o tym rozdziale? :)
Macie jakieś pytania: http://ask.fm/ligusiaaaa

sobota, 23 marca 2013

Rozdział 18 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."


Byłam bardzo zła. Niby Zayn jest ze mną, a jeździ do tej Taylor. Nie miałam dalszej ochoty na oglądanie filmu, więc poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na miękkim łóżku, a na kolana położyłam swojego czarnego laptopa. Włączyłam TWITTER’A. Nie wierzyłam w to, co widzę. Moim oczom ukazało się zdjęcie Zayna i Taylor. W dodatku nie byle jakie. Na zdjęciu Taylor i Zayn całowali się. Naprawdę był to dla mnie szok. „Czy Taylor i Zayn do siebie wrócili?” Spojrzałam na duży napis nad zdjęciem. Poczułam, jak do moich oczu gromadzą się łzy. Jak on tak mógł?! Najpierw mój, że cię kocha, a później zdradza ze swoją byłą. Nie myśląc długo wzięłam do ręki swój telefon i wybiegłam z domu, z bardzo głośnym trzaśnięciem drzwiami. Zapewne chłopcy usłyszeli, że wybiegam ale jakoś nie przejmowałam się tym zbyt bardzo. Biegłam przed siebie, dobrze wiedząc do kąt zmierzam. Zatrzymałam się przed domem swojej przyjaciółki - Miley. Niepewnie zapukałam do drzwi. Parę sekund później drzwi się otworzyły i stanęła w nich Miley. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Nie myśląc długo, od razu się do niej przytuliłam. Stałyśmy w takiej pozycji przez parę minut. W końcu weszłyśmy do środka. Usiadłyśmy na kanapie w salonie. Ciągle płakałam.
-Mogę dziś u ciebie przenocować? –zapytałam w pewnym momencie, przez łzy.
-Oczywiście, że tak. –odparła dziewczyna, łapiąc za moją dłoń.
-Emily, co się stało? –zapytała troskliwie, po pewnym czasie.
-Nie wiem kogo mam pierwszego zabić. Ją czy jego? –odparłam zła.
-Najpierw musisz mi powiedzieć, co się stało. –powiedziała Miley.
Podniosłam głowę i spojrzałam na nią. Czułam straszny smutek i ból. Wzięłam głęboki wdech i opowiedziałam jej wszystko. Przez cały czas po moich policzkach spływało coraz więcej łez. Czułam jak cały makijaż mi się rozmazuje i na pewno wyglądam strasznie. Jednak nie przejmowałam się tym. Teraz było to najmniej ważne. Wiele razy rozstawałam się z chłopakiem. Najczęściej było to z mojego wyboru. Jednak Zayn skrzywdził mnie najbardziej. Dlaczego? Nie wiem, może to miłość. Ale nie taka zwyczajna, tylko prawdziwa. Kochałam go i tego mogłam być pewna.
Gdy skończyłam opowiadać jej to co się wydarzyło, przytuliłam się do niej mocno. Tylko na nią mogłam w tej chwili liczyć. Dziewczyna długo mnie uspokajała i pocieszała. W końcu zasnęłam.
-oczami Miley-
Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Jak Zayn mógł jej to zrobić?! Wydawało i się, że naprawdę się kochają, a on tak po prostu całuje się ze swoją byłą. Wiedziałam jaka jest ta Taylor, ale nigdy nie pomyślałabym, że posunie się do czegoś takiego. Ona za wszelką cenę chciała popsuć ich związek i jak widać udało jej się. Strasznie było mi żal Emily. Jest moją najlepszą przyjaciółką, a ja nie wiedziałam w jaki sposób jej pomóc. Gdy dziewczyna zasnęła, wzięłam jej telefon do ręki. Miała bardzo dużo nieodebranych połączeń, jak i wiadomości. Wiedziałam, że nie powinnam szperać jej w telefonie, bo to jej własność, ale chciałam jej pomóc. Znalazłam numer telefonu Zayna i przepisałam go na swój telefon. Położyłam z powrotem telefon dziewczyny na miejsce i po cichu weszłam do łazienki by zadzwonić do tego Zayna. Miałam nadzieję, że da się jakoś logicznie wyjaśnić całą tą sprawę. Dokładnie pamiętam, gdy Emily pomogła mi uratować mój związek z Maksem. Co z tego, że nie jesteśmy już razem? Ja jestem jej za to bardzo wdzięczna. Niepewnie nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha. Pierwszy sygnał. Nie odbiera. Drugi sygnał. Nie odbiera. Trzeci sygnał. Nie odbiera. Czwarty sygnał. W końcu odebrał.
-Halo? –zapytał dziwnym głosem.
Nie był to głos co zawsze, można było w nim wyczuć smutek i przerażenie.
-Tu Miley, przyjaciółka Emily. –powiedziałam niepewnie.
-Czy Emily jest z tobą? –zapytała chłopak prawie krzycząc.
-Zayn chyba musisz to wszystko wyjaśnić. Strasznie ją skrzywdziłeś. Jeszcze jej w takim stanie nie widziałam. Co się naprawdę stało? –zapytałam z nadzieją, że chłopak jakoś to wszystko logicznie wyjaśni.
-----------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba. Coś mi się wydaje, że nie wyszedł za bardzo... no ale cóż. Liczę na długie komentarze. :)

piątek, 22 marca 2013

Rozdział 17 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."


-No dobra, to my idziemy na próbę. Emily, idziesz z nami, czy czekasz tutaj? –zapytał Niall.
-Ja idę się przejść. –odparłam. –Na razie! –krzyknęłam, wychodząc z pokoju.
Wyszłam z budynku, omijając masę fanek. Widząc mnie niektóre z nich zaczęły mnie komentować. Próbowałam nie zwracać na to uwagi. Jednak czasami miałam ochotę odwrócić się w ich stronę i powiedzieć im parę miłych słówek, na temat tego co o tym myślę. Szłam na przód, tak naprawdę nie wiedząc do kąt idę. Wyjęłam jednego papierosa, ze swojej paczki i zapaliłam go. Po drodze zadzwoniłam jeszcze do Miley. Chciałam, żeby poszła ze mną do sklepu kupić jakieś ciuchy, bo niestety ta mała żmija wszystkie moje pocięła i  wyrzuciła. Postanowiłam, że nie puszczę jej tego płazem, bo tak naprawdę jeszcze się na niej nie zemściłam. Dostała tylko ode mnie w nos. Na pewno skończyło by się inaczej, no ale niestety, chłopcy musieli mnie powstrzymać. Z Miley umówiłam, przed naszą ulubioną kawiarnią. Była ona niestety o wiele dalej, niż się teraz znajdowałam, więc postanowiłam zadzwonić po taksówkę. Po 10 minutach taksówka przyjechała. Wsiadłam do środka i odjechałam. Jadąc przyglądałam się pędzącym gdzieś ludziom. Jakieś 15 minut później byłam już na miejscu. Czekała tam na mnie już Miley. Przywitałam się z nią i weszłyśmy do środka. Zamówiłyśmy kawę i usiadłyśmy, przy okrągłym stoliku, koło okna. Opowiedziałam swojej przyjaciółce prawie wszystko. To jak kłóciłam się z Taylor, to ja pocałowałam się z Louisem, to ja zatrzymała się dziś winda no i to, że jestem teraz z Zaynem.
-No widzę, że się nie nudzisz. –powiedziała Miley, śmiejąc się.
-No to co idziemy na te straszne zakupy? –zapytałam wstając z krzesła.
Miley kiwnęła głową. Wyszłyśmy z kawiarni i szłyśmy razem na przód, śmiejąc się, rozmawiając. Zrozumiałam, jak bardzo mi tego brakowało. Kiedyś widywałyśmy się codziennie, a teraz raz na jakiś czas. Tak naprawdę, to nie wiedziałam czemu tak się od siebie odsunęłyśmy. Postanowiłam to jednak zmienić, bo przecież Miley jest dla mnie jak siostra.
Nie lubię zakupów, jak dla mnie, to jakiś koszmar. Niestety, ale dzisiaj musiałam na nie iść. Na szczęście nie było tak źle. Świetnie bawiłam się w towarzystwie mojej przyjaciółki. Właśnie wychodziłyśmy ze sklepu z deskorolkami, bo chciałam sobie kupić nową deskorolkę, gdy zobaczyłam w sklepie naprzeciwko tą szmatę Taylor. Od razu wpadłam na pewien pomysł. Już wiedziałam, jak się na niej zemszczę. Weszłyśmy z Miley do tego sklepu. Kazałam jej zagadać Taylor. Dziewczyny rozmawiały, gdy ja po kryjomu wrzuciłam bransoletkę, do torebki Taylor. Dziewczyna mnie w ogóle nie zauważyła. Dałam znak ręką Miley, że możemy już iść. Wyszłyśmy ze sklepu i stanęłyśmy z boku, czekając aż ta debilka wyjdzie ze sklepu. Nie musiałyśmy długo czekać. Urządzenie zaczęło pikać, a dwaj ochroniarze podeszli do Taylor. Ucieszona pomachałam zdziwionej dziewczynie. Zadowolona, ze swojego planu, przybiłam piątkę z Miley. Chodziłyśmy jeszcze po sklepach, gdy okazało się, że jest już późno i, że będziemy wracać do domu. Pierwszy raz chodząc po sklepach nie męczyłam się, tylko można powiedzieć, że zrelaksowałam. Uśmiechnięte wróciłyśmy z masą zakupów do mojego domu. Wchodząc do środka, przedstawiłam jeszcze części chłopakom Miley, bo jeszcze jej nie znali, po czym poszliśmy do mojego pokoju. Zakupy postawiłam na podłodze i od razu upadłam na łóżko. Miley zrobiła to samo. W pewnym momencie zaczęłyśmy się śmiać.
-Może przenocujesz u mnie ?  –zaproponowałam, gdy wkładałam ubrania do szafy.
-Nie sądzę, że masz tu gdzieś miejsce. –powiedziała dziewczyna rozglądając się.
No tak, to nie był zbytnio dobry pomysł. Taylor zajęła mój pokój, no i teraz mam pokój z Zaynem, a innego już nie ma. Jakąś godzinę później Miley musiała już wracać do domu.
-Zadzwonię po taksówkę. –powiedziała, wyciągając telefon z kieszeni.
-Ani mi się śni. Mój braciszek cię odwiezie. –powiedziałam, uśmiechając się.
Zeszłyśmy na dół. Poinformowałam jeszcze Harrego, że ma zawieść Miley do domu, po czym pożegnałam się z nią. Gdy Miley i Harry wyszli z domu, dosiadłam się do chłopaków, do salonu. Właśnie oglądali jakiś film.
-Co oglądacie? –zapytałam.
-Horror. –powiedział z przerażeniem Niall.
Zaśmiałam się i dołączyłam się do oglądania. W pewnym momencie dostrzegłam, że nie ma Zayna.
-Gdzie Zayn? –zapytałam chłopaków, rozglądając się.
-Pojechał do Taylor. –powiedział Louis, a ja momentalnie strasznie się zezłościłam.

środa, 20 marca 2013

Rozdział 16 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."


Od razu poszłam do swojego pokoju, który niestety dzieliłam z Zaynem. Jakoś nie mogłam zasnąć. Wierciłam się z boku, na bok. W pewnym momencie wstałam i zeszłam na dół, do kuchni. W domu jeszcze nikogo nie było. Powolnym krokiem zmierzałam w stronę kuchni. Weszłam do środka i... i o mało zawału nie dostałam. W kuchni ktoś był. Szybkim ruchem oświeciłam światło. Na szczęście był to tylko Zayn. Ale co on tutaj robi? Podeszłam do szafki i nalałam sobie wody do szklanki.
-Przepraszam. –usłyszałam głos Zayna.
Nie miałam zamiaru mu odpowiadać, ani wybaczać. Ten debil po raz kolejny popsuł mi imprezę. Jednak dobrze wiedziałam, że nie powinnam całować Louisa. Przecież on ma dziewczynę. Szybkim krokiem zmierzałam w stronę pokoju. Dalej nie mogłam zasnąć, więc postanowiłam, że wyjdę na mały balkon w pokoju. Usiadłam na podłodze i wpatrywałam się w gwiazdy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że chyba kocham Zayna. Cały czas uciekałam, od tego uczucia. Nie chciałam się zakochiwać. Jednak przed prawdziwym uczuciem nie da się uciec. Siedziałam tak prawie całą noc, zastanawiając się co dalej. Zastanawiałam się, czy Zayn coś do mnie czuje. Rano obudziły mnie promienie słoneczne. Byłam cała obolała. Rozejrzałam się dookoła. Leżałam na balkonie. Wstałam i ziewnęłam. Weszłam do pokoju. Nie było w nim Zayna. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie mam się w co za bardzo ubrać i muszę dzisiaj koniecznie udać się do sklepu. Znalazłam jeszcze w swojej szafie parę ubrań, których ta suka nie zniszczyła. Ubrałam się, umalowałam, uczesałam, umyłam i zeszłam na dół, do kuchni. Siedzieli już tam wszyscy, włącznie z Taylor. Usiadłam na wolnym krześle koło Nialla. Przy śniadaniu była jakaś taka wielka cisza. Nikt się nie odzywał. To pewnie przez tą wczorajszą kłótnię.
-Mamy dzisiaj próbę, o 14. –powiedział niepewnie Harry.
Spojrzałam na brązowy zegar w kuchni.
-Jest 13:10. –powiedziałam.
Harry tylko kiwnął głową. Jeszcze nigdy, od kąt tu mieszkam nie było takiej ciszy.
-Ja nie idę na tą próbę. Mam dzisiaj wizytę u kosmetyczki. –powiedziała swoim piskliwym głosem Taylor.
Spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem.
-A kogo to obchodzi? –zapytałam.
-Może ciebie nie, bo wyglądasz, jakbyś się jeszcze nigdy nie kąpała i nigdy nie była u kogoś takiego jak kosmetyczka. –powiedziała zła Taylor.
-No tak. Tylko, że ja nie nakładam na siebie tonę tapety. –odparłam zła.
Dziewczyna już otwierała tą swoją paszczę, żeby coś powiedzieć, ale Harry jej przerwał.
-Dziewczyny uspokójcie się w końcu! –krzyknął zły Harry.
Zła wstałam z krzesała i poszłam do swojego pokoju. Miałam już tej małej mały dość. Siedziałam tak i wpatrywałam się bezmyślnie w ścianę, bardzo długo. Spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu. 13:50. Wstałam z miejsca i wyszłam najpierw z pokoju, a potem z domu. Wyjęłam z kieszeni papierosa, po czym zapaliłam go. Nie długo czekałam na chłopców. Na próbę także jechaliśmy w kompletnej ciszy. Zatrzymaliśmy się przed dużym, wysokim budynkiem. Dziwnym trafem nie było przed nim tylko co zawsze fanek, tylko chyba o połowę mniej. Zdziwiona weszłam do środka. Chłopcy dzisiaj nie rozdawali żadnych autografów i nie robili sobie żadnych zdjęć. Widać było, że nie mieli na to ochoty.
-Wy jedźcie już na górę, a my jeszcze musimy na chwilę gdzieś pójść. –powiedział Harry, do mnie i do Zayna.
Podeszłam do windy i nacisnęłam na guzik parę razy, tak jakby winda miała przyjechać szybciej. W końcu przyjechała. Weszłam do środka, a za mną Zayn. Tym razem, to Zayn nacisnął przycisk, bo ja nie wiedziałam na jakie piętro jedziemy. Czułam się tak jakoś niezręcznie. Nic nie mówiliśmy. W pewnym momencie winna zaczęła się lekko trząść, światła zgasły, a winda się zatrzymała.
-No co to ma kurwa być?! –krzyknęłam zła.
Parę razy uderzyłam w drzwi od windy. Zayn stał, jakby nic się nie stało.
-No kurwa, Zayn! Powiedz coś! –krzyknęłam na niego.
-Niby co mam ci powiedzieć? –zapytał obojętnie.
Zła usiadłam w kącie windy. Zayn usiadł naprzeciwko mnie. Siedzieliśmy tak w kompletnej ciszy, chyba z jakieś 20 minut.
-Widzisz, chciałbym ci coś powiedzieć... –zaczął niepewnie Zayn.
Uniosłam głowę, spoglądając na niego.
-Widzisz, ja... ja się zakochałem. –powiedział.
-No to gratuluję. –odparłam obojętnie.
-Czy ty niczego nie rozumiesz?! Ja się zakochałem w tobie. –powiedział poważnie.
Spojrzałam na niego, nie wiedząc co odpowiedzieć. Przypomniałam sobie sytuację, która była bardzo podoba do tej, co teraz. Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Może powinnam powiedzieć, że to mnie nie interesuje, że to jego problem, żeby się odkochał? A może powinnam powiedzieć mu co ja czuję? Że go kocham? Spojrzałam w jego czy. Przez głowę przeszło mnie tysiące myśli. Co bym teraz nie zrobiła, byłby to błąd. Przybliżyłam się delikatnie do niego i pocałowałam go. Gdy nasze usta się rozłączyły, Zayn spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-To znaczy, że... –nie dokończył, bo mu przerwałam.
-Tak, Zayn. Kocham cię. –krzyknęłam wstając z miejsca.
Zayn stanął koło mnie.
-To może zostaniesz moją dziewczyną –powiedział z uśmiechem.
Spojrzałam na niego i nie wiedziałam co powiedzieć. Czy się zgodzić, a może nie. W tym momencie nie wiedziałam, czego chciałam. Przybliżyłam się jeszcze raz do niego i pocałowałam go.
-To znaczy, że tak? –zapytał, z szerokim uśmiechem na twarzy.
Kiwnęłam głową i już miałam coś powiedzieć, gdy światło się oświeciło i winda ruszyła. Zdziwiona spojrzałam na Zayna. Winda zatrzymała się na 7 piętrze. Szłam za Zaynem, jak cień. Zatrzymaliśmy się przy pokoju z numerem 98. Zayn bez pukania wszedł do środka. W pokoju siedzieli już wszyscy chłopcy.
-No gdzie wy tak długo byliście? –zapytał Harry, podchodząc do nas.
-Winda się zatrzymała. –odparł Zayn. 
---------------------------------------------------------------------
Co myślicie o tym rozdziale? :):)

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 15 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."


Powolnym krokiem podeszłam do niego.
-Coś ty zrobiła? –zapytał chłopak, gdy usiadłam koło niego.
-Nie rozumiem. –odparłam, podbierając mu trochę chipsów, z paczki.
-No był taki straszny huk. –wyjaśnił niepewnie Niall.
-Aaa, o to ci chodzi. –powiedziałam, lekko się uśmiechając.
Niall spojrzał na mnie pytająco.
-Rzuciłam laptopem. –wyjaśniłam.
Niall spojrzał na mnie, z szeroko otwartymi oczami.
-Ale... jak to? Dlaczego? –zapytał, zajadając coraz więcej chipsów.
-Bo mnie Taylor wkurzyła. Jej laptop jest, a raczej był różowy, a ja nie cierpię takiego koloru, więc sobie nim rzuciłam. –wyjaśniłam niechętnie.
Niall miał otwartą buzię. Zaśmiałam się, po czym wstałam z kanapy i wyszłam przed dom. Usiadłam na schodach i wyjęłam ze swojej paczki, jednego papierosa, po czym go zapaliłam. Akurat pod dom przyjechała taksówka. Wysiadł z niej Zayn, razem z Taylor.
-No to teraz będzie ciekawie. –powiedziałam pod nosem.
Zayn i Taylor przeszli koło mnie, tak jakby mnie wcale nie widzieli. Bardzo mnie to zezłościło. Jakieś 10 minut później, usłyszałam głośno pisk. Myślałam, że wybuchnę śmiechem. Bez wątpienia był to głos Taylor. Wstałam ze schodów i powolnym krokiem weszłam do domu. Z uśmiechem na twarzy, patrzyłam, na zezłoszczoną Taylor, która biegła na dół, po schodach.
-Ty szmato! –powiedziała i podbiegła do mnie.
Popchnęła mnie, a ja poleciałam na ścianę. Strasznie mnie wkurzyła. Podniosłam się i podbiegłam do niej, szarpiąc ją za włosy. Rozdzielił nas Zayn i Niall. Byłam strasznie wkurzona. Jak ta szmata mogła mnie w ogóle dotknąć.
-O co znów chodzi? –zapytał, stojąc pośrodku nas Zayn.
-Wiesz co ona zrobiła?! Rozwaliła mojego laptopa i jeszcze popisała moją ulubioną, strasznie drogą szminką, po moim prześcieradle. –powiedziała strasznie zła Taylor.
-Skąd ta pewność, że to ja? –zapytałam, lekko się śmiejąc.
-Bo na prześcieradle pisało Emily. –krzyknęła Taylor.
Zaśmiałam się głośno.
-Pokaż. –powiedział poważnie Zayn.
Poszliśmy wszyscy w czwórkę, na górę, do jej pokoju. Dziewczyna pokazała nam jej łóżko. Myślałam, że wybuchnę śmiechem. Ledwo się powstrzymałam.
-Masz jej odkupić laptopa i to posprzątać. –powiedział poważnie Zayn.
-Chyba śnisz. –odparłam.
-Idziesz teraz do sklepu i przynosisz z niego identyczny laptop, jak ten, co zniszczyłaś. –powiedział poważnie Zayn.
Jak on się zmienił. Jeszcze przed chwilą był miłym, fajnym facetem, a teraz jest zimnym, oschłym debilem.
-Nic nie będę odkupywać. –powiedziałam, po czym wyszłam z pokoju.
Wyszłam z domu i usiadłam na schodach. Wyjęłam kolejnego papierosa i zapaliłam go. Nie rozumiałam, dlaczego Zayn tak się zmienił. Wolałam, jak był inny. Siedziałam tak i wpatrywałam się w pustą ulicę, chyba z jakąś godzinę. W pewnym momencie pod nasz dom przyjechała taksówka. Wysiadł z niej Louis i Harry. Powolnym krokiem zmierzali w moją stronę.
-No siema. –powiedział radośnie, poklepując mnie po ramieniu Louis.
-Siema. –odparłam, po czym wstałam ze schodów.
Weszliśmy do domu, idąc do salonu. Usiedliśmy na sofie, a Harry poszedł zawołać Zayna i Taylor. Gdy przyszli spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem.
-Idziemy dziś na imprezę. –powiadomił Harry, gdy wszyscy siedzieli już na kanapie.
-No to świetnie. –odparłam ucieszona.
-Danielle i Liam robią imprezę, u Danielle w domu. –dodał Louis. –O 19, będziemy jechać. –dodał po chwili.
Uśmiechnięta wstałam z kanapy i poszłam do pokoju się przyszykować. Niestety pokoju dzieliłam z Zaynem. Nie miałam tam żadnych swoich rzeczy, więc poszłam do tymczasowego pokoju Taylor. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Podeszłam do szafy i odsunęłam dolną szufladę. Pusto. Otworzyłam szafę. Pusto. Resztę półek. Pusto. Zauważyłam otwarte okno. Wyjrzałam przez nie. Ta szmata wyrzuciła wszystkie moje rzeczy na dwór. Wściekła, zbiegłam na dół. W przedpokoju zauważyłam, uśmiechniętą Taylor. Podbiegłam do niej i przywaliłam jej z całej siły, pięścią w nos. Dziewczyna opadła na ścianę i złapała się za twarzy. Już brałam kolejny zamach, by jej przywalić, ale za moją rękę ktoś złapał. Odwróciłam się i dostrzegłam Zayna.
-Co ty robisz?! –krzyknął zły.
-Co ja robię?! Co ona robi? –krzyknęłam i wyrwałam mu się.
Otworzyłam drzwi od domu i wybiegłam na dwór. Usiadłam na krawężniku, przed domem.
-Chyba złamałam jej nos. –powiedziałam do siebie szeptem.
Na dworze siedziałam chyba z godzinę. Wstałam z ulicy i poszłam do domu. Delikatnie nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Wydawało się, tak jakoś pusto. Weszłam do salonu siedzieli tam wszyscy, obrucz Louisa. Gdy mnie zobaczyli, zrobili dziwne miny. Nie spodziewałam się tego po Niallu. Jak on mógł być po stronie tej Taylor. Ale z niego wspaniały przyjaciel. Wyszłam z salonu i zła poszłam do kuchni. Przy stole siedział Louis i pił sok. Powoli podeszłam do niego. Usiadłam naprzeciwko niego, przy stole.
-Ty też jesteś po stronie Taylor? –zapytałam nieco zła.
-Należało jej się. –powiedział, delikatnie uśmiechając się Louis.
Uśmiechnęłam się i nalałam sobie wody do szklanki. Spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu. 17:30.
-Kurwa, ja teraz nie mam się w co ubrać. Ona wszystkie moje ubrania pocięła. –powiedziałam smutno.           
-No to pojedźmy do sklepu. –zaproponował Lou.
Chwilę zastanawiałam się, nad jego propozycją.
-No dobra. –powiedziałam, wychodząc z kuchni.
Nałożyłam na swoje nogi vansy, po czym wyszłam z domu. Za mną wyszedł Louis. Weszliśmy do jego auta i odjechaliśmy. Jechaliśmy, śmialiśmy się, rozmawialiśmy. Louis wydawał się być bardzo fajnym facetem. Gdy w końcu dojechaliśmy, wyszliśmy z auta i weszliśmy do środka. Chodziliśmy od jednego sklepu, do drugiego. Nie mogłam znaleźć nic odpowiedniego, dla siebie.
-A to? –zapytał, pokazując mi granatową sukienkę.
Podeszłam do niego i wzięłam ją do ręki.
-Może być. –powiedziałam, uśmiechając się.
Jakieś 30 minut później jechaliśmy już do domu. Gdy byliśmy już przed domem, szybkim krokiem weszliśmy do środka. Spojrzałam, na swój telefon. 18:40. Szybko pobiegłam na górę, do łazienki. Ubrałam się w granatową sukienkę, czarne szpilki, czarne bolerko i małą czarną torebkę. Włosy rozpuściłam i pomalowałam się. Gdy byłam już gotowa, zeszłam na dół. Spojrzałam na zegar, w pokoju. 19:15.
-O kurwa. –powiedziałam zła.
Zeszłam na dół i rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nikogo nie było. W pewnym momencie usłyszałam kroki. Odwróciłam się i za sobą dostrzegłam Louisa. Westchnęłam z ulgą.
-Ślicznie wyglądasz. –powiedział chłopak.
-No to co? Jedziemy? –zapytałam.
Louis kiwnął tylko głową. 30 minut później byliśmy już na miejscu. Dom Danielle był naprawdę ładny. Powolnym krokiem weszliśmy do środka. Rozejrzałam się dookoła. W tłumie dostrzegłam jedzącego coś Nialla. Uśmiechnęłam się delikatnie i podeszłam do niego. Impreza była naprawdę udana. Świetnie się bawiłam, jak chyba zresztą wszyscy. Większość czasu spędzałam z Louisem. Było chyba już go 1, gdy wszyscy byliśmy już kompletnie pijani. Stałam z Louisem, popijając drinki. Śmiałam się głośno. W pewnym momencie jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w jego oczy. Louis zaczął się do mnie zbliżać, aż w końcu mnie pocałował. Nie opierałam się, wręcz przeciwnie. Gdy nasze usta się rozłączyły uśmiechnęłam się delikatnie do niego. Nie minęła chwila, gdy chłopak upadł na podłogę. Nie wiedziałam co się dzieje. Odwróciłam się i dostrzegłam złego Zayna. Miałam ochotę mu przywalić. Chłopcy zaczęli się bić. Rozdzielił ich Liam, Harry i Niall. W ogóle tego nie rozumiem, zawsze gdy się z kimś pocałuję, to zawsze później są bójki i ktoś się z kimś bije, a najczęściej jest to Zayn i osoba, którą pocałowałam. Zła i wkurzona, wyszłam z domu Danielle. Usiadłam na ławce i zapaliłam papierosa.
-O co temu Zaynowi, do cholery chodzi? –zapytałam sama siebie.
Zamówiłam taksówkę. Jakieś 40 minut później byłam już w domu.
---------------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba ten rozdział? :)

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 14 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."

Rano obudziłam się z okropnym bólem głowy. Światło przedostające się do pokoju, przez okno, bardzo mnie raziło. Usiadłam na łóżku i przetarłam delikatnie swoje oczy, po czym rozejrzałam się dookoła. Koło siebie dostrzegłam, śpiącego... Zayna? Wstałam, jak oparzona, z łóżka, nie zważając na straszny ból głowy.
-Co ty tutaj robić?! Co ja tutaj robię?! –krzyknęłam, gdy dostrzegłam, że nie jestem w swoim pokoju.
Zayn otworzył swoje zaspane oczy. I spojrzał na mnie zdziwiony.
-O co ci chodzi? –zapytał, ziewając.
Przestraszona rozglądałam się po pokoju. Nie mogłam sobie przypomnieć, jak się tutaj znalazłam.
-Co ja tutaj robię? –zapytałam, już spokojniej.
-Stoisz i się drzesz. –odparł Zayn.
-Bardzo śmieszne. –odparłam zła.
Chłopak delikatnie uśmiechnął się do mnie.
-No dobra, już. Nie gniewaj się. Mieszkasz teraz ze mną w pokoju. Nic z wczoraj nie pamiętasz? –zapytał.
-No pamiętam, że ostro się nawaliłam i, że spadłam ze schodów, a później ty coś tam do mnie mówiłeś i dalej nic. –powiedziałam, po woli wszystko sobie przypominając.
-No a później, zaniosłem cię do pokoju i teraz mieszkasz tu ze mną, bo Taylor mieszka w twoim pokoju. –dokończył Zayn.
Po chwili wszystko już mi się przypomniało. Usiadłam na łóżku, koło Zayna.
-Skąd ty znasz tą Taylor? –zapytałam niepewnie.
Właściwie, to sama nie wiem, o co mi chodziło. Wiedziałam przecież, że byli kiedyś parą.
-Nie ważne. –odparł niechętnie Zayn.
Wyglądało na to, że nie chciał o tym rozmawiać. Westchnęłam cicho i wyszłam z pokoju, idąc do swojego, byłego pokoju. Taylor jeszcze spała. Wyjęłam, ze swojej szafy ubrania i poszłam do łazienki. Tak szybko, jak do niej weszłam, tak szybko z niej wyszłam. Byłam wściekła.
-Coś ty zrobiła?! –krzyknęłam, podbiegając do śpiącej dziewczyny.
Taylor obudziła się i patrzyła na mnie, jakby nie wiedziała, o co mi chodzi.
-Kurwa, zabiję cię! –krzyknęłam zła.
-Ale o co ci chodzi? –zapytała, śmiejąc się chamsko.
Usiadła na łóżku i patrzyła na mnie z satysfakcją. Podeszłam do niej i złapałam, za jej bluzkę, podnosząc ją do góry. Już miałam jej przywalić, gdy do pokoju wszedł Zayn. Podszedł do mnie i odsunął mnie od Taylor.
-Ona chciała mnie pobić. –powiedziała smutno Taylor.
-Jakaś ty spostrzegawcza. –powiedziałam zła.
-Emily, co ty wyprawiasz? –zapytał zły Zayn, podchodząc do mnie.
-Co ja wyprawiam?! Co ona wyprawia? –krzyknęłam zła.
Zayn spojrzał na mnie pytająco.
-Zniszczyła wszystkie moje kosmetyki i wyrzuciła je do śmieci! –krzyknęłam zła.
Oczywiście nie byłam zła, na to, że już ich nie mam, tylko na to, że ona je w ogóle ruszała.
-Kupisz sobie nowe. –odparł spokojnie Zayn.
Że co?! Czy ja się przesłyszałam?! I on tak mówi to spokojnie. Ona mi niszczy rzeczy, a ja mam jej to puścić z płazem. O co to, to nie. Spojrzałam na nich zła i wyszłam z pokoju. Widziałam ten uśmieszek Taylor. Wszystko pewnie miała już dokładnie zaplanowane. Zła zeszłam na dół, do kuchni. Siedzieli już tam wszyscy.
-Oj widzę, że się nie polubiłaś z Taylor. –powiedział, śmiejąc się Harry.
-Spierdalaj. –odparłam, siadając na krześle, koło Nialla.
Chłopcy mówili coś, śmiali się, ale ja jakoś nic nie słyszałam, obijało mi się to wszystko o uszy. Byłam bardzo zamyślona. W pewnym momencie poczułam, jak ktoś mnie czymś oblewa. Szybko wstałam z krzesła. Przede mną stała Taylor, z pustym kubkiem, a ja miałam całą mokrą bluzkę. Spojrzałam na nią zła. Teraz to mnie dopiero zdenerwowała.
-Ty szmato! –krzyknęłam, podchodząc do niej i popychając ją.
Dziewczyna przewróciła się na podłogę. Już miałam do niej podejść i jej przywalić, gdy chłopcy mnie od niej odciągnęli. Czułam się tak, jakoś dziwnie. Kręciło mi się w głowie i nic nie słyszałam. W pewnym momencie upadłam na podłogę. Obudziłam się na sofie, w salonie. Koło mnie siedział Niall, z paczką chipsów. Podniosłam się z kanapy i usiadłam koło Nialla.
-Jak się czujesz? –zapytał chłopak, z pełną buzią.
-Dobrze. –odparłam.
-Nieźle nas nastraszyłaś. –dodał po chwili.
-Nie rozumiem. –powiedziałam.
-No zemdlałaś. Najpierw w ogóle nie słyszałaś, co się do ciebie mówi, potem chciałaś pobić Taylor, a później jeszcze zemdlałaś. –wyjaśnił Niall.
-Aha. –odparłam, biorąc od Nialla parę chipsów.
Chłopak zrobił dziwną minę, ale chyba nie był zły. W domu wydawało się tak, jakoś pusto.
-Gdzie wszyscy? –zapytałam, rozglądając się dookoła.
-Louis poszedł do Eleanor, Liam do Danielle, Harry nie wiem gdzie, a Zayn i Taylor poszli na spacer. –powiedział Niall.
-O, to jesteśmy sami. –powiedziałam, uśmiechając się i poruszając brwiami.
Niall spojrzał na mnie dziwnie. Zaśmiałam się i poklepałam go po ramieniu, po czym wstałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju. Gdy byłam już w środku, przypomniałam sobie, że przecież teraz mieszka tu Taylor. Już miałam stamtąd wychodzić, gdy coś mnie podkusiło, żebym została. Przechodziłam właśnie wzdłuż pokoju, rozglądając się dokoła, gdy na szafce, koło łóżka dostrzegłam różowego laptopa. Byłam pewna, że jest on Taylor. Byłam bardzo zła na nią, za moje kosmetyki i za moją oblaną bluzkę. Oczywiście nie chciałam jej tego tak po prostu darować. Podeszłam wolnym krokiem do jej laptopa i podniosłam go z szafki. Chwilę zastanawiałam się, co z nim zrobić.  W pewnym momencie wpadłam na świetny pomysł. Zawsze chciałam rzucić laptopem o ścianę. Wzięłam zamach i rzuciłam z całej siły jej różowym laptopem, o ciemną ścianę w pokoju. Jej laptop odbił się od ściany, upadając na podłogę i robiąc przy tym wielki huk. Rozpadł się on na parę kawałków. Można było już być pewnym, że naprawić już się nie da go na 100 %. Podeszłam do laptopa i pozbierałam jego kawałki, po czym położyłam jej je, pod kołdrą. Napisałam jeszcze jej czerwoną szminką, na białym prześcieradle: „Emily :)” Po czym pewnym siebie krokiem zeszłam na dół. W salonie dalej siedział Niall, jedząc chipsy i wpatrując się, jak zahipnotyzowany w telewizor. 
--------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że musieliście długo czekać. Co sądzicie, o tym rozdziale? :) 
Macie jakieś pytania: http://ask.fm/ligusiaaaa

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 13 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."


Przez chwilę patrzałam na nią, nic nie mówiąc.
-No to gdzie mogę go znaleźć? –zapytała dziewczyna.
-Nie wiem. Żaden Zayn tu nie mieszka. –odparłam.
Właściwie, to nie wiedziałam, dlaczego tak zareagowałam i nie chciałam jej powiedzieć, gdzie jest Zayn, tylko powiedziałam, że tu nie mieszka. Nie mogę opisać, dlaczego to zrobiłam, bo sama do końca nie wiedziałam.
W pewnym momencie usłyszałam, jak drzwi od domu się otwierają. Odwróciłam się i ujrzałam w nich, wychodzącego na dwór Zayna. Dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie.
-O cześć, Zayn. –powiedziała blond włosa, podbiegając do niego.
Widać było po minie Zayna, że nie był on zadowolony jej widokiem.
-Ona mówiła, że tu nie mieszkasz. –powiedziała dziewczyna i pokazała na mnie palcem.
-Ona ma imię, a po drugie nigdy nie pokazuj na mnie palcem. –powiedziałam zła, po czym weszłam do domu.
Poszłam do swojego pokoju, na górę i zamknęłam się w nim. Słyszałam, jak dziewczyna wchodzi do domu i coś mówi. Niestety, ale nic nie rozumiałam. Nie wiem czemu, ale byłam bardzo zła. Była dziewczyna Zayna... no co tu ma być?! Niby po co jego była tutaj przyjeżdża? Ja jej wiedzieć nie chcę. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłam, od razu znienawidziłam. W pewnym momencie usłyszałam, jak ktoś wchodzi po schodach na górę. Parę chwil później drzwi od mojego pokoju się otworzyły. Ujrzałam w nich blond włosom i Zayna. Trzymał on w rękach dwie duże, różowe walizki. Spojrzałam na nich dziwnie.
-Wiecie, że jest takie coś, jak pukanie?! –powiedziałam zła.
Dziewczyna w ogóle nie zwracała na mnie uwagi. Weszła pewnym siebie krokiem, do mojego pokoju i zaczęła rozglądać się dookoła.
-No, może być. –powiedziała, wyglądając przez okno.
Spojrzałam pytająco na Zayna.
-Taylor, będzie teraz tu, tymczasowo mieszkała. –powiedział niepewnie Zayn.
-Że co?! To mój pokój! Nie ma własnego domu?! –krzyknęłam zła, wystając szybko ze swojego łóżka.
-Teraz będzie jej. –powiedział spokojnie Zayn.
-Po moim trupie. –powiedziałam stanowczo.
-Będzie. –powiedział poważnie Zayn.
-Tak? A ja niby gdzie mam teraz mieszkać? –zapytałam.
-Może będziesz spała z Harrym, w pokoju. Coś się wymyśli. –powiedział Zayn.
-Nie, ja się nie zgadzam. –powiedziałam zła.
Zayn nic nie odpowiedział. Wniósł do pokoju walizki i wyszedł.
-Możesz sobie pomarzyć, że będziesz tutaj mieszkać. –powiedziałam, do dziewczyny.
-Widzisz, ja zawsze mam to, czego chcę. Za tydzień, już cię tutaj nie będzie. –powiedziała pewna siebie.
Szczerze mówiąc, zdziwiłam się. Wyglądała na pustą lalkę, a w głębi duszy, była szmatą. Myślała, że mnie zastraszy? To wykluczone. Mnie nie da się zastraszyć.
-Do końca tygodnia, już cię tutaj nie będzie. –powiedziałam do niej. 
-No zobaczymy. –powiedziała, po czym wyszła z mojego pokoju.
Byłam wkurzona. Strasznie wkurzona. Nie wiedząc co robię, złapałam za jej walizki. Otworzyłam szeroko okno. I wyrzuciłam je. Wylądowały na ziemi z wielkim hukiem.
-Szmata. –powiedziałam pod nosem.
Jakieś 15 sekund później, do mojego pokoju wparowała zła Taylor.
-Coś tu zrobiła?! –krzyknęła zła.
-A ty dalej nie wiesz, że się puka. –powiedziałam i położyłam się na swoim łóżku.
-Pożałujesz tego, że ze mną zadarłaś. –powiedziała i wyszła zła, z mojego pokoju.
W ogóle jej nie rozumiałam. O takie coś się, tak wściekać? Stać mnie na setki razy, gorsze rzeczy. Coś czuję, że się wkrótce o tym przekona. Siedziałam w swoim pokoju, wpatrując się w sufit, bardzo długo. Zaczynałam się nudzić. Wstałam z łóżka i po woli wyszłam ze swojego pokoju. Weszłam do salonu i zobaczyłam, siedzących na kanapie Zayna i Taylor. Śmiali się, rozmawiali. W sercu coś mnie zakuło. Tak naprawdę, to nie wiedziałam, dokładnie, co to za uczucie i chyba nie chciałam wiedzieć. Po cichu wyszłam z salonu. Nałożyłam na nogi buty i wyszłam z domu. Wyjęłam z kieszeni papierosy i zapaliłam jednego. Po paru sekundach, postanowiłam, że się przejdę. Szłam nieznanymi mi wcale uliczkami. Zatrzymałam się, przy sklepie monopolowym. Weszłam do środka i kupiłam sobie wódkę. Byłam smutna i zła, sama nie wiedziałam na kogo i dlaczego. Usiadłam na jednej wolnej, brązowej, już zniszczonej ławce i zaczęłam pić. Z każdym łykiem, robiło mi się coraz bardziej smutno. Zastanawiałam się nad swoim życiem. Tak naprawdę jest ono głupie i nic nie warte. Gdy butelka mi się opróżniła, rozejrzałam się dookoła. Było już ciemno. Szłam, chwiejąc się. Już nawet nie pamiętałam drogi powrotnej do domu. Po jakiś 3 godzinach błądzenia, w końcu znalazłam się przed domem. Weszłam do środka. Wszędzie było ciemno. Po cichu, a przynajmniej starałam się tak iść, szłam po schodach na górę. Nie wiem dlaczego, ale gdy byłam już w połowie drogi, do swojego pokoju, zachciało mi się iść, do kuchni. Odwróciłam się i szłam, chwiejąc się, na dół. Chyba jakieś 5 schodków, do końca schodów, spadłam z nich. Zrobiłam przy tym straszny huk. Nie wiem czemu, ale zaczęłam się śmiać. Śmiałam się na cały głos. W pewnym momencie ktoś zaświecił światło. Strasznie mnie raziło w oczy. Zastawiałam się rękami. W pewnym momencie ujrzałam nad sobą głowy wszystkich chłopaków.
-Nic ci nie jest? –usłyszałam głos Louisa.
-Zgaście to! –krzyknęłam.
Chłopcy zgasili światło i po chwili byłam już tylko sama, a tak mi się przynajmniej wydawało, bo po paru sekundach, ujrzałam nad sobą głowę Zayna.
-Chodź. –powiedział, próbując mnie podnieść.
Niósł mnie po schodach, chwiejąc się. Przez cały czas, głośno się śmiałam. Chłopak położył mnie na łóżku, jednak nie było to moje łóżko, w moim pokoju. Dalej się śmiałam.
-Ej, to nie mój pokój. –powiedziałam, przez śmiech.
-Tak wiem. W twoim pokoju mieszka Taylor, a Harry nie chciał mieszkać razem z tobą w jednym pokoju i teraz niestety musisz mieszkać ze mną. –powiedział niepewnie.
Znów zaśmiałam się głośno. Zayn chyba, przez pół nocy mnie uspokajał, bo przez cały czas się śmiałam. W końcu zasnęłam. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hm... i co sądzicie o tym rozdziale? :)

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 12 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."


Myślałam, że się nie zgodzi, a on tylko „czemu nie?” Nie rozumiałam tego. Byłam jednak szczęśliwa, bo przecież pójdzie razem ze mną na tą imprezę i będzie udawać mojego chłopaka. Można powiedzieć, że to dziecinne i bez sensu, ale tyko tak mogłam zemścić się na Tomie. Właściwie, to nie wiedziałam, dlaczego aż tak bardzo mi na tym zależało. Nic do niego już nie czuję. Jestem tego w 100 % pewna. Jak dla mnie jest on już rozdziałem zakończonym. Było jednak coś takiego, że z chęcią udawałam dziewczynę Zayna i patrzyłam na minę Toma.
Gdy wypiłam do końca, weszłam do salonu, gdzie na sofie siedział Zayn i oglądał telewizję. Usiadłam koło niego.
-Gdzie są wszyscy? –zapytałam.
-Pojechali do zoo. –powiedział Zayn, nie odrywając wzroku od telewizora.
-Dziś o 19 idziemy na tą imprezę. Do tego klubu, co byliśmy ostatnio z Tomem. –powiedziałam niepewnie.
Bałam się, że się rozmyślił. Chłopak odwrócił wzrok od telewizora. Patrzył teraz prosto w moje oczy. Czułam się dziwnie. Nie mogłam oderwać wzroku, od jego brązowych tęczówek. Patrzyłam w niej, jak zahipnotyzowana.
-Dobrze, więc idę się szykować. –powiedział Malik, a ja się momentalnie ocknęłam.
Zayn wstał z kanapy i poszedł na górę, do swojego pokoju. Zachowywał się dziś, tak jakoś dziwnie. Jak nie on. Mało mówił i na wszystko się zgadzał. Może to nie on, tylko jakiś klon? Na pewno jest lepszy niż zwyczajny Zayn.
Siedziałam chwilę na kanapie myśląc o wszystkim, a zarazem o niczym. Po paru minutach wstałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju, się przyszykować. Po 40 minutach byłam już gotowa. Zeszłam na dół. W kuchni czekał już na mnie Zayn.
-To co, idziemy? –zapytał, gdy mnie zobaczył.
Naprawdę, nie mogłam go poznać. Kiwnęłam tylko głową na tak. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do taksówki, którą Zayn wcześniej zamówił. Jechaliśmy dosyć długo, aż w końcu znaleźliśmy się, przed klubem. Gdy byliśmy już w środku, rozejrzałam się dookoła. W pewnym momencie poczułam, jak ktoś łapie mnie za rękę. Odwróciłam wzrok. Zayn trzymał moją dłoń, a w nasza stronę zmierzał Tom. Stanął przed nami, jakby wcale nas się nie spodziewał. Spojrzał na nas, dziwnym wzrokiem.
-Co on tutaj... a nie ważne. –powiedział Tom, z dziwnym wzrokiem.
3 godziny później byliśmy już ostro nawaleni, tylko nie Zayn. Impreza była naprawdę fajna. Świetnie się bawiłam. Zauważyłam, że Zayn i Tom bardzo dużo razem rozmawiają. A chyba raczej Tom, bo to jemu nie zamykała się buzia, a Zayn wyglądał, na znudzonego. Gdy wyszliśmy z klubu, zamówiliśmy taksówkę. Pożegnaliśmy się z Tomem i odjechaliśmy. Gdy w końcu byliśmy już w domu, ja i Zayn weszliśmy do kuchni.
-Jak ty mogłaś być z takim kimś? Ten koleś jest totalnym idiotą. –powiedział Zayn, siadając na krześle.
-Zadaję sobie to samo pytanie. –powiedziałam.
Nalałam sobie wody do szklanki i poszłam do swojego pokoju. Szybko zasnęłam. Rano obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Zeszłam na dół. W domu znów było pusto. Weszłam do kuchni. Siedział tam tylko Zayn, który czytał gazetę. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam naprzeciwko niego.
-Świetnie wczoraj udawałeś. Powinieneś zostać aktorem. –powiedziałam, lekko się śmiejąc.
Chłopak spojrzał na mnie poważnie.
-A może, ja w cale nie udawałem.... –powiedział.
Zamurowało mnie, ale po chwili się uspokoiłam. Pomyślałam, że pewnie Zayn sobie ze mnie żartuje. Wstałam z krzesła i poklepałam jego ramię, po czym wyszłam z kuchni, a potem z domu. Usiadłam na schodach i zapaliłam papierosa. Przecież Zayn powiedział mi kiedyś, że się we mnie zakochał. Co jeśli on dziś mówił na poważnie? Może i coś do niego czułam, ale nie chciałam tego. Nie chciałam się zakochiwać. A co jeśli ja już się zakochałam? Nie, nie, nie. Nikogo nie kocham.
Moje rozmyślenia przerwało, parkujące przed domem auto. Wysiadła z niego długowłosa blondynka. Wyjęła ze swojego auta różową torebkę i zmierzała w moją stronę. Wyglądała jak lalka barbie. Podeszła do mnie i stanęła naprzeciwko mnie. Wstałam ze schodów i spojrzałam dziwnie na nią.
-Szukam Zayna. –powiedziała dziewczyna, rozglądając się dookoła.
-A kim jesteś? –zapytałam.
-Jego byłą dziewczyną. –odpowiedziała blond włosa.
Zamurowało mnie. Po co ona tu przyszła? 
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Liczę na długie komentarze. :)
http://wszystkokiedyssiekonczy-story.blogspot.com/

piątek, 8 marca 2013

Rozdział 11 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."

Byłam strasznie zła na Miley. Jak ona mogła z nim tu przyjść?! Stanęłam przednimi z kwaszoną miną. 
-Cześć.-powiedziała uśmiechnięta Mlley.
-Co on tu robi? -zapytałam zła.
-Przyszedł ze mną. -odparła Miley. 
-Miałyśmy iść same. -mówiłam dalej. 
-Ej, ja tu jestem. -powiedział Tom, machając do nas ręką. 
-No właśnie widzę. -odparłam zła, odwracając się w jego stronę.
Już miałam powiedzieć coś jeszcze do Miley, ale akurat zadzwonił jej telefon. Wyjęła go z kieszeni i odeszła na bok. Usiadłam na ławce i wyjęłam papierosa z paczki,po czym go zapaliłam. Tom usiadł koło mnie. 
-Ślicznie wyglądasz, kiedy się złościsz. -powiedział do mnie, uśmiechając się. 
Spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem. 
-Odwal się, ode mnie. -powiedziałam po chwili. 
-Co tam u twojego chłopaka? Jak mu tam... Zayn? Jesteście jeszcze razem? -zapytał Tom. 
-Tak jesteśmy jeszcze razem. A co tam u twojej dziewczyny? -zapytałam. 
-Już nie jesteśmy razem. Okazała się być taka sama jak ty, więc z nią zerwałem. -powiedział spokojnie. 
Wstałam z ławki i spojrzałam na niego zła. 
-Co powiesz na imprezę? -zapytał po chwili chłopak. 
-W twoim towarzystwie nigdy. -odparłam. 
-A co powiesz na moje towarzystwo i tego tam twojego Zayna? -zapytał znów. 
-Nie skorzystamy. -odparłam, z nadzieją, że zaraz się zamknie. 
-Czyli nie jesteście już razem. -powiedział chłopak, pewny siebie.
-Jesteśmy. 
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak. 
-Nie. 
-Tak.
-To pójdź z nim, dziś na imprezę. -powiedział chłopak. 
-Dobrze. -odparłam. 
-Dziś o 19, w tym klubie co zawsze.  -powiedział Tom, uśmiechając się. 
-Dobrze. -odparłam. 
Akurat podeszła do nas Miley. 
-Muszę wracać do domu. -powiedziała smutno. 
-Ja też już wracam. -powiedziałam i złapałam za swoją deskę.
Dopiero gdy wracałam do domu, dotarło do mnie, co zrobiłam. I co ja teraz powiem Zaynowi? Na pewno się nie zgodzi. Niby po co miałby udawać, że jest moich chłopakiem. Właściwie, to nie za bardzo się lubimy. Niestety, ale jak głupia musiałam zgodzić się na propozycję Toma. 
Gdy byłam już pod drzwiami, zawahałam się. Weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła. Dom wyglądał na pusty. Weszłam do kuchni i dostrzegłam w niej siedzącego, na krześle Zayna. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej zimną wodę, po czym nalałam sobie ją do szklanki. Wzięłam duży łuk wody i usiadłam niepewnie przy stole. Spojrzałam na Zayna. Nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę. Po paru minutach, Zayn wstał z krzesła i już miał wychodzić z kuchni. 
-Zaczekaj! Musimy porozmawiać! -krzyknęłam do niego.
Chłopak odwrócił się w moją stronę. Po chwili podszedł do mnie i usiadł na krześle, koło mnie. 
-Bo jest sprawa. -zaczęłam.
-Jaka? -zapytał chłopak.
-No bo... dziś widziałam się z Tomem i nie wiem jak to się stało... on zaproponował, żebyśmy... znaczy się, żebym ja i mój chłopak, czyli ty... żebyśmy wszyscy w trójkę poszli na imprezę... Zgodziłam się. -w końcu wydusiłam to z siebie. 
-Czyli mam udawać raz jeszcze twojego chłopaka? -zapytał Zayn.
Kiwnęłam głową na tak.
-Czemu nie? -odparł, po czym wstał z krzesła i wyszedł z kuchni. 
Rozszerzyłam szeroko oczy. Nie spodziewałam się takiej reakcji. 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję, że czytacie. To dla mnie bardzo ważne. :) 
Macie jakieś pytania: http://ask.fm/ligusiaaaa

środa, 6 marca 2013

Rozdział 10 "Niektórzy myślą, że nie warto się już starać, gdy osiągnie się cel."


A ten co znowu odpierdala? –pomyślałam. Podbiegłam do chłopaków i próbowałam ich rozdzielić. Ci dwaj debile tak po prostu mnie odepchnęli, nie zwracając na mnie uwagi.
-Kurwa, uspokójcie się! –krzyknęłam zła.
-Nie wtrącaj się! –krzyknęli oby dwoje w tym samym momencie.
Wkurzona odwróciłam się i podeszłam do baru, po czym wypiłam kieliszek wódki. Odwróciłam się w ich stronę i zobaczyłam, jak chłopcy próbują ich rozdzielić. Zaśmiałam się i podeszłam do nich. Stanęłam przed nimi i poczułam, jak zaczyna mi się kręcić w głowie. Wszystko miałam rozmazane. Zaczynałam czuć, jak nogi mi się uginają i jak upadam.
Poczułam straszny ból głowy. Otworzyłam szeroko oczy i ujrzałam siedzącego koło mnie Nialla. Rozejrzałam się dookoła. Tak, jestem w szpitalu. Nienawidziłam tego miejsca. Podniosłam głowę z poduszki i spojrzałam na Nialla.
-Co się stało? –zapytałam.
-Zemdlałaś. –powiedział po pewnym czasie Niall.
-Ale... dlaczego? –zapytałam ponownie.
-Podobno to ze zmęczenia. –wyjaśnił.
Ze zmęczenia? To dziwne, przecież ja raczej nie bywam zmęczona. Rozejrzałam się jeszcze raz dookoła.
-Jesteś głodna? –zapytał wstając z krzesła Niall.
-Tak. –odparłam.
Chłopak uśmiechnął się szeroko, po czym wyszedł z sali. Zostałam sama. Właśnie sama. A gdzie wszyscy pozostali? Spojrzałam w stronę białej, już zniszczonej, małej szafki, koło mojego łóżka. Zobaczyłam na niej, mój telefon. Sięgnęłam po niego i spojrzałam na wyświetlacz. Była 8:15. Westchnęłam, po czym położyłam się na łóżku, próbując zasnąć. Niestety, ale nie mogłam. Wierciłam się, przewracając się z boku, na bok. Po jakiejś godzinie, usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju. Odwróciłam się i ujrzałam Michaela. Zdziwiłam się. Chłopak niepewnie podszedł do mnie. Gdy stanął przede mną, wyciągnął za swoich pleców duży bukiet czerwonych róż. Teraz to się dopiero zdziwiłam.
-Przepraszam. –powiedział, po czym wyciągnął do mnie ręce z bukietem.
Nie cierpię kwiatów, a tym bardziej róż. Uważam, że to jest żałosne. Daje się komuś jakieś kwiatki i myślą, że jest już po sprawie. Tak naprawdę nie gniewałam się na niego, ani na Zayna, za to że na imprezie zaczęli się bić. To ich sprawa. Jak chcą, to niech się pozabijają.
-Nie cierpię róż. –odparłam niechętnie.
-Ojej, przepraszam. –powiedział zawstydzony Michael.
-W ogóle nie lubię kwiatków. –dodałam po chwili.
-Mogę usiąść? –zapytał po dłuższym czasie, wskazując na wole krzesło, koło mojego łóżka.
Kiwnęłam tylko głową na tak. Po chwili chłopak usiadł. Już miał coś powiedzieć, ale do pokoju wparował Zayn. Miał w ręku bukiet czerwonych róż. Oni chyba powariowali. Przychodzą tu do mnie i jeszcze dają mi to samo. No i jeszcze tego nienawidzę. Zaśmiałam się.
-Cześć. –powiedział Malik, podchodząc do mnie.
Po drodze jeszcze spiorunował wzrokiem Michaela. Wyglądało na to, że się nie lubią. Zayn usiadł koło mnie na wolnym krześle, tylko że z drugiej strony, niż Michael. Chłopcy co chwilę coś mówili, przekrzykując się. Miałam już tego dość. Każdy z nich próbował udowodnić, że jest lepszy, od drugiego. To było nie do zniesienia.
-Uspokójcie się, już! –krzyknęłam, gdy już kompletnie miałam tego dość.
Chłopcy umilkli i spojrzeli na mnie, równocześnie.
-Wyjdźcie już! –dodałam i pokazałam im ręką drzwi.
Chłopcy spojrzeli na mnie, rozszerzając szeroko oczy.
-No już! Tam są drzwi! –powiedziałam ponownie.
W końcu chłopcy poszli, a ja miałam spokój. Niestety, ale nie na długo. Po paru minutach do sali wszedł lekarz. Miał on siwe włosy i na nosie duże okulary. Podszedł do mnie, z jakimś białym zeszytem.
-Zabierzemy teraz panią na badania. –oznajmił.
2 godziny później jechałam już z powrotem do domu. Wszystko było w  porządku i teraz mam odpoczywać. A niby po co? Będę zachowywać się, tak jak dawniej. Oczywiście nie odeszło się od komentarzy Harrego. Cały czas coś ględził. W ogóle go nie słuchałam. Gdy dojechaliśmy pod dom, wyszłam z auta i stanęłam przed domem, po czym wyjęłam z paczki jednego papierosa.
-Nie pal. –powiedział podchodząc do mnie Harry.
-Harry, ogarnij się. Ostatnio zachowujesz się, jak nad opiekuńczy tatuś. –powiedziałam.
Chłopak nic nie odpowiedział. Wszedł do domu, a ja zostałam sama na dworze, razem z Zaynem.
-Co mi się tak przyglądasz? –zapytałam, siadając na schodach.
Zayn usiadł koło mnie.
-Nie przyglądam ci się w cale. –powiedział.
-Możesz mi w końcu wyjaśnić, dlaczego biłeś się z Michaelem na imprezie?! –zapytałam po długim czasie.
-Od początku go nie lubiłem, a byłem pijany i mi się nudziło, więc mu przywaliłem. –powiedział spokojnie.
-No i akurat wtedy, gdy mnie pocałował.
-Tak się akurat złożyło. –powiedział, po czym wstał ze schodów. –Idę. –dodał, po czym wszedł do domu.
Nie za bardzo mu uwierzyłam. Właściwie, to chyba nie chciałam mu wierzyć. Po jakiś 15 minutach wstałam ze schodów i weszłam do domu. Chłopcy siedzieli w salonie i w coś grali. Weszłam do kuchni i nalałam sobie wody do szklanki. Po chwili zastanowienia, postanowiłam, że pójdę pojeździć na desce. Weszłam do swojego pokoju i wzięłam z niego moją deskorolkę, po czym wyszłam z domu, trzaskając drzwiami. Po drodze zadzwoniłam jeszcze do Miley. Umówiłyśmy się na skateparku. Gdy byłam na miejscu czekała na mnie już tam Miley. Niestety, ale razem z Tomem. A ten co tutaj robi? –pomyślałam. Ostatnią osobą, którą chciałam widzieć, to jego. Wolnym i niechętnym krokiem zmierzałam w ich stronę. 
------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziekuję, że czytacie :) 
Macie jakieś pytania: http://ask.fm/ligusiaaaa