wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 8 "W życiu można uciec od wszystkiego z wyjątkiem samego siebie."

W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że jestem w parku. Przypomniało mi się wczorajsze spotkanie z Zaynem, przez co zaczęłam bardziej płakać. Usiadłam na ławce, kolana podciągając pod brodę. Swoją zapłakaną twarz schowałam między rękami. W pewnej chwili poczułam, jak ktoś szturcha mnie w ramię. Podniosłam głowę, by zobaczyć kto to i ujrzałam Harrego.
-Amy? Co się stało? –zapytał chłopak.
Nie myśląc, po prostu się do niego przytuliłam. W pewnej chwili oderwałam się od niego i powiedziałam.
-Zayn jest strasznym dupkiem.
-Zayn? Co się stało? –zapytał Harry.
-Wczoraj byłam z nim, jak on sam to nazwał, na randce. Było naprawdę świetnie. Dzisiaj szłam sobie uśmiechnięta i w wspaniałym humorze ulicą i co widzę, widzę Zayna i jakąś blond panienkę, jak się całują i obściskują. Cholerny dupek! –krzyknęłam.
-Amy, strasznie mi przykro. –odparł Harry.
-Mogłam się tego wszystkiego spodziewać. Co taka sławna gwiazda, może we mnie widzieć? –powiedziałam ni to do siebie, ni to do Harrego.
-Amy, jesteś wspaniałą dziewczyną. Mam pomysł. Pójdźmy razem na lody. Od razu poprawi ci się humor. –powiedział radośnie Harry, po czym wstał z ławki.
Otarłam łzy i niechętnie złapałam rękę, którą wyciągnął do mnie Harry. Szliśmy rozmawiając i co chwilę śmiejąc się. Gdy zjedliśmy lody, zadzwonił do mnie telefon.
-Halo? –odebrałam.
-Amy, gdzie ty jesteś? –zapytała zła Naomi.
-O kurde, Naomi zapomniałam, bardzo przepraszam. Jutro będę na pewno. –powiedziałam, po czym Naomi się rozłączyła.
Gdy schowałam telefon do torby, ktoś znów do mnie zadzwonił. Myślałam, że to Naomi, więc nie patrzałam na wyświetlacz.
-No? –zapytałam.
-Cześć, Amy. Jak się masz? Spotkamy się dzisiaj? –zapytał radosny Zayn.
Ten dupek, miał jeszcze czelność do mnie dzwonić. Nie no, tego było za wiele.
-Zapamiętaj sobie, że ja nie jestem pierwszą lepszą! Odczep się ode mnie i zostaw mnie w spokoju! –krzyknęłam do telefonu.
-Amy, o co chodzi? –zapytał.
Teraz to się dopiero zezłościłam. Nie widząc co robię rzuciłam swoim telefonem, prosto do jeziora.
-Kurwa, co ja zrobiłam? –krzyknęłam przestraszona.
-Zakochałaś się. –zaśmiał się Harry. 
-Zaraz skończysz jak Maniek. –powiedziałam do niego zła.
-Maniek? –zapytał Harry.
-Mój telefon.
-Czy mówiłem już, że kochasz Zayna? –powiedział po chwili śmiejąc się.
Zezłoszczona popchnęłam Harrego, a ten wpadł do wody. Niestety Harry złapał mnie w porę i jak także wpadłam. Woda była bardzo zimna. Gdy w końcu wyszliśmy z wody, postanowiłam, że pójdę już do domu. Harry chciał mnie odprowadzić, ale postanowiłam, że pójdę sama. Szłam ulicą cała mokra. Ludzie patrzyli się na mnie dziwnie. W końcu doszłam do domu moich dziadków. Weszłam do środka, a moja babcia przestraszona podbiegła do mnie.

-Amy co się stało? –zapytała patrząc na mnie.

-Chciałam dowiedzieć się, jaka jest woda w jeziorze. –powiedziałam idąc do swojego pokoju.
Wzięłam suche ubrania i poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam z łazienki było już ciemno i późno. Dalej bolało mnie serce, po tym co zrobił Zayn. Usiadłam na balkonie, wpatrując się w gwiazdy, a po moich policzkach spływały łzy. W pewnym momencie koło mnie zauważyłam moją babcię. Usiadła koło mnie i zapytała.
-Jest tego wart?
-Kto? –zapytałam ocierając policzki, od łez.
-Ten kto cię skrzywdził. –powiedziała babcia.
-Kochasz go? –zapytała po chwili.
Nie widziałam co odpowiedzieć. Z jednej strony go kochałam, ale znałam bardzo krótko.
-Ci których kochamy, krzywdzą najbardziej. Wybaczanie jest po to, aby dane błędy można by było naprawić. Jeśli jest wart twoich łez, to jest i wart abyś mu wybaczyła. Jeśli nie jest wart twoich łez, to nie jest też wart wspominania o nim. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzisz. Jak to mówiła moja babcia: Raz się żyje. Śmiej się z tego, z czego nie powinno się śmiać, rób to, czego nie powinno się robić i wybaczaj to, czego nie powinno się wybaczać. –powiedziała babcia, po czym weszła do domu.
Może i moja babcia ma rację, ale po co wybaczać komuś, kto tego nie chce? Po chwili, ja także weszłam do domu. Poszłam do swojego pokoju i zasnęłam. Rano obudziła mnie babcia, za co byłam jej strasznie wdzięcz, bo mój budzik na pewno by mnie nie obudził, bo telefon jest na dnie jeziora. Poszłam do łazienki, umyłam się, umalowałam delikatnie, zrobiłam sobie kłosa i ubrałam się w moje czarne rólki, siwy sweter i siwe trampki.  Zeszłam na dół, do kuchni i przywitałam się z babcią i dziadkiem. Usiadłam przy prostokątnym stole i położyłam sobie na talerz jajecznice. Nie chciało mi się jeść, więc zjadłam tylko troszkę. Oczywiście moja babcia namawiała mnie, do zjedzenia. Ja jednak nie miałam ochoty. Wypiłam kubek kawy, wzięłam swój czarny płaszcz i wyszłam z domu. Dzisiaj było pochmurnie i deszczowo. Wyjęłam moją niebieską parasolkę i rozłożyłam ją. Szłam ulicami, patrząc na śpieszących się ludzi. Cały czas myślałam o Zaynie. Dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego tak bardzo mnie skrzywdził? Pewnie będziecie uważać mnie za idiotkę, bo tak naprawdę nie byliśmy razem, ale zakochałam się. W końcu dotarłam pod restaurację. Dzisiaj przyszłam godzinę wcześniej niż zwykle. Wyjęłam klucze z torby i otworzyłam kawiarnię. Jak się spodziewałam nikogo jeszcze nie było. Postanowiłam, że jakoś ich przeproszę, za to, że nie było mnie dwa dni w kawiarni i przygotuję kawiarnię do otwarcia, przed ich przyjściem. 50 minut później do kawiarni weszła Naomi i jej wujek. Na szczęście ja już wszystko zrobiłam. Weszli do środka i rozejrzeli się dookoła.
-No ładnie, ładnie. –powiedział Fernando, po czym poszedł na zaplecze.
Naomi przytuliła mnie na przywitanie. Gdy się przebrała, poprosiła mnie, żebym jej wszystko opowiedziała. Usiadłyśmy przy stoliku i zaczęłam jej wszystko od początku opowiadać. Naomi słuchała uważnie tego co mówię.
-Co za debil! –krzyknęła Naomi, gdy skończyłam opowiadać.
-Masz rację. –powiedział ni stąd ni zowąd Fernando.
Popatrzałyśmy na niego z Naomi zdziwione.
-No przepraszam, no. Troszeczkę podsłuchałem o czym mówiłyście. On nie powinien się tak zachować. Co z tego, że nie byliście razem. To idiota. –powiedział siadając koło nas na krześle Fernando.
Naomi i ja zaśmiałyśmy się.
-I co mam teraz zrobić? –zapytałam w pewnym momencie.
-Jak to co? Zapomnij o nim. –powiedział odchodząc Fernando.
-Ma rację. –odparła Naomi.
Po chwili otworzyliśmy już kawiarnię. Ludzie wchodzili, wychodzili, tak minęła mi połowa dnia. W pewnym momencie do kawiarni wszedł Zayn. Zdziwiona udawałam, że go nie widzę. Chłopak podszedł do mnie.
-Możemy porozmawiać? –zapytał.
-Nie. –odparłam.
-Ty nic nie rozumiesz. Wiem, że widziałaś mnie z tą dziewczyną, bo rozmawiałem z Harrym. To nie tak jak myślisz. Wszystko ci wytłumaczę. –powiedział chodząc cały czas koło mnie Zayn.
-To ty nic nie rozumiesz! –krzyknęłam zła.
-Amy, stój! Masz mnie wysłuchać! –krzyknął bardzo poważnie Zayn.
-Nie ma mowy! –krzyknęłam.
-Czy ty nie rozumiem, że ja cię kocham?! –krzyknął Zayn.
Spojrzałam na niego, nie wiedząc jak się zachować.
-Skoro tak, to mi wytłumacz to co widziałam wczoraj. –powiedziałam do niego.
Usiedliśmy razem przy wolnym stoliku.
-Amy, to była Perrie. Jestem kimś sławnym i czasami po prostu sławni ludzi udają, że z kimś są, by fani nie powiedzieli, że jesteśmy nudni. To nie był mój pomysł, tylko twojej mamy. To ona mi kazała udawać, że mnie i Perrie coś łączy. –wytłumaczył Zayn.
-Nie ma to jak całą winę zrzucić na kogoś. Zawsze robisz, to co ci każą? Zawsze gdy mówisz, że kogoś kochasz, całujesz się z kimś innym? Ale przecież ty nic nie robisz, bo to tylko dla sławny. Jesteś głupim, debilem i dupkiem. –powiedziałam cała zła.
Wstałam z krzesła i poszłam za ladę. Zayn szedł za mną.
-Amy, wybacz mi. Proszę. –powiedział robiąc przepraszającą minę.
Na mnie już to nie działało. Zbyt bardzo mnie to zraniło.
-Wyjdź stąd! –krzyknęłam pokazując mu drzwi.
-Nie wyjdę, póki mi nie wybaczysz. –powiedział poważnie Zayn.
-W takim razie będziesz musiał tu zamieszkać. –odparłam, po czym poszłam przyjmować zamówienia.
Przez cały czas Zayn siedział na krześle, przy oknie. Najgorsze było to, że co chwilę można by było zobaczyć ludzi, którzy robią zdjęcia Zaynowi, za szyby. Za to jednak mieliśmy więcej klientów. Gdy skończyłam pracę, Zayn czekał na mnie przed kawiarnię. Udając, że go nie widzę, poszłam w innym kierunku. Zayn szedł za mną.
-Amy, poczekaj. Porozmawiaj ze mną. –powiedział zastawiając mi drogę.
Stałam na środku chodnika nic nie mówiąc. Wpatrywałam się tylko w jego czekoladowe tęczówki.
-Amy, obiecuję, że to nigdy się już nie powtórzy. –powiedział Zayn.
Nic nie odpowiedziałam.
-Masz mnie za idiotkę?! –krzyknęłam.
-Oczywiście, że nie. –odparł Zayn.
-W takim razie czemu sądzisz, że ci uwierzę? –zapytałam Zayna.
-Jesteś dupkiem, debilem i idiot... –nie mogłam dokończyć, bo Zayn mnie pocałował.
Moje serce zaczęło mocniej bić, a w brzuchu czułam motylki. Odpowiedziałam tym samym, na pocałunek Zayna.
-Kocham cię. –wyszeptał Zayn, gdy nasze usta się rozłączyły.
Nie wiedząc co robię, odwróciłam się i zaczęłam biec. Zayn biegł za mną, ale jakoś go zgubiłam. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że jestem koło domu Naomi. Powolnym krokiem zmierzałam ku jej domu. Zapukałam w drzwi, a parę sekund później otworzyła mi je Naomi. Wpuściła mnie do środka. Naomi była sama w domu. Usiadłyśmy razem przy stole w kuchni. Naomi nalała mi wody, a ja wszystko je opowiedziałam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co myślicie o tym rozdziale? Licze na komentarze. Jak będzie 5 komentarzy, to dodaje następną część ;)


9 komentarzy:

  1. Świetny jak każdy inny rozdział! Piszesz Wspaniale przez ogromne W! Masz talent! ♥ Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!! Masz ogromny talent :) Życzę weny i pisz dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Bardzo lubię twoje opowiadania. Dodasz następny ?! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Myśle że jest świetny ;) Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty ..dalej .!!!
    Kiedy dodasz nastepna .?

    OdpowiedzUsuń
  6. super super pisz dalej masz niezły talent pozazdrościć ;d ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny. Czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super czekam na nexta . świetny jak wszystkie inne
    :)

    OdpowiedzUsuń